Levi x Reader (Narty sposobem na bliższą znajomość)

1.4K 79 4
                                    


Jeździłam na stoku. Był cudownie długi i ładnie na śnieżony. Przy sobie widziałam cały czas tego samego narciarza. Miałam dziwne wrażenie, że tak samo jak ja zwalnia w tych samych momentach. Pod koniec trzeciej godziny jazdy w końcu trafiliśmy na tą samą ławkę na wyciągu. Chłopak był mniej więcej mojego wzrostu.

-Jak ci się podoba stok?- Spytał odwracając się do mnie i zdejmując gogle. Miał piękne kobaltowe oczy.

-Jest bardzo fajny. A tobie?- Spytałam.

-Może być. Choć twoje towarzystwo rekompensuje mi obecność nowicjuszy.- Powiedział patrząc na stok, na którym było dużo małych dzieci i początkujących osób.

-Cały czas jeździłeś za mną?- Byłam zdumiona.

-Samemu dziwnie się jeździ. Zawsze lepiej w towarzystwie, a szczególnie tak miłym.- Powiedział uśmiechając się do mnie.

-Dziękuję. Jestem (reader).- Powiedziałam oddając uśmiech.

-Levi. Co powiesz na zakład.- Skinęłam przyzwalająco głową.- Przegrany bezwarunkowo spełni jedno żądanie wygranego. Ścigamy się czerwono-czarną trasą od startu z ławki. Kto pierwszy odbije się na dole wygrywa.- Powiedział.

-Przegrasz z kretesem Levi.- Powiedziałam. Uśmiechnął się szyderczo do mnie. Założył gogle i skinął mi głową. Zbliżaliśmy się do końca wyciągu. Odbiliśmy się od siedzenia i wystartowaliśmy. W połowie trasy zniknął mi z oczu. Przegrałam. Tak samo po raz drugi i trzeci. Zła nie odbiłam się już tylko zeszłam odłożyć sprzęt i poczekać na te trzy żądania. Gdy skończył przyszedł do mnie.

-Zdejmij kask z goglami.- Jak powiedział tak zrobiłam. Uśmiechnął się zwycięsko.- Po drugie idziesz dziś ze mną na imprezę do nocnego klubu "Diablo". Widzimy się o 19:00 w klubie. Nie spóźnij się.- Powiedział i odszedł. Super. Nie wiem co wymyśli jako trzecie.

-time skip-

Ubrana w krótkie spodenki i top z dekoltem oraz buty na obcasie weszłam do klubu. Było idealnie 10 minut przed wyznaczoną godziną. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka. Zapłaciłam i przy barze powoli go sączyłam szukając wzrokiem Leviego. Miałam nadzieję, że to nie był jakiś głupi żart, przez który zmarnuje swój cenny czas. Podeszło do mnie jakiś trzech typów spod ciemnej gwizdy. Domyślałam się, że pochodzą z miejscowego gangu. W końcu kierowca taksówki, gdy podałam mu nazwę klubu powiedział, że należy on do mafii.

-Szef prosi do siebie.- Powiedział jeden z byczków. Nie chcąc kłopotów poszłam za nimi. Weszliśmy do strefy vip-ów. Siedział tam Levi w garniturze z poluzowanym krawatem, rękawiczkach i przepasce na oku. Palił powoli papierosa.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Witam mojego dzisiejszego gościa honorowego.- Powiedział wstając i odkładając papierosa. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w usta.

-Co ty wyprawiasz.- Powiedziałam złą.

-Po trzecie będziesz moją dziewczyną. Sama się w to władowałaś słonko. Twoja kolejna przegrana była by żądaniem na wspólne zamieszkanie.- Powiedział sadzając mnie sobie na kolana. Pstryknął palcami i przyleciał kelner.

-Co panu podać szefie?- Spytał przerażony młody chłopak.

-Dwie krwawe mary i butelkę rumu.- Powiedział Levi wracając do palenia papierosa. Chłopak skłonił się i czym prędzej pobiegł do baru.

-W co ty pogrywasz Levi?- Spytałam odkręcając się do niego, na co ten położył rękę na mojej talii.

-Jako szef najgroźniejszej międzynarodowej mafii mam wszystko czego tylko zapragnę. A teraz chcę ciebie.- Powiedział i pocałował mnie nie zwracając uwagi na otaczające nas osoby.

-Całe życie grasz. Pokaż swoją twarz.- Powiedziałam. Wziął mnie na ręce i wyszedł do wyciszonego oddzielnego pokoju z barkiem. Wyjął rum i dwie szklanki. Podał mi jedną.

-Tak naprawdę (reader) pragnę normalnej rodziny, ale mój tytuł mi na to nie pozwala. Przyzwyczaiłem się do takiego życia. Poza tym która by chciała bezwzględnego szefa mafii na ojca swoich dzieci.- Powiedział rozgoryczony zaciskając dłonie na blacie.

-To, że jesteś częścią mafii, nie znaczy, że jesteś bezwzględny. Na stoku można by powiedzieć, że byłeś ideałem.- Powiedziałam.

-Jak chcesz możesz odejść. Nie wyciągnę żadnych konsekwencji.- Powiedział spuszczając głowę.

-Nie zamierzam.- Powiedziałam całując go. Od tamtego czasu siedzę z nim w tym bagnie, a naszą jedyną odskocznią są narty. Choć w tym roku spodziewamy się dziecka, a Levi jest święcie przekonany, że to będzie syn, który tak jak on nie będzie widział świata poza swoją mamą.

SNK one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz