Wróciliśmy do mojego domu późno w nocy, zaraz po tym, gdy Christina powiedziała nam, że przesłuchała Gillyanne, siostrę Blake'a, i zabiera ją do Rady na dalsze rozmowy. Byłam z tego powodu niezadowolona, gdyż patrząc na tę czarownicę, siostrę najbardziej niebezpiecznego mężczyzny w Nocte Mundi, stwierdziłam, że mam do niej kilka bardzo ważnych pytań. Chciałam się dowiedzieć, skąd Drake mógł znać moją matkę i jaki ona miała związek z tym wszystkim. Ale Christina się uparła, nie dała mi nawet przez pięć minut porozmawiać z czarownicą, tylko od razu nakazała Garethowi i reszcie wysłać ją do Rady, a mnie i Blake'a odstawiła do domu, bez podziękowań lub zapłaty. Obiecałam sobie, że następnym razem zwrócę jej na to uwagę.
Kiedy w końcu wylądowaliśmy w domu, Dean na nas czekał z odgrzewaną kolacją. Dotrzymał nam do końca towarzystwa, mimo że było grubo po drugiej, a ja byłam mu niezmiernie wdzięczna. Po mojej rozmowie z Blake'em w domu Adriana Sorokina, mężczyzna był dziwnie milczący, ale w sumie nie mogłam się temu dziwić - to, co mi wyjawił, musiało być dla niego trudne. Zapewne nadal nie mógł pozbierać się po tym.
Ze mną było podobnie. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że właśnie tak wygląda życie Blake'a Hallowaya - wieczny strach przed Mauvisem Drake'em i jego chorymi wymysłami, obawa o bliskich, przerażające cienie przeszłości, które się za nim snuły... Zawsze uważałam go za wolnego i pozbawionego trosk człowieka, ale od pewnego czasu wiedziałam, że to nieprawda. Blake nie był wcale takim lekkoduchem, na jakiego wyglądał. Tak naprawdę miał na głowie o wiele więcej, niż można by się tego domyślić. Kochał Lily, swoją siostrę - teraz mogłam o tym mówić głośno, z ulgą - i był gotowy poświęcić dla niej swoje życie. Mógł nawet oddać za nią swoje szczęście.
Po niezręcznej kolacji, która odbywała się praktycznie w milczeniu, wszyscy rozeszliśmy się do swoich łóżek. Kiedy w końcu zdjęłam z siebie sukienkę i wzięłam szybki prysznic, poczułam się o wiele lepiej. Rana na mojej szyi całkowicie się zagoiła, a po niej pozostała tylko różowawa blizna o nieregularnym kształcie. Kiedy tak na nią patrzyłam w lustrze, zdałam sobie nagle sprawę, że moje ciało wręcz usiane było takimi skazami. Byłam cała w jasnych szramach, które odznaczały się na mojej bladej cerze. I wiecie co? Byłam z tego powodu dumna. Nosiłam blizny, oznaki walki. Byłam prawdziwą wojowniczką, nie oszustką. Walczyłam.
Kiedy się w końcu położyłam, nie dałam rady zasnąć. Mój mózg ciągle pracował na najwyższych obrotach. Ciągle przypominały mi się te listy Homera do Adriana... To, jak perfidnie nas zdradził, a także fakt, że już nie było go na świecie. Już nigdy nie będzie poganiał mnie w pracy, kłócił się z Matildą, dyskutował ze mną o moim uniformie i wspominał czasy, gdy moja mama jeszcze żyła, a oni byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie wiedziałam, co z tym wszystkim mam zrobić. Czułam niebywały ból. Byłam przestraszona i załamana faktem, że nie było go już wśród żywych. Przecież Homer był przy nas prawie zawsze; zazwyczaj kręcił się gdzieś wokół nas. A teraz? Nie żył. Przed moimi oczami ciągle pojawiały się straszne obrazy z miejsca, w którym jakiś potwór zmasakrował mojego szefa i przyjaciela. Znów zachciało mi się płakać, i tym razem też nie hamowałam łez, wiedząc, że to kiedyś przyniesie ze sobą ulgę. Kiedyś przestanie być mi tak cholernie smutno. Kiedyś ta obezwładniająca wściekłość minie.
Nie mogłam uwierzyć w to, że Homer tak sobie z nami pogrywał, i mimo że był już martwy i nie mógł ze mną o tym porozmawiać, wybronić się jakoś, od razu założyłam, że to właśnie on był szpiegiem. Wszystko się zgadzało - mój szef wiedział o mnie i mojej rodzinie wszystko, miał okazję podsłuchać moją rozmowę z Matildą i Waverly, gdy opowiadałam im o Blake'u... A także był w naszym domu, gdy kilka lat temu tata wrócił z polowania z raną po ugryzieniu, i zapewne zauważył, jak się tam wokół kręciłam. Homer przez tyle lat zdołał zebrać o nas tyle informacji, że bez problemu mógł je sprzedać komukolwiek. I oczywiście, zrobił to. Sprzedał nas Drake'owi. I to powodowało, że chwilami mój smutek i przerażenie, które czułam, zdając sobie sprawę, że kolejna bliska mi osoba mnie opuściła, znikały. Czułam tylko gniew i chęć zemsty. Niestety, w tym przypadku była ona niezbyt możliwa.
CZYTASZ
Pieśń Śmierci
ParanormalDrugi tom Śpiewu Śmierci. Rodzinne tajemnice są, moim zdaniem, najgorsze, bo odkrywając je, możesz zranić nie tylko siebie, ale też bliskich. Nazywam się Alice Connor i mam osiemnaście lat. Z pozoru jestem zwyczajną Żniwiarką Śmierci jakich wi...