Weszłam do swojego domu, chociaż nie miałam najmniejszej ochoty tu siedzieć. Wolałabym być z Camilą a po tym co mi opowiedziała czułam, że powinnam tam być. Ale poprosiła mnie żebym jechała bo musi pobyć sama.
Zgodziłam się bardzo nie chętnie. Rozumiałam ją. Właśnie wróciła do niej nie miła przeszłość i musiała zostać z tym sama. Mi się to często zdarzało ale przeważnie wtedy coś rozwalałam. Ona nie jest taka sama jak ja więc przynajmniej wiem, że nie zrobi sobie krzywdy. To mnie uspakajało po tym jak wyszłam z jej domu.
Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy. Zaczęło mnie zastanawiać czy oni przypadkiem nie schodzą tu tylko jak wracam do domu.
-Jak w szkole? - Spytał Harry już na początku mnie wkurwiając. Nawet chwili spokoju nie mogę tutaj mieć.
-Pierdol się. - Rzuciłam przechodząc koło niego.
-Mamy dzisiaj robotę idziesz z nami? - Spytał Zayn a ja dopiero teraz zauważyłam, że są przygotowani do pracy. Czarne ciuchy i pistolety przy pasie. Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz trzymałam broń w ręce. A tak kiedy Camz została porwana. Na samo wspomnienie tego moje ręce się zacisnęły.
-Nie mam czasu. - Odparłam upijając łyk wody, której nalałam sobie do szklanki. Kiwnął głową i skierował się do wyjścia a reszta za nim.
Ostatnią rzeczą jaką teraz chciałam to robota. Miałam teraz ochotę położyć się na łóżku obok Camili ale niestety to nie było możliwe. Usiadłam przy blacie w kuchni i poczułam wibrację. Nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam.
-Nie zmieniłam zdania nigdzie nie idę. - Powiedziałam myśląc, że to Zayn albo Mani.
-Jasne zapamiętam. - Usłyszałam głos, który na pewno nie należał do nich a po chwili cichy śmiech.
-Myślałam, że to Mani. - Przewróciłam oczami i sama miałam ochotę się zaśmiać.
-Więc jesteś w domu? - Spytała i mogłam usłyszeć w jej głosie, że się denerwuje.
-Tak a co?
-Tak pytam. Tęsknie za tobą. - Jej słowa sprawiły szybsze bicie mojego serca. Czułam się jak zakochana nastolatka. Kurwa i chyba tak było naprawdę.
-Też tęsknie. - Odparłam szczerze. Oddałabym teraz wszystko żeby leżeć z nią na jej łóżku i trzymać ją w swoich ramionach. Składać pocałunki na jej ciele i rozśmieszać. Cholera ale mnie wzięło.
Nagle usłyszałam jakiś hałas po drugiej stronie słuchawki.
-Co to za hałas? - Spytałam marszcząc brwi.
-Pewnie samochody. Poszłam się przejść.
-Okey?
-Zadzwonię później Lolo.
-Jasne. - Odparłam i się rozłączyłam. Dopiłam resztę mojej wody i poszłam do siebie.
Miałam zamiar się położyć spać i wstać dopiero jak Camz do mnie zadzwoni. Niestety to nie było mi dane. Bo gdy tylko się położyłam to na dole usłyszałam hałas, który nie wskazywał na nic dobrego.
Od razu wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do komody, z której wyciągnęłam broń. Schowałam ją za pasek spodni i po cichu wyszłam z pokoju. Musiałam zachować się jak duch. Nawet najmniejszy hałas z mojej strony mógł pomóc włamywaczowi mnie znaleźć. Zeszłam do salonu w którym nikogo nie było.
Miałam iść dalej gdy w drzwiach zobaczyłam osobę, którą powinnam zabić gdy miałam okazję.
-Co tu robisz? - Wysyczałam przez zęby.
Kulejąc zrobił parę kroków w moją stronę. Uśmiechnęłam się do siebie na to jaką pamiątkę po mnie miał. Należało mu się. Powinien wiedzieć, że nie zabiera się moich rzeczy a już na pewno nie porywa mojej dziewczyny.
-Przyszedłem się zemścić za to co mi zrobiłaś Jauregui.
-Sam? - Zaśmiałam się był jeszcze głupszy niż myślałam.
-Nie potrzebuje nikogo by cię zabić. - Wysyczał i stanął przede mną.
-Jeszcze się przekonamy. - Powiedziałam i wyciągnęłam broń.
Wycelowałam w niego ale złapał mnie za rękę. Wykręcił mi nadgarstek co spowodowało, że broń wyleciała mi z ręki. Kopnęłam go w kulejącą nogę. Gdy ode mnie odleciał, próbowałam złapać broń ale chwycił mnie za nogę przewracając mnie na podłogę. Kopnął pistolet na taką odległość gdzie wiedziałam, że jej nie dosięgnę i zasłonił mi ją stając nade mną. Wyciągnął pistolet i wymierzył go prosto w moją głowę.
-Ostatnie słowa. - Rzucił z uśmieszkiem.
Miałam bardzo dużo do powiedzenia ale nie mu. Tylko Camili. Chciałabym jej powiedzieć co do niej czuję, że dzięki niej zmieniłam się na lepsze. Może nie wiele ale myślałam, że mam czas żeby jeszcze nad tym popracować. Najwidoczniej mój czas się skończył. Przymknęłam oczy żeby móc zobaczyć ją jeszcze raz ten ostatni raz. Jej uśmiech dodał mi siły. Otworzyłam oczy i lekko się podniosłam tym samym przystawiając czoło do lufy.
-Pierdol się.
-Będę z Camilą. - Powiedział a na jego ustach pojawił się ten obrzydliwy uśmieszek sprawiając, że całe moje ciało zesztywniało a krew się zagotowała. Nim zdążyłam na to zareagować, usłyszałam strzał.
Nie czułam żadnego bólu. To nie ja zostałam postrzelona. Przyjrzałam się chłopakowi a przód jego koszulki zaczął robić się czerwony w zawrotnym tempie. Padł na kolana a za nim zobaczyłam stojącą Camile z bronią w ręku.
Wzięłam głęboki oddech. Nigdy nie chciałam tego dla niej. Nie chciałam żeby była zmuszona do zabicia kogoś będąc ze mną. Ale to ona uratowała moje popieprzone życie. Przez co jeszcze bardziej zaczęło mi na niej zależeć.
CZYTASZ
Love is Weakness ✔
Fanfiction"Od momentu gdy pojawiła się w moim życiu była moją słabością. Słabością, którą moi wrogowie mogą wykorzystać przeciwko mnie ale z której nie potrafię zrezygnować." Uwaga: Opowieść zawiera wulgaryzmy