~29~

1.5K 134 20
                                    

  Wieczór już nie był tak udany, mimo że zasiadając do kolacji mieliśmy wyśmienite humory. Dzieciaki śmiały się i wesoło rozmawiały, a ja cieszyłam się, że choć na chwilę mogły zapomnieć o koszmarze, jaki przeżyły w Cimeterium. Patrzyłam na nich wszystkich z rosnącą w moim sercu miłością, ciesząc się, że mogą tu być.

  Nadal jednak miałam w głowie Jareda.

  I kiedy tak wszyscy się relaksowaliśmy przy przepysznym posiłku i miłym towarzystwie, do jadalni wpadła Christina wraz z kilkoma facetami z jej ochrony. Wszyscy spojrzeliśmy w ich stronę, zaskoczeni całym tym zajściem, a ja natychmiast zrozumiałam, co się święci. Christina przejechała wzrokiem po wszystkich, szukając mnie i Blake'a, a gdy nas ujrzała, na jej ustach pojawił się nieprzyjemny grymas, który świadczył o tym, że nie ma dla nas dobrych wieści. W duchu zaklęłam, gdy zdałam sobie sprawę, że Christina zaraz wyśle mnie na kolejną misję.

  Savannah podniosła się ze swojego miejsca i spojrzała na kobietę i jej ochroniarzy zaniepokojonym wzrokiem. Wydawała się być przejęta. Siedzący obok niej Cane, chwycił ją za rękę w uspokajającym geście.

  - Coś się stało? - zapytała królowa elfów. - Jakieś wieści?

  Christina wskazała palcem na mnie i Blake'a. Siedząca obok mnie Tibby wstrzymała oddech.

  - Potrzebuję Hallowaya i Connor. Natychmiast. - Wbiła wzrok w Richardsów i powiedziała neutralnym tonem: - Wasz syn i jego ludzie potrzebują wsparcia. Sebastian i Whitney okazali się być trudniejszym przeciwnikiem niż myśleliśmy. - Znów spojrzała na nas i warknęła: - No, ruchy!

  Virginia Jansen, która do tej pory, o dziwo, niewiele mówiła, teraz zapytała:

  - Co oznacza, że byli trudniejszym przeciwnikiem, niż myśleliście? Czy Jamesowi i jego ludziom coś się stało?

  Savannah zbladła, co chyba było niemożliwe, skoro jej skóra była już i tak praktycznie biała.

  - Jamie? Czy on...?

  - Nie wiemy tego na pewno - odezwał się Gareth Bradwell, który przybył do posiadłości Richardsów wraz z Christiną. - Dostaliśmy tylko sygnał, że Alice i Blake mają natychmiast dostać się na miejsce akcji.

  Poczułam ukłucie niepokoju.

  - Taką informację dostaliście? - zapytałam.

  Christina była już na granicy wytrzymania.

  - Do jasnej cholery, nie mamy czasu na pogaduchy! Jeżeli teraz Whitney i Sebastian nam uciekną, to możecie pożegnać się z życiem. Mauvis Drake na pewno już wie, gdzie się wszyscy skryliśmy i to tylko kwestia czasu, nim zaatakuje. Jedyną nadzieją dla nas są właśnie oni. Jeżeli ich schwytamy, będziemy mogli wyciągnąć od nich najpotrzebniejsze informacje. - Spiorunowała mnie wzrokiem. - Więc rusz w końcu dupę Connor i zajmij się swoimi obowiązkami!

  Nie musiała mi tego dwa razy powtarzać.

#-#-#

  Przebrałam się w czarne spodnie i bluzkę, a Dean czekał na mnie przed wejściem do pokoju, by po raz ostatni ze mną porozmawiać. Byłam zdenerwowana, przerażona i pewna tego, że tam, w Hiszpanii, na tej ziemi, na której moja matka straciła życie, stanie się coś złego. To było zwykłe przeczucie, więc starałam się je ignorować, ale w uszach aż mi dzwoniło od niepewności i strachu.

  Drżącą ręką nacisnęłam na klamkę od drzwi i wyszłam z pokoju, czując dreszcze na całym ciele. Dean patrzyła na mnie zaniepokojony, doskonale wiedząc, jak się czuję. Odwróciłam od niego wzrok, nie chcąc okazać mu, jak bardzo się boję, ale on i tak to wiedział. Znał mnie lepiej niż ja sama siebie i wiedział, kiedy czuję paraliżujący strach.

Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz