IV

2.8K 223 6
                                    

Camila POV:

Po cichu weszłam do domu z nadzieją, że moi rodzice dalej śpią. Nie rozglądając się ruszyłam w stronę schodów a potem jak najszybciej poszłam do pokoju. Gdy już się w nim znalazłam, położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć nad tym co się wydarzyło.

Widziałam jak Lauren kogoś zabija ale nie byłam tak przerażona jak powinnam być. Wiedziałam, że to powód tego, że jak tylko pojawiała się w szkole mój wzrok na niej lądował. Co mogłam powiedzieć była gorąca i każdy to wiedział.

Usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Nie patrząc kto to odebrałam.

-Halo?

-Camila do cholery czemu nie odbierałaś?

-Telefon mi się rozładował. - Skłamałam.-Coś się stało?

-Martwiłam się. Rozłączyłaś się tak nagle a potem nie odbierałaś.

No tak. Kiedy przyłapałam Lauren na zabijaniu tego chłopaka byłam na spacerze i rozmawiałam z Ally przez telefon. Gdy usłyszałam głosy rozłączyłam się i wyciszyłam telefon.

-Przepraszam to właśnie wtedy telefon mi padł.

-Jasne. Następnym razem po prostu daj znać, że nic ci nie jest.

-Okey Ally.

Rozmawiałyśmy jeszcze przez godzinie o wszystkich i o niczym. Ani razu nie wspomniałam o Lauren i o tym, że jeszcze się dzisiaj z nią spotykam. Trochę przeraża mnie wizja tego spotkania. Ale równocześnie mnie podnieca. Jest w niej coś takiego, że zamiast się jej bać mam ochotę lepiej ją poznać i dowiedzieć się czemu prowadzi takie życie a nie inne.

Gdy w końcu skończyłam rozmawiać z przyjaciółką poszłam wziąć szybki prysznic. Wróciłam z powrotem do łóżka i prawie od razu zasnęłam.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi pokoju. Otworzyłam oczy w momencie gdy do mojego pokoju wparowała zdenerwowana mama. Podniosłam się na łokciach żeby lepiej ją widzieć.

-Gdzie byłaś? Całą noc cię nie było a teraz śpisz jak gdyby nigdy nic.

Zmarszczyłam lekko brwi. Przecież nie mogła wiedzieć, że mnie nie ma. Spała jak wróciłam.

-O co chodzi mamo przecież byłam..... - Przerwała mi nim skończyłam swoje kłamstwo.

-Nie kłam Camila. Byłam w twoim pokoju w nocy. Powiesz mi gdzie byłaś?

-U Ally.

-Kolejne kłamstwo. - Warknęła na co się wzdrygnęłam.

-Mówię prawdę mamo. Zadzwoniła, że potrzebuje porozmawiać więc do niej poszłam. A gdy zrobiło się późno uzgodniłyśmy, że zostanę u niej na noc.

-Następnym razem informuj mnie o takich rzeczach. - Powiedziała idąc w stronę drzwi.-I masz szlaban. - Dodała wychodząc. Pokręciłam głową i padłam z powrotem na łóżko.

Czemu moja matka nie może być bardziej wyrozumiała przecież nic takiego się nie stało. Moje kłamstwo było bardzo bezpieczne i realne. Podniosłam telefon żeby zobaczyć, która godzina. Było po czwartej więc za niedługo miała się pojawić Lauren. Jak jej powiedzieć, że nie dam rady jak nawet nie mam jej numeru. Nagle mój telefon zawibrował.

Od Nieznany: Szykuj się za niedługo będę.

Zaśmiałam się pod nosem. Musiała spisać mój numer jak spałam. Albo ma jakieś inne sposoby o których raczej nie chcę wiedzieć.

Jedna wiadomość od niej wystarczyła, żebym podjęła decyzje o wymknięciu się z domu. Zeszłam z łóżka. Przeglądnęłam szafę by znaleźć odpowiednie ciuchy na to spotkanie. Gdy się już ubrałam zobaczyłam, że jest równo piąta. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam auto Lauren na ulicy. Uśmiechnęłam się na to, że była punktualnie.

Przerzuciłam jedną nogę przez parapet a potem drugą. Zsunęłam się powoli po dachu a gdy wiedziałam, że jestem wystarczająco nisko to zeskoczyłam na trawę. Poprawiłam się szybko i ruszyłam w stronę samochodu.

-Cieszę się, że nie zmieniłaś zdania. - Powiedziała gdy wsiadłam do auta.

-Nie pozostawiłaś mi wyboru. - Przypomniałam jej na co się zaśmiała.

-Pytanie dlaczego wyszłaś oknem? - Spytała gdy odpaliła auto.

-Mam szlaban.

-Dlaczego?

-Bo całą noc mnie nie było w domu a mojej mamie nie podobał się powód. - Odparłam i zauważyłam, że Lauren zaciska mocno ręce na kierownicy.

-Co jej powiedziałaś? - Warknęła nie odwracając wzroku z drogi i wtedy zdałam sobie sprawę jak musiało to zabrzmieć.

-Że przyjaciółka mnie potrzebowała. - Wytłumaczyłam.

Odwróciła się do mnie i lekko uśmiechnęła. Boże czy ona jest bipolarna najpierw się wkurza a potem uśmiecha. Nie rozumiem jej.

-Myślałam, że należysz do tych co słuchają rodziców. - Rzekła z uśmieszkiem.

-Nie znasz mnie.

-Znam wiele takich jak ty. - Oświadczyła zerkając na mnie.

-Takich jak ja? - Podniosłam lekko brew do góry.

-Grzeczne dziewczynki z dobrego domu. Najlepsze w szkole we wszystkim.

-Wymknięciem z domu przez okno pokazałam ci jak bardzo mnie nie znasz. - Odparłam patrząc w jej kierunku. Popatrzyła na mnie i delikatnie zmrużyła oczy. Prychnęła śmiechem i wróciła do patrzenia na drogę.

-Jeden taki wyskok nie czyni cię niegrzeczną dziewczynką. - Burknęła ściskając kierownice.

-Jeszcze się przekonamy. - Mruknęłam a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.

-Na to czekam skarbie. - Szepnęła oblizując wargi.

Popatrzyłam chwilę na nią a potem skierowałam wzrok na widoki za oknem zastanawiając się gdzie ona mnie zabiera.


Love is Weakness ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz