Levi X Reader (Tryton)

1.3K 76 5
                                    


Jako lekarz płynęłam statkiem przez zatokę. Miałam używać magii by leczyć rannych. Zawyła syrena. Oho, wpłynęliśmy na mieliznę.

-Musimy opuścić okręt.- Krzyknął ktoś.

-Cos się stało?- Spytałam.

-Cała rufa jest strzaskana i dostaje się przez nią woda.- Jego słowa zagłuszył wybuch na rufie. Całym pokładem zatrzęsło. Eksplozje zaczęły następować jedna po drugiej biegnąc do dziobu. Jakaś postać wynurzyła się z wody. Był to chyba chłopak o czarnych włosach. Obok mnie huknęło i spadłam do wody. Pod powierzchnią używając magii stałam się syreną z brązowo-żółtym ogonem. Nie był jakiś ogromny, ale umożliwiał mi pływanie. Kolejna eksplozja zrzuciła działa ze statku. Jedno z nich uderzyło mnie w głowę, a drugie przygniotło ogon. Ostatnie co zobaczyłam to podpływającego do mnie chłopaka z ogromnym rybim ogonem.

-time skip-

Ocknęłam się na suchej skale na plaży. Nie miałam już ogona. W oddali był zatopiony w połowie statek.

-Jakim cudem?- Spytałam sama siebie.

-Wyciągnąłem cię zmieńcu.- Przy skale wyłonił się brunet. Miał wydłużone uszy i skrzela na szyi.

 Miał wydłużone uszy i skrzela na szyi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Czemu morski wojownik mi pomógł?- Spytałam wiedząc, że mam do czynienia z jednym z ostatnich najniebezpieczniejszych stworzeń wodnych.

-Bo chciałem. Złaź tu do mnie albo sam cię ściągnę.- Powiedział. Zbliżyłam się do krawędzi skały i spojrzałam w dół.

-Zabije się o skały.- Stwierdziłam.

-Pomogę ci.- Wyskoczył na skałę i złapał mnie po czym ze mną zsunął się do wody. Zmiana nastąpiła momentalnie. Po chwili wypłynęłam na powierzchnię dzięki ogonowi.

-Zgłupiałeś?!- Wrzasnęłam przemieniona.

-Jak widzisz nic ci nie jest. Daj rękę. Jesteś strasznie wolna, a oni już zaczęli się kręcić pod wodą. Musimy stąd znikać.- Powiedział i pociągnął mnie za sobą pod wodą. po jakimś czasie dotarliśmy do podwodnej jaskini. Wynurzyłam się i zobaczyłam tańczące promienie słoneczne po ścianach.

-Tu jest pięknie! Aż żałuję, że muszę porzucić swoją podwodną stronę.- Powiedziałam zachwycając się.

-Tu jesteśmy bezpieczni. Zostań ze mną. Nie porzucaj swojej wodnej strony.- Powiedział podpływając do mnie.

-Co z ludźmi ze statku?- Spytałam.

-Są martwi. Wasi nurkowie znajdą ponad jadane ciała.- Objął mnie ramionami i położył głowę przy mojej szyi.

-Jak to ponad jadane?- Spytałam.

-No cóż reszta naszych wróciła do głębszej części morza. A my przecież jemy ludzkie mięso.- Powiedział to jakby mówił, że gdzieś pada deszcz.

-Odbiło ci!- Odepchnęłam go.- Więc mnie też przecież mogliście zjeść!

-Wy zmieńce jesteście uważani przez nas za swoich. Chociaż wolelibyśmy byście nie chodzili po lądzie i pomagali ludziom. Wolimy jak jesteście razem z nami.- Powiedział i znów zamknął mnie w uścisku.

-Co ci odbiło? Naruszasz moją przestrzeń osobistą.- Powiedziałam, a ten pocałował mnie w usta. Toż to u nas jak wieczne zaślubiny. Oderwałam się i dałam mu z liścia w twarz, po czy, zasłoniłam usta dłonią.- To nie powinno się stać.- Szepnęłam.

-Za długo już szukałem zmieńca. My wojownicy do przedłużenia naszego rodu potrzebujemy was jako partnerów. Płyń ze mną do głębin.- Powiedział z wyciągniętą ręką.

-Nie! Jestem lekarzem i jestem potrzebna na lądzie!- Wrzasnęłam i odpłynęłam do skały, na którą położył mnie... No właśnie kto? Spojrzałam na wodę i już na nogach pobiegłam do portu wzdłuż brzegu. Czułam na sobie wzrok spod wody.

-time skip-

Minęły trzy miesiące. Stałam na skale, gdzie pierwszy raz rozmawiałam z brunetem.

-Dzień dobry!- Krzyknął jakiś wysoki blondyn z gęstymi brwiami nad niebieskimi oczami.

-Dzień dobry.- Odpowiedziałam. Blondyn złapał mnie i razem wpadliśmy do wody. Po chwili zobaczyłam trytona z niebieskim ogonem. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami.

-Płyń za mną. Levi jest już nie do wytrzymania. Cały czas zabija ludzi, syreny i trytony. Gada, że będzie to robił tak długo, aż jego ukochana do niego nie wróci.- Powiedział patrząc na mnie.

-Teraz był wypadek statku przy redzie, więc może tam jest.- Stwierdziłam.- Kim ty jesteś?

-Erwin. Zmieniec jak ty. A twoje imię?- Spytał.

-(reader).- Odpowiedziałam. Byliśmy już blisko statku. Ujrzałam bruneta zabijającego kolejnego człowieka. Podpłynęłam do niego i uderzyłam go w twarz.

-Wróciłaś.- Stwierdził porzucając nieboszczyka.

-Co ty robisz idioto! Oni mieli szanse na przeżycie!

-Ale wróciłaś. To jest ważne, a nie oni.- Znów pocałował mnie w usta. Odwróciłam głowę.

-Przestań. Zachowujesz się jak zwierzę.- Powiedziałam.

-Po prostu Levi, pani Ackerman.- Pocałował mnie w szyję.

-Erwin co mu odbiło?- Gdy blondyn podpłynął, Levi rzucił się na niego z rekinimi zębami.

-(Reader). Zrób coś z swoim facetem.- Wyjęczał blondyn.

-Levi przestań!- Złapałam go za ramiona.

-Czemu jesteś z kimś tak słabym! Jestem lepszy od niego!- Wrzasnął dusząc Erwina.

-Nie jestem z nim. Ściągnął mnie pod wodę, bo podobno wszystko w około niszczysz. Czemu?- Spytałam.

-Bo cię potrzebuję!- Warknął zły, jednak puścił blondyna.

-Czemu mnie potrzebujesz?

-Potrzebuję cię, bo cię kocham. Bez ciebie jestem ciągle zabójcą. Wyzwalasz we mnie wrażliwość na twoją krzywdę.- Szepnął. Po raz pierwszy zdecydowałam się na taki krok. Odwróciłam go i pocałowałam w usta.

-Też cię kocham Levi, ale ja boję się żyć w wodzie. Jestem na lądzie by nie wypłynąć za daleko.- Oparłam się o jego ramię.

-Dam radę o nas zadbać. Nie martw się.- Pogładził mnie po głowie.

-time skip-

Już od roku mieszkam z Levim pod wodą. Nie jest tak źle, ale panikuje w głębinach, gdy nie ma go przy mnie. Levi nauczył się ze mną żyć. Jakimś cudem nie jadł już ludzi, choć miewał takie dziwne chwile. Mimo wszystko tworzyliśmy zgrany związek.

SNK one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz