XIX

2.5K 214 4
                                    

Camila POV:

-Zaczekaj Ally. - Wołałam za dziewczyną wybiegając za nią z domu Lauren. Nie dała mi dość do słowa ani się wytłumaczyć. Po prostu wyszła wkurzona. Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje. W końcu zatrzymała się przy aucie i odwróciła w moją stronę.

-Obiecałaś Mila. Obiecałaś, że będziesz się trzymać z dala od niej. - Wyszeptała nabierając powietrza do płuc. Wyglądała na zawiedzioną.

-Nic nie obiecywałam Ally. Nie rozumiem dlaczego się tak zachowujesz. - Wysapałam gdy stanęłam koło niej.

-Widziałaś jak ona wygląda. - Wskazała na dom.-Pewnie wdała się w bójkę. Ona jest niebezpieczna. - Bardzo jej zależy żebym w to uwierzyła.

-Lauren mnie nie skrzywdzi Ally. - Oświadczyłam ale to wcale jej nie przekonało.

-Skąd możesz to wiedzieć. Nie znasz jej.

-A ty ją znasz, że jesteś tego taka pewna? - Odbiłam piłeczkę. Martwiła się ale zaczynała już przesadzać.

-Nie znam ale widać jaka jest.

-Na zewnątrz ale nie wiesz jaka jest w środku nikt tego nie wie. Prawda jest taka, że nikogo to nie interesuje. Jeśli ma kolczyki i tatuaże to większość ludzi od razu uważa ją za kryminalistkę.

Zrobiłam krok do tyłu. Pierwszy raz się kłóciłyśmy i Ally też zdała sobie z tego sprawę. Było mi z tym okropnie. Jest moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nam się to nie zdarzyło więc mam nadzieję, że Lauren jest tego warta.

-A nie jest nią? - Krzyknęła. Traciła już cierpliwość a ja pierwszy raz słyszałam żeby krzyczała. Tu musi chodzić o coś więcej a nie tylko o to że się z nią zadaje.

-Nie jest. - Łatwo przyszło mi ją okłamać i wcale tego nie żałuje.-Chodzi o coś więcej prawda?

Patrzyłyśmy sobie prosto w oczy. Czekałam aż mi odpowie ale czułam, że na marne. Wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi do auta.

-Po prostu nie chcę dostać zaproszenia na twój pogrzeb. - Westchnęła brzmiało to szczerze. W jej oczach czaił się smutek. Chyba właśnie traciłam przyjaciółkę.-Jedziesz ze mną? - Spytała patrząc za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Lauren. Opierała się o ścianę i nas obserwowała.

Próbowała to ukryć ale dużo ją kosztowało wyjście na zewnątrz. Nasze oczy się spotkały i poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele. Nie chciałam jej zostawiać. Chciałam powiedzieć Ally dlaczego wiem, że Lauren mnie nie skrzywdzi. Przekonać ją do niej ale wiedziałam, że mi się nie uda.

Odwróciłam się z powrotem do przyjaciółki. Pokręciła głową wsiadając do auta i odjechała. Nie musiałam nic mówić bo wiedziała, że wole tutaj zostać. A ja wiedziałam, że właśnie straciłam przyjaciółkę. Podeszłam do Lauren a ona nic nie mówiąc przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła. Potrzebowałam tego w tym momencie. Potrzebowałam jej.

-Nie przejmuj się. Daj jej trochę czasu, ochłonie i będzie dobrze. - Szeptała, gładząc mnie po plecach nawet nie wiedziała ile to dla mnie znaczy.

-Pewnie masz rację. - Odsunęłam się od niej i lekko uśmiechnęłam.

-A teraz gdy nie masz wyjścia i musisz zostać chodź do pokoju. - Oznajmiła z uśmieszkiem.

Gdy tylko przekroczyłyśmy próg jej pokoju przyciągnęła mnie do siebie łącząc nasze usta w pocałunku. Całkowicie zapomniałam o tym, że miała zakaz całowania. Albo nie chciałam o tym pamiętać. W tym momencie chciałam tylko czuć jej usta i nic więcej.

Przycisnęła mnie do drzwi i zjechała z pocałunkami na moją szyję gdzie nie gdzie zostawiając małe malinki. Poczułam jak wsuwa lewą rękę pod moją bluzkę i błądzi nią po moich plecach sprawiając tym, że na całym moim ciele pojawiają się dreszcze a w brzuchu czuję wybuch motyli.

Zawsze się zastanawiałam jakie to uczucie a teraz zaczynałam je lubić. Odsunęła się ode mnie na parę milimetrów i patrząc mi w oczy szeroko się uśmiechnęła.

-Lubię łamać zasady. - Szepnęła.

Przygryzłam wargę kręcąc głową. Ominęłam ją i ruszyłam w stronę jej łóżka. Położyłam się na nim i czekałam aż do mnie dołączy. Stała cały czas przy drzwiach i mi się przyglądała z uśmiechem. W końcu ruszyła się z miejsca i położyła koło mnie.

-Cieszę się, że przyjechałaś. - Oznajmiła patrząc w sufit.

-Cieszę się, że napisałaś. - Odparłam kładąc się na lewym boku by na nią patrzeć.

-Nie byłam pewna czy przyjedziesz. Czasem zachowuje się jak dupek.

-To prawda. - Przyznałam sprawiając, że odwróciła głowę i na mnie spojrzała.-Ale czasami potrafisz być miła.

Nabrała powietrza do płuc i odwróciła się tak, że leżała teraz na przeciwko mnie patrząc mi prosto w oczy.

-Dla ciebie. Dla innych nie koniecznie.

Próbowałam wyczytać z jej oczu czy kłamie ale wyglądało na to, że mówi poważnie.

-Dlaczego? - Spytałam trochę się do niej przysuwając.

-Sama chciałabym wiedzieć. - Ułożyła rękę na moim policzku i delikatnie go gładziła.-Jest w tobie coś takiego Camz, że nie potrafię o tobie zapomnieć.

-Może zbyt krótko próbowałaś.

-W ogóle nie próbowałam. Nie chcę tracić czasu na coś co wiem, że tak mi się nie uda. - Przysunęła się jeszcze bliżej mnie tak, że czułam jej oddech na ustach.-A może po prostu nie chcę cię zapominać. Myliłam się gdy mówiłam, że jesteś jak wszystkie bo nie jesteś.

-Mówiłam, że nie jestem. - Wtrąciłam dopóki mój głos brzmiał jeszcze w miarę normalnie chociaż ona była tak blisko mnie.

-Nie jesteś bo żadna dziewczyna nie działa na mnie w taki sposób jak ty. - Zjechała ręką z mojego policzka na biodro i zaczęła robić na nim kółka palcem.-Pragnę cię jak jeszcze nikogo i nie potrafię przestać.

-To nie przestawaj. - Szepnęłam kładąc rękę na jej ręce.

-Co ty ze mną robisz Camz? - Wyszeptała i nie czekając na odpowiedź złączyła nasze usta w pocałunku. Ale ten był inny niż poprzednie. Był czuły. Przepełniony pragnieniem. Zjechała ręką na moje plecy i przyciągnęła do siebie jeszcze bardziej. Nasze nogi się splątały a klatki piersiowe stykały.

W tym momencie czułam, że podjęłam słuszną decyzję zostając tutaj z Lauren.


Love is Weakness ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz