Położyłam ją delikatnie na moim łóżku żeby jej nie obudzić. Chwilę po tym jak odjechałyśmy od magazynów dziewczyna zasnęła mi na kolanach. Zgarnęłam włosy z jej twarzy i chwilę się jej przyglądałam. Była taka niewinna i bezbronna. Podeszłam do szuflady by wyciągnąć z niej jakąś koszulkę, którą będzie mogła ubrać po kąpieli jak się obudzi.
-Lauren. - Usłyszałam panikę w jej głosie więc szybko znalazłam się koło niej.
-Hej, jestem tu. Jesteś bezpieczna. - Zapewniałam kucając przy niej.
Kiwnęła głową nabierając powietrza do płuc. Patrzyła na mnie i nad czymś myślała. Nie chciałam pytać nad czym bo czułam, że to się dobrze nie skończy. Uśmiechnęłam się delikatnie i wsunęłam do jej ręki koszulkę.
-Idź się wykąp. Zaraz wrócę. - Oznajmiłam wstając, zatrzymała mnie jej rękę zaciskająca się na mojej dłoni. Odwróciłam się i spojrzałam jej prosto w oczy.-Idę na dół bo muszę porozmawiać z resztą. Nikt cię tu nie skrzywdzi. Jesteś bezpieczna.
Miałam nadzieję, że powtarzanie tego w kółko pomoże jej w to uwierzyć. Nachyliłam się by złożyć pocałunek na jej skroni a potem wyszłam. Stanęłam przy schodach zaciskając ręce w pięści. Patrzenie na dziewczynę w takim stanie wywoływało we mnie tak skrajne uczucia jak jeszcze nigdy wcześniej. Musiałam się uspokoić żeby nie przestraszyć jej jeszcze bardziej. Ostatnią rzeczą jaką chciałam to żeby się mnie bała.
Gdy weszłam do salonu wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
-Jak ona się czuje? - Spytał Zayn a w jego oczach była troska.
-A jak się ma czuć? Została porwana i prawie zgwałcona. - Warknęłam idąc do kuchni po butelkę wody.
-Tylko pytam. - Podniósł ręce do góry w geście, że nie chce się kłócić.
-Wiem. - Odparłam spokojnie.-Po prostu....to moja wina. - Wyrzuciłam gdy oparłam się o ścianę. Spuściłam głowę bo nie chciałam widzieć ich zdziwionych min przez to co usłyszeli.
-To nie twoja wina. - Zaprzeczyła Mani podchodząc do mnie.-Nie obwiniaj się.
-Gdybym wtedy nie pobiła tego drania nie porwał by Camz. Więc nie mów, że to nie moja wina. - Odparłam podnosząc głowę. Widziałam po wyrazach twarzy reszty, że są zdziwieni moim zachowaniem ale na szczęście żadne z nich tego nie skomentowało.
-To już nie ważne czyja to wina. Teraz jedyną ważną rzeczą jest to, że powinnaś przy niej być. - Stwierdził Zayn z delikatnym uśmiechem. Kiwnęłam głową.
Ruszyłam do siebie gdy przypomniałam sobie po co tutaj zeszłam więc zatrzymałam się w drzwiach. Ale nim coś powiedziałam Normani mnie wyprzedziła.
-Już wszystko im opowiedziałam. - Oznajmiła siadając na kanapie obok Justin'a.
-Nie wierzę, że poszczeliłaś go tylko w nogę. - Wtrącił chłopak na co tylko przewróciłam oczami i ruszyłam schodami na górę.
Stanęłam przed drzwiami i z zawahaniem złapałam za klamkę. Co się do kurwy ze mną dzieje? Przed chwilą na dole zachowałam się jak frajerka a teraz waham się przed wejściem do własnego pokoju. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i weszłam do środka.
Camila siedziała na łóżku z nogami przyciśniętymi do klatki piersiowej w mojej koszulce. Musiałam przyznać, że seksownie w niej wyglądała i ledwo się powstrzymałam żeby nie powiedzieć tego na głos. Zamknęłam za sobą drzwi a dziewczyna podniosła na mnie wzrok. Zsunęła się z łóżka. Nic nie mówiąc podeszła do mnie i się przytuliła.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Delikatnie ją objęłam i podniosłam. Szłam w stronę łóżka gdy poczułam jak oplata mnie nogami w pasie. Usiadłam na łóżku i przyjrzałam się jej twarzy jak się ode mnie trochę odsunęła. Nie było na niej żadnych zadrapań czy siniaków. Zgarnęłam błąkający się kosmyk jej włosów i dałam go za ucho.
-To moja wina. - Przyznałam szeptem na co szybko pokręciła głową.
-Nie. To ja wsiadłam do tego samochodu.
-Przeze mnie. Gdybym nie zachowała się jak ostatni dupek to nic by ci się nie stało. - Odwróciłam głowę żeby nie patrzeć w jej oczy.
-Nie możesz się obwiniać o coś co nie było twoją winą Lo. - Ujęła moją twarz w dłonie i odwróciła tak żebym na nią patrzyła.-A po za tym nic mi się nie stało. Jestem cała bo po mnie przyszłaś. - Dodała starając się na uśmiech ale jej się nie udało.
-Ale gdybym przyszła parę minut później to on by....on by cię. - Zacisnęłam szczękę, nie potrafiłam tego wypowiedzieć bez wybuchu złości a nie mogłam teraz wybuchnąć nie po tym co ona dzisiaj przeżyła.
-Ale nie przyszłaś. Zdążyłaś na czas. - Miękkość jej głosu sprawiał, że każda cząsteczka mojego ciała stawała się królem spokoju. Moje ciało było całkowicie rozluźnione a ja spokojna.
-Przepraszam za to jak cię nazwałam. - Wyszeptałam wiedząc, że powinnam to zrobić.
Gdybym nie nazwała jej suką to wszystko by się nie wydarzyło. Przełknęła ślinę przypominając sobie o co mi chodzi.
-Już dobrze. Nie wracajmy do tego. - Odparła chcąc zejść z moich kolan ale szybko złapałam ją za biodra i przyciągnęłam do siebie tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.
-Naprawdę jest mi przykro. - Szepnęłam przy jej ustach.-Wierzysz mi? - Spytałam patrząc w oczy na co kiwnęła tylko twierdząco głową.
Widziałam jak oddech jej przyśpieszył na co szeroko się uśmiechnęłam. Lubiłam patrzeć na to jak działam na dziewczyny ale teraz było inaczej. Ponieważ to nie była byle jaka dziewczyna tylko Camila. Patrząc tak na nią miałam ochotę zrobić z nią rzeczy, które jej się nie śniły ale widziałam jak bardzo jest zmęczona tym wszystkim.
Przesunęłam się do tyłu na łóżku i położyłam przyciągając ją do siebie. Po chwili leżała obok wtulona plecami w mój tors. Objęłam ją w pasie i złożyłam mokry pocałunek za uchem.
-Dobranoc Camz. - Szepnęłam po paru minutach ale odpowiedziała mi cisza. Jej klatka powoli się unosiła i opadała, a to znaczyło, że już zasnęła.
Sama już prawie spałam gdy poczułam jak przez sen splata nasze palce.

CZYTASZ
Love is Weakness ✔
Fanfikce"Od momentu gdy pojawiła się w moim życiu była moją słabością. Słabością, którą moi wrogowie mogą wykorzystać przeciwko mnie ale z której nie potrafię zrezygnować." Uwaga: Opowieść zawiera wulgaryzmy