~23~

1.3K 150 5
                                    

  Na dworze już roiło się od nieumarłych, więc Dean nie miał żadnego problemu z tym, by sprzątnąć jednego i wciągnąć go do domu, w którym znajdowało się przedszkole. Prawdziwy kłopot stanowiły dzieciaki, którym nasz pomysł zupełnie się nie spodobał. To mnie w sumie nie dziwiło - ja też nie chciałam zostać obsmarowana krwią nieumarłego, ale nie mieliśmy innego planu, a to wydawało się być najlepszym wyjściem z tej okropnej sytuacji. Pachnąc jak te na wpół przegniłe stwory, będziemy bezpieczni. A przynajmniej taką miałam nadzieję.

  Dean rzucił nieumarłego na ziemię, a dzieciaki, które stały w przejściu do salonu, patrzyły na to bez mrugnięcia okiem. Od najmłodszych lat trzeba było przygotowywać je do tego, że w przyszłości będą walczyć z czymś takim, więc nie były wcale zdziwione czy też obrzydzone tym, co zobaczyły. Zaczęły dopiero panikować, gdy Dean rozpruł brzuch stwora.

  Tessa pisnęła:

  - J-ja nie chcę, Alice!

  - Ja też nie!

  - Chcę do m-mamy! - rozpłakała się Blondyneczka, wtulając się w Nessie.

  Ani ja, ani Dean, nie mogliśmy ich w żaden sposób uspokoić. Dzieci przerażał fakt, że będą musiały iść przez mrok Cimeterium wymazane krwią truposzy, ale starałam się im uświadomić, iż to jedyne wyjście. One były jednak uparte, a ja gdzieś tam rozumiałam, czemu. Nadal uważały, że nic się nie dzieje, a tutaj w domu były bezpieczne. Ale ja i Dean znaliśmy prawdę: kwestią czasu był fakt, że nieumarli niedługo tutaj też wtargnął, czując ciepłą krew, która krążyła w żyłach Nessie, Tessie oraz ich przyjaciół. Dlatego musiałam być bardziej stanowcza niż zwykle byłam w stosunku do dzieci. Czułam w tamtym momencie tylko rozpaczliwe pragnienie ochronienia ich przed złem tego świata.

  Chwyciłam Tessę mocno za nadgarstek i nieco zbyt brutalnie ją do siebie przyciągnęłam. Moja najmłodsza siostra rozpłakała się, a mi serce się krajało, gdy zdałam sobie sprawę z tego, iż to ja byłam powodem tej histerii. Musiałam jakoś ją opanować, bo Dean już się niecierpliwił. Nie mieliśmy wiele czasu.

  - Tesso - przemówiłam do siostry. - Tess. Mówiłam ci, że to jedyne wyjście. Wiem, że to okropne, ohydne i niemiłe, ale musimy to zrobić. Musimy stąd uciekać. - Spojrzałam prosto w jej zapłakane oczy. - Rozumiesz mnie, kochanie? Nie możemy tutaj zostać. Tu jest niebezpiecznie.

  Tessa pokręciła głową i jeszcze mocniej zapłakała, przykładając dłonie do twarzy. Była głucha na moje prośby i tłumaczenia.

  Dean nachylił się w moją stronę, zniecierpliwiony.

  - Al, nie mamy na to czasu. Wysmaruj ją.

  Przełknęłam głośno ślinę, ale podstawiłam siostrę bliżej bezwładnego stwora.

  Zanurzyłam dłonie w rozprutym brzuchu nieumarłego, starając się nie myśleć o tych wszystkich organach wewnętrznych, których musiałam dotykać. Wmawiałam sobie, że lekarze przecież też muszą grzebać się w czymś takim, ale i tak czułam mdłości. Kiedy już nabrałam czerwonego osocza, wysmarowałam nim nową sukienkę Tessy, którą kupiłam jej na Jasnym Rynku. Dziewczynka zakwiliła głośno, gdy jej różowe ubranko stało się dziwnie brunatne. Nie szarpała się jednak, tylko nadal przykrywała oczy dłońmi. Szybko więc zdołałam nasmarować ją krwią nieumarłego. Reszta dzieciaków patrzyła na to zszokowana, a Dean mówił coś do nich, pewnie starał się przekonać, że to jedyny sposób. Nie byłam pewna, jak to przyjęły, bo skupiłam się na tym, by zatruta krew truposza nie miała w żaden sposób kontaktu z delikatną skórą Tessy. To mogłoby być dla niej zabójcze.

  Reszta dzieci nadal niechętnie do mnie podchodziła, ale chyba już zdołała zrozumieć, że tak trzeba było zrobić. Chłopców wysmarowałam bardzo szybko, za to z Vanessą i jej koleżanką Dellą, tą Blondyneczką, musiałam się nieco namęczyć. Obie miały odruchy wymiotne, gdy smarowałam ją krwią i kawałkami... jakichś organów wewnętrznych nieumarłego, więc parę razy musiałam dać im chwilę na przyzwyczajenie się. To bardzo denerwowało Deana, który bał się, że nie zdążymy na czas wyjść z przedszkola. Chodził w kółko, stresując przy tym dzieci, więc w pewnym momencie musiałam zwrócić mu uwagę, by zaczął się w końcu normalnie zachowywać. To go trochę wkurzyło.

Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz