Szliśmy z Deanem ramię w ramię, a Tessa biegła za nami, usiłując się od nas nie oddzielać. I ja, i mój brat bliźniak byliśmy dość zdenerwowani całą sytuacją, chcieliśmy prędzej się dowiedzieć, co z naszą rodziną i jakie zadanie ma dla mnie Christina. Dean trzymał w ramionach osłabioną jeszcze wydarzeniami z wczoraj Vanessę, a ja uważnie obserwowałam twarze osób, które mijaliśmy. Wszyscy przypatrywali nam się dziwnie, jakby już wiedzieli, kim jesteśmy i z kim zaraz przyjdzie nam się spotkać. Dean jednak skrzętnie ignorował te spojrzenia. Patrzył to na mnie, to na Tessę lub Nessie. Wydawał się być znów czymś zatroskany, dlatego w pewnym momencie przysunęłam się bliżej niego, by jakoś dodać mu otuchy. Uśmiechnął się do mnie lekko.
Christina i jej ludzie czekali na nas w jednym z namiotów, który nie różnił się praktycznie niczym od reszty. Był biały, a wchodząc do niego, poczułam zapach kurzu i stęchlizny. Widocznie od wieków nikt go nie używał, ale to jakoś specjalnie mnie nie dziwiło. Takie wydarzenia jak Bitwa Śmierci nie miały tutaj miejsca chyba od stuleci. W zasadzie to ostatnim większym wydarzeniem w Nocte Mundi było Ukazanie, które odbiło się na wszystkich istotach nadnaturalnych i ludziach. To było z trzydzieści lat temu, więc zaczęłam się zastanawiać, czy namiot Christiny może widział, co wtedy się wydarzyło. Może przewodnicząca Rady wtedy też organizowała takie dziwne obozowiska dla ocalałych? A może... może wtedy nie była jeszcze przewodniczącą? Nie pamiętałam dobrze, kiedy zaczęła nią być, ale to wcale mnie nie dziwiło - byłam słabą uczennicą, nie pamiętałam już większości z tego, czego się uczyłam w szkole dla Żniwiarzy.
Christina Moore rzeczywiście na nas czekała. Siedziała na jakimś chwiejącym się krześle przy stole, który przeżył już tyle lat, że aż dziwiło mnie to, że nie zmienił się jeszcze w proch. Cała jego powierzchnia pokryta była głębokimi rysami, które przypominały mi ślady po cięciach noża. Wokół przewodniczącej Rady stało kilku facetów, najpewniej jej ochroniarzy. Wśród nich zauważyłam Garetha Bradwella, który dwa dni temu pomógł mi z ranami, jakie zadał mi Adrian Sorokin. Uśmiechnął się do mnie blado, gdy zauważył mnie, mojego brata i siostry. Christina natomiast na nasz widok natychmiast podniosła się z krzesła i od razu przeszła do rzeczy:
- Cieszę się, że nic wam nie jest. - Przyjrzała się nam wszystkim uważnie. W jej oczach widziałam coś na kształt zmartwienia, czy czegoś w tym stylu, ale to szybko zniknęło. Christina nigdy nie dawała sobie zbyt wiele czasu, by się nad sobą rozczulać. - Reszta waszej rodziny jest już w domu Cane'a i Savannah Richardsów w Belgii. Czekają na was. - Jeszcze raz obrzuciła nas dziwnym spojrzeniem. - A teraz chciałabym wiedzieć, co wiecie o tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem w Cimeterium.
Przez chwilę milczeliśmy. Czułam mdłości, gdy przypomniały mi się te wszystkie obrazy, które w nocy wędrowały po moim umyśle. Tylu Żniwiarzy, przeszło mi przez myśl, zginęło, bo Mauvis Drake koniecznie chce zająć świat ludzi, zobaczyć, jak płaszczą się przed nim i błagają o litość.
Dean, który nagle zesztywniał, odezwał się ochrypłym głosem, tuląc do siebie Vanessę:
- Drake chciał wyeliminować Żniwiarzy, czyż nie?
- Tak. - Christina skinęła głową. - I udało mu się właściwie was... unicestwić.
- Jesteśmy na wymarciu, tak?
Christina zmierzyła go ponurym spojrzeniem i skrzyżowała ramiona na piersi. Odrzuciła do tyłu swoje złote włosy, które wyjątkowo miała rozpuszczone.
- Niestety, na to wygląda.
Moje wnętrzności nagle się skurczyły, a ja poczułam na moim policzku kilka łez, które szybko starłam. Stojąca obok mnie Tess przysunęła się do mnie i mocno się przytuliła. Potrzebowała mnie, a ja wiedziałam, że nie mogłam na jej oczach się posypać. Przycisnęłam jej głowę do swojego boku i spojrzałam prosto w jasne oczy Christiny, która wydawała się być przygnębiona, pozbawiona nadziei i zła. Wyglądała jak ktoś, kto przegrał już bardzo wiele i nie miał już siły na dalszą walkę.
CZYTASZ
Pieśń Śmierci
ParanormalDrugi tom Śpiewu Śmierci. Rodzinne tajemnice są, moim zdaniem, najgorsze, bo odkrywając je, możesz zranić nie tylko siebie, ale też bliskich. Nazywam się Alice Connor i mam osiemnaście lat. Z pozoru jestem zwyczajną Żniwiarką Śmierci jakich wi...