Camila POV:
-To ja go zabiłam. - Powiedziałam wychodząc za ściany a wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
Nie mogłam pozwolić żeby Lauren miała problemy z przyjaciółmi przez coś czego nie zrobiła. Popatrzyłam na dziewczynę, która patrzyła na mnie nie za bardzo zadowolona z mojego przyznania się.
-Powiedziałam żebyś poszła do mojego pokoju. - Przewróciła oczami i podeszła do mnie.
-Wiem, ale nie pozwolę ci wziąć winny za coś co ja zrobiłam. - Patrzyłam w jej oczy w których pojawił się podziw.
-To kurwa bardzo szlachetne Camz ale się nie wtrącaj.
Mam się nie wtrącać a ona będzie miała przeze mnie problemy. Już i tak ma ich bardzo wiele nie chcę dokładać jej kolejnych.
-Czekaj to naprawdę ty go zabiłaś? - Spytał zdziwiony Zayn patrząc raz na mnie raz na Lauren.
-Tak.
-Nie.
Odpowiedziałyśmy w tym samym czasie. Nasze spojrzenia się spotkały i zauważyłam w jej oczach błaganie o to żebym się wycofała ale nie mogłam. Nie mogłam zostawić jej z tym samej. Nie po tym jak wyznała mi miłość. Nie po tym jak pomogła mi z Austinem. Nie po tym jak mnie wysłuchała. Kocham ją i zostanę z nią do końca. Obojętnie co się stanie. Będę tutaj.
-Czy ktoś w końcu powie nam co tu się stało? - Spytała już zniecierpliwiona Normani patrząc to na mnie to na Lauren i czekając na wyjaśnienia. Złapałam zielonooką za rękę, splatając nasze palce i kiwnęłam głową. Dziewczyna nabrała powietrza i wróciła na kanapę. Usiadłam koło niej cały czas trzymając jej rękę.
Zaczęła im wszystko opowiadać. Gdy doszła do momentu jak postrzeliłam Brada poczułam się okropnie. Może i był strasznym człowiekiem ale dalej człowiekiem nie powinien tak skończyć. Lauren ścisnęła delikatnie moją rękę. Popatrzyłam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam żeby się o mnie martwiła. Jakoś dam sobie radę. Będę musiała dać.
-Więc Camila uratowała twoją dupę Jauregui. - Zaśmiał się Harry zwracając na siebie moją uwagę.
-Tak i moje popieprzone życie. - Dodała Lauren świdrując mnie spojrzeniem swoich szmaragdowych oczu.
-Nie mów tak. - Szepnęłam czując jak moje policzki robią się ciepłe.
-Taka jest prawda Camz. - Odparła gładząc kciukiem zewnętrzną cześć mojej ręki.
-Jesteście takie cholernie urocze. - Wtrąciła Dinah z szerokim uśmiechem. Byłam pewna, że moje policzki już są całe czerwone.
-Zawstydzacie moją dziewczynę idioci. - Zaśmiała się przyciągając mnie do siebie.
-Czyli jesteście razem? - Spytała Normani próbując trzymać na wodzy swoje podekscytowanie.
-Jesteśmy? - Zwróciła się do mnie Lauren na co z lekkim uśmiechem kiwnęłam głową.-Jesteśmy. - Zwróciła się do reszty na co Mani pisnęła wywołując u wszystkich śmiech.
Lauren wstała i ruszyła w stronę schodów ciągnąc mnie za sobą. Nie zwracając na wołanie jej imienia z salonu i faktu, że trzeba by zająć się ciałem chłopaka.
-Naprawdę chcesz ze mną być? - Spytała gdy weszłyśmy do jej pokoju. Usiadłam na jej łóżku i się uśmiechnęłam.
-Naprawdę!
-Jesteś pewna, że ze mną wytrzymasz? - Jej głos był przesiąknięty zdenerwowaniem. Usiadła koło mnie i spojrzała mi prosto w oczy doszukując się jakiegoś wahania, którego byłam pewna, że nie znajdzie.
-Przy tobie nawet piekło to raj. - Machnęłam ręką. Zaśmiała się przyciągając mnie do siebie i sadzając na kolanach.
Zaczęła składać pocałunki na mojej szyi i powoli przesuwała się do góry coraz bardziej zbliżając się do ust. Wplotłam ręce w jej włosy. Jej usta z powrotem znalazły się na mojej szyi doprowadzając mnie tym do szału.
-Nie baw się ze mną. - Szepnęłam nabierając powietrza w płuca w momencie gdy przegryzła skórę na moim obojczyku. Zaśmiała się i popatrzyła mi w oczy.
-Ale ty nie cierpliwa skarbie. - Powiedziała z uśmieszkiem i wpiła się w moje wargi.
Nasze usta ruszały się w idealnym tempie. Temperatura pokoju podskoczyła o parę stopni do góry tak samo jak temperatura mojego ciała. Wsunęła ręce pod moją bluzkę tym samym przejeżdżając językiem po mojej dolnej wardze. Uchyliłam usta tym samym pogłębiając nasz pocałunek.
Jej wargi smakowały tak niesamowicie, że wiedziałam, że do końca mojego życia nie chcę całować innych ust. Również wsunęłam ręce pod jej bluzkę i błądziłam po jej plecach. Każdy skrawek jej skóry został zbadany przez moje palce. Podwinęła moją koszulkę i ją ze mnie ściągnęła.
To co się miało zaraz wydarzyć sprawiało, że moje ciało zaczynało się już przegrzewać od jej dotyku. Zrzuciła mnie ze swoich kolan na łóżku i szybko znalazła się na mnie. Wsunęła ręce pode mnie by rozpiąć mój biustonosz.
-Jesteś taka piękna. - Szepnęła przegryzając jedną z moich piersi zostawiając na niej blado fioletowy ślad. Jęknęłam z rozkoszy. Odsunęła się ode mnie by pozbyć się swojej górnej odzieży.
Patrzenie na nią bez koszulki sprawiło jeszcze większe ciepło w dolnej części mojego ciała. Jej usta jak i ręce błądziły po moim ciele. Były dosłownie wszędzie doprowadzając mnie do szaleństwa przez co nawet nie zauważyłam w którym momencie pozbyła się reszty naszych ciuchów. Byłyśmy teraz całkowicie gołe.
Wróciła do moich ust i zachłannie się w nie wpiła. Wbijałam się paznokciami w jej skórę. Lauren mocno mnie do siebie przytulała. Czułam się idealnie w jej silnych ramionach wokół mnie. Przygryzłam z rozkoszy jej usta. Nic nie smakowało lepiej od jej ciała i nic nie pachniało lepiej od niej wierzcie mi na słowo.
Odsunęła swoją twarz od mojej i popatrzyła mi głęboki w oczy przez co po moim ciele przeszły dreszcze a motyle w podbrzuszy zaczęły szaleć jeszcze bardziej.
-Jesteś pewna? - Spytała z nutą troski.-Jak chcesz możemy poczekać.
-Kocham Cię. - Powiedziałam w odpowiedzi i zobaczyłam jak źrenice jej się rozszerzają.
Uśmiechnęła się. Cmoknęła mnie w usta. Zaczęła przesuwać się coraz niżej po drodze składając pocałunki na moim ciele. Zatrzymała się na moim brzuchu próbując zrobić na nim parę malinek. Mój oddech znowu przyśpieszył a na klatce piersiowej poczułam kropelki potu, które należały nie tylko do mnie. Rozszerzyła moje nogi i znalazła się między nimi.
Popatrzyła mi jeszcze w oczy. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową pozwalając jej na doprowadzenie mnie do szczytu przyjemności. Składała pocałunki na wewnętrznej części moich ud kierując się do mojej kobiecości. Na początku złożyła na niej delikatny pocałunek. Potem zaczęła powoli ssać i lizać na co z moich ust wydobywały się jęki coraz to głośniejsze.
Weszła we mnie jednym palcem nie przerywając tego co robiła. Wygięłam się w łuk i zacisnęłam ręce na pościeli a z mojego gardła wydobył się najgłośniejszy jęk jak do tej pory. Dodała drugiego palca przyśpieszając swoje ruchy. Wyrzuciłam biodra do góry. Czułam, że zaraz dojdę gdy dziewczyna przestała i podniosła na mnie wzrok.
-Wiesz, od dzisiaj moim ulubionym zajęciem będzie doprowadzanie cię do takiego stanu. Przyśpieszony oddech, rozczochrane włosy. - Powiedziała przygryzając przy tym swoją dolną wargę.
-Lauren możesz skończyć pieprzyć i....
-Już się robi kochanie. - Przerwała mi i z powrotem zanurkowała między moje nogi. Po chwili wygięłam się w łuk i doszłam z jej imieniem na ustach. Dziewczyna padła na łóżko koło mnie gdy ja próbowałam unormować swój oddech co nie było łatwe.
-Kocham Cię. - Szepnęła przyciągając mnie do swojego również jak moje spoconego ciała.
-Ja ciebie też. - Odpowiedziałam splatając nasz palce na jej brzuchu. Nie minęło dużo czasu gdy zasnęłam w objęciach miłości mojego życia. Mogłam to powiedzieć z czystym sumieniem bo Lauren nią była.
CZYTASZ
Love is Weakness ✔
Fanfiction"Od momentu gdy pojawiła się w moim życiu była moją słabością. Słabością, którą moi wrogowie mogą wykorzystać przeciwko mnie ale z której nie potrafię zrezygnować." Uwaga: Opowieść zawiera wulgaryzmy