Zła spoglądałam przez okno. Znowu pada. Co to mają być za święta. Poczułam rękę na ramieniu.
-(Reader) co się stało?- Spytał Levi, jeden z moich współlokatorów. Z racji, że uczyliśmy się daleko od domów zwykle razem spędzamy święta.
-Znowu deszcz. W taką pogodę królik wielkanocny do nas nie przyjdzie.- Zmartwiłam się. Podszedł do nas Eren.
-Na pewno będzie królik.- Skwitował Eren. Wróciłam do pieczenia ciast. W końcu już niedługo wielkanoc.
-time skip-
Deszcz niestety padał i w niedziele. Chłopaki, żeby mnie pocieszyć poustawiali wszędzie żonkile i tulipany. Niestety nawet to nie pomogło. Gdy wróciliśmy z kościoła przebrałam się i naszykowałam do stołu.
-(Reader).- Powiedział Eren. Odwróciłam się, a tamEren i Levi stali z króliczymi uszami.
Trzymali w ręku po czekoladowym jajku. Wpadłam w śmiech. Gdy się trochę uspokoiłam spytałam
-Co wam przyszło do głowy?
-Marudziłaś o tym swoim króliku wielkanocnym to teraz masz dwa króliki.- Powiedział Levi.
-Dokładnie.- Zawtórował Eren.
-Dzięki. Jesteście kochani.- Przytuliłam ich. Oboje byli dla mnie jak bracia.
-Wiemy.- Powiedzieli jednocześnie i się uśmiechnęli. Miło spędziliśmy te święta.