~16~

2.1K 156 21
                                    

  Kiedy wyszłam z Paulem Grayem na korytarz, Christina, Blake, Dean i Claire już na nas czekali. Ta ostatnia, kiedy tylko zobaczyła w drzwiach Graya, rzuciła się w jego ramiona i rozpłakała, jakby wcale nie robiła tego przez cały dzień. Odsunęłam się trochę od nich, czując, że powinnam dać im przestrzeń do obściskiwania się i tulenia, i przesunęłam się w stronę zniecierpliwionej jak zawsze Chirstiny, która stukała nogą o spróchniałą podłogę. Miałam wrażenie, że zaraz ze złości odgryzie mi głowę.

  - Jesteście spóźnieni - warknęła na powitanie. - Co ty sobie myślisz, dziewczyno? Że możesz tak marnować czas na jakieś głupoty? Jesteś w pracy, masz swoje obowiązki, więc nie zachowuj się jak rozchichotana licealistka, której wszystko wychodzi na sucho. Jeszcze raz...

  - Czy wyglądam na rozchichotaną? - zapytałam zadziwiająco spokojnym tonem.

  Blake parsknął śmiechem.

  Dean za to wziął bardzo poważnie słowa, które wypowiedziała do mnie Christina. Mierzył przewodniczącą Rady nieprzyjemnym spojrzeniem, które, moim zdaniem, potrafiło mrozić krew w żyłach. Kiedy chodziło o mnie, Dean potrafił być naprawdę... przerażający i agresywny. Tak właśnie między innymi przejawiała się jego nadopiekuńczość w stosunku do mnie. A kiedy zauważyłam, że mój brat bliźniak przymierza się do tego, by odpowiedzieć jakoś niemiło Christinie, nawet mu nie przerwałam:

  - Gówno mnie obchodzi, kim pani jest, ale jeżeli jeszcze raz usłyszę, że zwraca się pani takim tonem do mojej siostry, to nie ręczę za siebie.

  Christina spojrzała na niego zimnym wzrokiem.

  - Zapominasz się chyba, chłopcze.

  - A mnie się wydaje, że to pani się zapomina. - Skrzyżował ramiona na piersi, a ja w tamtej chwili kochałam go najbardziej na świecie za to, że jest tak świetnym bratem. - Alice wcale nie musiała zgadzać się na pani prośbę. Mogła was po prostu olać, ale nie - stara się z całych sił posprzątać ten bałagan, który narobiliście z Drake'em.

  Kobieta zrobiła się czerwona na twarzy.

  - Ty gówniarzu, co ty wiesz o...

  - Wiesz co, Al? Chyba powinniśmy już stąd spadać - powiedział do mnie Blake i podał mi swoje ramię, jak to robili wszyscy dżentelmeni w romansach historycznych. Moje serce zatrzepotało, mimo że byłam w złym humorze.

  - Tak, to dobry pomysł - potwierdziłam, patrząc na wściekłą Christinę, wojowniczego Deana i obściskujących się Paula i Claire. Ci ostatni nieco mnie zgorszyli. - Chodźmy już.

  Christina posłała nam ostre spojrzenie, ale chwilę później pomogła nam się przenieść w stronę naszego przeznaczenia.

#-#-#

  Rosja była jeszcze mroźniejsza niż Cimeterium zimą, a przynajmniej tak mi się zdawało, gdy zmaterializowaliśmy się w jakimś rosyjskim zaułku.

  Noc była chłodna, ale Blake powiedział, że tutaj jest to raczej normalne - każdy zmierzch był lodowaty i ponury w tym dziwnym miejscu. Nawet płaszcz, który narzuciłam na siebie przed wyjazdem, nie zapewniał mi odpowiedniego ciepła. Skrzyżowałam więc ramiona na piersi, chcąc jakoś ochronić się przed chłodem. Stojący obok mnie Blake nawet nie drgnął - zapewne nie poczuł tego chłodu przez to, że był w jakiejś tam części wampirem. Ech, ci to mają dobrze.

  Niebo nad naszymi głowami mieniło się gwiazdami, a ja po raz pierwszy od dawna mogłam je podziwiać w pełnej krasie. Srebrne punkciki przyglądały nam się z góry, a ja po raz kolejny starałam się znaleźć w tym błyszczącym bałaganie odpowiednich konstelacji. Niestety, nie bardzo pamiętałam ze szkoły, jak co po niektóre wyglądały. Nigdy nie byłam wybitną uczennicą, często zapominałam o tych rzeczach, których uczyłam się wiele lat, gdyż nie używałam ich w codziennym. Ale o gwiazdach chciałam pamiętać.

Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz