Levi z Reader (Syrenka)

1.3K 65 17
                                    

Mam nadzieję, że teraz lepiej.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-


Razem z klasą udaliśmy sie nad morze by wspólnie świętować ciepłe dni. Z torbą przy sobie usiadłam w sukience na skale. Chłopaki kąpali się w morskiej wodzie, a dziewczyny opalały na plaży. Podpłynął do mnie szkolny tyran Levi. Był obiektem westchnień wielu dziewczyn. Wszedł na skały i stanął obok mnie.

-Może ze mną popływasz?- Spytał. Co było dziwne, bo zwykle wszystkim rozkazywał. Nawet nauczycielom.

-Raczej nie. Dzięki.- Powiedziałam patrząc na wodę. Kontakt z nią sprawi, że będę mieć z powrotem ogon.

-Proszę chodź ze mną popływać. Proszę.- Powiedział wyciągając do mnie rękę.

-Nie umiem pływać.- Powiedziałam chwytając się ostatniej deski ratunku.

-Nauczę cię.- Ukucnął obok mnie.

-Czemu tak ci na tym zależy?- Spytałam.

-Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny. Poza tym przypominasz mi moją znajomą z dzieciństwa.- Powiedział zarumieniony biorąc mnie na ręce. Wskoczył ze mną do wody. Momentalnie pojawił mi się zielony ogon. Levi stracił przytomność przez ławicę ryb. Wyciągnęłam go na powierzchnię i położyłam na skale. Schowałam się w wodzie obserwując go. Znajoma z dzieciństwa? Czyżby pamiętał jak uratowałam go gdy, zatonął statek, którym płynął. Obudził się. Podniósł się na nogi i rozejrzał.

-(Reader)!- Krzyknął. Podpłynęłam i wynurzyłam się.

-Nie krzycz.- Powiedziałam.

-Ty jesteś syreną.- Pokiwałam głową.

-Tak reaguję na wodę.- Powiedziałam i schowałam się pod wodę. Słyszałam jak mnie woła. Nie pokazałam mu się już. Wieczorem, gdy nikogo nie było wyszłam z wody i gdy wyschłam, wzięłam torbę i wróciłam do domu.

-time skip-

Szłam do szkoły z płaszczem i parasolką w plecaku. Nigdy nie wiadomo kiedy zacznie padać. Wbiegłam do szatni i poszłam do sali. Po dzwonku nasz tyran wszedł do sali i zajął miejsce obok mnie rzucając wszystkim wrogie spojrzenie. Podsunął mi liścik. Kazał mi przyjść po lekcji do biblioteki. Westchnęłam. Jak na szpilkach modliłam się by dzwonek nie nadszedł. Co niestety się nie stało. Po dzwonku udałam się do biblioteki. Stanął za mną i popchnął na ścianę.

-Levi.- Pisnęłam przestraszona.

-(reader) nie dam ci mnie znowu zostawić. Zaopiekuje się tobą. Tylko nie opuszczaj mnie znowu.- Położył mi swoją głowę na piersiach. Pierwszy raz widziałam go tak załamanego i słabego. Pogłaskałam go po głowie.

-Nie płacz. Muszę unikać wody.- Powiedziałam.

-To zostań ze mną.- Powiedział brutalnie wpijając się w moje usta. Przycisnął mnie do ściany schodząc dłońmi z moich ramion po piersiach na biodra. Położyłam mu ręce na ramionach i odsunęłam.

-Jesteśmy w szkole.- Spojrzałam oburzona.

-Jedźmy do mnie. Teraz. Proszę.- O dziwo liczył się z moim zdaniem.

-Mamy jeszcze lekcje. -Byłam rozdarta.

-Nikt mi się nie sprzeciwi. Nie będziesz mieć problemów. Proszę.- Przymilał się. Pokiwałam głową. Wyszliśmy ze szkoły i jadąc jego volvo wpadliśmy do jego domu. Skończyło to się w łóżku, gdzie straciłam dziewictwo. Teraz mógł się czuć panem. Usnęłam, a rano obudził mnie Levi ze śniadaniem na tacy. Spojrzałam na niego jakby był nie normalny.

-Przecież mówiłem, że się tobą zaopiekuję. Kochanie.- Powiedział całując mnie w usta. Zjadłam i wzięłam jego koszulę idąc do łazienki. Nalałam wody do wanny i chlupnęłam do niej zmieniając się w syrenę. Do łazienki wpadł Levi. Spojrzał na mnie zaniepokojony. Pomachałam mu ogonem wylewając trochę wody z wanny. Stał w garniturze. Wyjął mnie z wody i okrył marynarką. Wziął na ręce i położył na łóżku.

 Wziął na ręce i położył na łóżku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Levi?- Spytałam niepewna patrząc na niego.

-Muszę wyjść, a ty w tej formie jesteś nieporadna. Postaraj się nic sobie nie zrobić.- Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Wrócił po jakiś 2 godzinach z dużym bukietem czerwonych tulipanów. Patrzyłam na niego jakby w końcu zwariował.

-Co się stało?- Spytałam, gdy podszedł do łóżka, na którym siedziałam.

-(Reader) bardzo mi na tobie zależy. I czy... Czy została byś moją dziewczyną?- Spytał wyciągając przed siebie bukiet.

-Tak.- Rzuciłam mu się na szyję już w ludzkiej formie i pocałowałam w usta. Po chwili szoku oddał pocałunek.


.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

I wygrałam. Ostatni one shot w tym zakładzie.

SNK one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz