Christina urządziła nam prawdziwe przesłuchanie, gdy większość wampirów biorących udział w przyjęciu została zatrzymana pod zarzutem spiskowania przeciwko Radzie (widocznie sama ich obecność na przyjęciu przyjmowana była jako zdrada), a Adrian Sorokin został zabrany w „odpowiednie dla niego miejsce", jak to określiła przewodnicząca. Wtedy ona, Blake i ja przenieśliśmy się do innego pomieszczenia, wyglądającego jak skrzyżowanie salonu i gabinetu, gdyż stały tu fotele, kanapy, spore biurko i jakieś regały na papiery, segregatory i teczki. Tam Blake usadził mnie na jednej z wygodnych sof i nakazał sprawdzić jakiemuś facetowi, który jego zdaniem niby się na tym znał, czy nic mi nie będzie. Ogólnie to bardzo martwił się o to, że nagle zacznę przemieniać się w wampira. W sumie to ja też tego się bałam, ale chyba trochę mniej niż on.
Przewodnicząca Rady w skupieniu słuchała opowieści mojej i Blake'a, co jakiś czas kiwała głową, mruczała coś pod nosem, to wydawała polecenia swoim podwładnym, którzy wykonywali je bez gadania. Nie od razu uwierzyła nam w obecność Lessien i fakt, że dziewczyna siedziała teraz w ciele Gillyanne, ale później, gdy Blake dokładnie opowiedział jej o swojej śmierci, którą spowodowali Sorokinowie, zaczęła chyba nam ufać. Kiedy do pomieszczenia weszła przerażona Lessien w ciele Gillyanne, Christina uważnie jej się przyjrzała i powiedziała do nas:
- Macie rację. To nie jest Gillyanne.
W tym samym czasie jeden z wampirzych ochroniarzy Christiny skończył badać moje ranki na zgięciu szyi i wyprostował się. Blake spojrzał na niego wyczekująco, nieco zniecierpliwiony. Chyba chciał już poznać werdykt.
Mężczyzna pokręcił głową i powiedział:
- Trucizna... zniknęła. Nie wiem, jakim sposobem, ale... nie ma jej.
Matko. Moja zdolność znów się na coś przydała. W duchu zaczęłam czuć radość. Bycie czarownicą w jednej czwartej wcale nie było takie złe, jak mi się początkowo wydawało.
Christina przyjrzała się uważnie zakrwawionej skórze na moim barku.
- Tak jak wtedy, gdy prawie umarłaś od ugryzień zombie... Lekarze wtedy też nie wykryli u ciebie trucizny. Twierdzili, że ona jakby... zniknęła.
- Ym... tak - mruknęłam pod nosem, starając się unikać wzroku i Christiny, i Blake'a, i faceta, który ogłosił, że nie zostanę wampirem. - To dzięki temu, że... Moja babcia miała kiedyś romans z czarownikiem i jego owocem jest mój ojciec. Jestem w jednej czwartej czarownicą, a to mój taki dar - moje ciało eliminuje wszelkie trucizny, którymi ktoś lub coś próbuje mnie zabić.
Przewodnicząca Rady przez chwilę patrzyła na mnie w milczeniu. Czułam na skórze jej spojrzenie, domyślałam się więc, że poważnie zastanawiała się, czy aby na pewno jestem zdrowa na umyśle. A tak przynajmniej mi się wydawało.
- Czyli ty i twoje rodzeństwo jesteście Żniwiarzami w trzech czwartych i w pozostałej części czarownikami? - zapytała w końcu Christina.
Spojrzałam na nią nieco niepewna jej reakcji na tę rewelację.
- Tak.
- To dość... niespodziewana wiadomość - powiedziała po chwili, nie wiedzieć czemu, zakłopotana. Zaraz jednak się opanowała, gdy ponownie skupiła się na Lessien, stojącej nieopodal jej. - Więc co? To naprawdę jest ta cała Lessien? W ciele Gillyanne.
- To tak tylko tymczasowo - powiedział Blake. - Les nie mieszka tutaj na stałe.
- Ja tu nie mieszkam - warknęła Lessien. Christina spojrzała na nią zaskoczona. - Weszłam w pierwsze lepsze ciało, by pomóc Blake'owi i Alice w walce z Adrianem. Ta kobieta, Gillyanne, czy jak ona tam się zwie, była po prostu pod ręką, więc z niej skorzystałam. Nie mogę zostać w niej na wieki. - Spojrzała na mnie. - To podobno wbrew prawu.
![](https://img.wattpad.com/cover/57152847-288-k275591.jpg)
CZYTASZ
Pieśń Śmierci
ParanormalDrugi tom Śpiewu Śmierci. Rodzinne tajemnice są, moim zdaniem, najgorsze, bo odkrywając je, możesz zranić nie tylko siebie, ale też bliskich. Nazywam się Alice Connor i mam osiemnaście lat. Z pozoru jestem zwyczajną Żniwiarką Śmierci jakich wi...