~19~

2K 159 18
                                    

  Wróciliśmy do mojego domu późno w nocy, zaraz po tym, gdy Christina powiedziała nam, że przesłuchała Gillyanne, siostrę Blake'a, i zabiera ją do Rady na dalsze rozmowy. Byłam z tego powodu niezadowolona, gdyż patrząc na tę czarownicę, siostrę najbardziej niebezpiecznego mężczyzny w Nocte Mundi, stwierdziłam, że mam do niej kilka bardzo ważnych pytań. Chciałam się dowiedzieć, skąd Drake mógł znać moją matkę i jaki ona miała związek z tym wszystkim. Ale Christina się uparła, nie dała mi nawet przez pięć minut porozmawiać z czarownicą, tylko od razu nakazała Garethowi i reszcie wysłać ją do Rady, a mnie i Blake'a odstawiła do domu, bez podziękowań lub zapłaty. Obiecałam sobie, że następnym razem zwrócę jej na to uwagę.

  Kiedy w końcu wylądowaliśmy w domu, Dean na nas czekał z odgrzewaną kolacją. Dotrzymał nam do końca towarzystwa, mimo że było grubo po drugiej, a ja byłam mu niezmiernie wdzięczna. Po mojej rozmowie z Blake'em w domu Adriana Sorokina, mężczyzna był dziwnie milczący, ale w sumie nie mogłam się temu dziwić - to, co mi wyjawił, musiało być dla niego trudne. Zapewne nadal nie mógł pozbierać się po tym.

  Ze mną było podobnie. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że właśnie tak wygląda życie Blake'a Hallowaya - wieczny strach przed Mauvisem Drake'em i jego chorymi wymysłami, obawa o bliskich, przerażające cienie przeszłości, które się za nim snuły... Zawsze uważałam go za wolnego i pozbawionego trosk człowieka, ale od pewnego czasu wiedziałam, że to nieprawda. Blake nie był wcale takim lekkoduchem, na jakiego wyglądał. Tak naprawdę miał na głowie o wiele więcej, niż można by się tego domyślić. Kochał Lily, swoją siostrę - teraz mogłam o tym mówić głośno, z ulgą - i był gotowy poświęcić dla niej swoje życie. Mógł nawet oddać za nią swoje szczęście.

  Po niezręcznej kolacji, która odbywała się praktycznie w milczeniu, wszyscy rozeszliśmy się do swoich łóżek. Kiedy w końcu zdjęłam z siebie sukienkę i wzięłam szybki prysznic, poczułam się o wiele lepiej. Rana na mojej szyi całkowicie się zagoiła, a po niej pozostała tylko różowawa blizna o nieregularnym kształcie. Kiedy tak na nią patrzyłam w lustrze, zdałam sobie nagle sprawę, że moje ciało wręcz usiane było takimi skazami. Byłam cała w jasnych szramach, które odznaczały się na mojej bladej cerze. I wiecie co? Byłam z tego powodu dumna. Nosiłam blizny, oznaki walki. Byłam prawdziwą wojowniczką, nie oszustką. Walczyłam.

  Kiedy się w końcu położyłam, nie dałam rady zasnąć. Mój mózg ciągle pracował na najwyższych obrotach. Ciągle przypominały mi się te listy Homera do Adriana... To, jak perfidnie nas zdradził, a także fakt, że już nie było go na świecie. Już nigdy nie będzie poganiał mnie w pracy, kłócił się z Matildą, dyskutował ze mną o moim uniformie i wspominał czasy, gdy moja mama jeszcze żyła, a oni byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie wiedziałam, co z tym wszystkim mam zrobić. Czułam niebywały ból. Byłam przestraszona i załamana faktem, że nie było go już wśród żywych. Przecież Homer był przy nas prawie zawsze; zazwyczaj kręcił się gdzieś wokół nas. A teraz? Nie żył. Przed moimi oczami ciągle pojawiały się straszne obrazy z miejsca, w którym jakiś potwór zmasakrował mojego szefa i przyjaciela. Znów zachciało mi się płakać, i tym razem też nie hamowałam łez, wiedząc, że to kiedyś przyniesie ze sobą ulgę. Kiedyś przestanie być mi tak cholernie smutno. Kiedyś ta obezwładniająca wściekłość minie.

  Nie mogłam uwierzyć w to, że Homer tak sobie z nami pogrywał, i mimo że był już martwy i nie mógł ze mną o tym porozmawiać, wybronić się jakoś, od razu założyłam, że to właśnie on był szpiegiem. Wszystko się zgadzało - mój szef wiedział o mnie i mojej rodzinie wszystko, miał okazję podsłuchać moją rozmowę z Matildą i Waverly, gdy opowiadałam im o Blake'u... A także był w naszym domu, gdy kilka lat temu tata wrócił z polowania z raną po ugryzieniu, i zapewne zauważył, jak się tam wokół kręciłam. Homer przez tyle lat zdołał zebrać o nas tyle informacji, że bez problemu mógł je sprzedać komukolwiek. I oczywiście, zrobił to. Sprzedał nas Drake'owi. I to powodowało, że chwilami mój smutek i przerażenie, które czułam, zdając sobie sprawę, że kolejna bliska mi osoba mnie opuściła, znikały. Czułam tylko gniew i chęć zemsty. Niestety, w tym przypadku była ona niezbyt możliwa.

Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz