Podium dość szybko zniknęło z powierzchni ziemi, gdy nieumarli wyczuli w nas wszystkich ciepłą, żywą krew i okazję do pożywienia się czymś świeżym. Ich silne, niezmordowane dłonie niszczyły wszystko, do czego się dobrały, rozwalając na kawałki to, na czym stałam wraz z Christiną, sędziami, Garethem i innym wampirem, który mu towarzyszył. Szybko jednak Bradwell i jego wspólnik wyprowadzili stamtąd Christinę, unikając dłoni nieumarłych, podobnie jak sędziowie, którzy z szybkością światła zeskoczyli z drewnianej konstrukcji i pobiegli do drzwi Centrali, zamykając się w niej na cztery spusty. Ja sama w jednej sekundzie podjęłam jedyną słuszną decyzję, na jaką było mnie stać - zeskoczyłam z tych drewnianych desek w tłum, który walczył z resztą nieumarłych, którzy nie wiadomo jak pojawili się w Cimeterium.
W Trupiarni owszem, istnieli nieumarli, ale nie w takich ilościach. Nie miałam więc wątpliwości, że to Mauvis Drake maczał w tym palce. Chciał się nas pozbyć tak jak wcześniej wilkołaków. Zastanawiałam się tylko, dlaczego teraz. Czemu nie poczekał jeszcze chwili, aż w naszym państwie nie wybuchnie jeden wielki konflikt, na który się zapowiadało od chwili, gdy wstąpiłam na podwyższenie razem z sędziami, Christiną i resztą. Czemu Drake był aż tak niecierpliwy?
Kiedy wbiegłam w plątaninie ludzkich ciał i szponów nieumarłych, dość szybko przystąpiłam do walki. Żywych trupów było od groma, a ja widziałam, jak mój lud sobie z nimi nie radzi. Było ich za dużo na raz i mimo że byliśmy świetnie wyszkoleni do walki z nimi, nie mogliśmy nic poradzić na truciznę zawartą w ich szczękach i szponach, które nas dosięgały. Walczyłam ramię w ramię z innymi Żniwiarzami, tnąc po kolei każdą bestię, która się do mnie zbliżała, wbijając sztylety w serca i rozdając kopniaki na prawo i lewo. Nie słyszałam już, co się wokół mnie działo, skupiłam się na walce. Moim jedynym celem było wyeliminowanie jak największej ilości potworów, pozbycie się ich z Trupiarni. Pomagałam innym Żniwiarzom posyłać do piachu nieumarłych, tak samo jak oni wspomagali mnie w walce.
Jeden z nieumarłych rzucił się na mnie zaraz po tym, jak pomogłam jakiejś kobiecie z jej przeciwnikiem. Był on mniejszy od pozostałych, dlatego domyślałam się, iż kiedyś był młodym chłopcem, który przedwcześnie umarł. Poruszał się szybciej niż reszta, był sprytniejszy, ale nie miał zbyt wiele siły. Kiedy skoczył na mnie, potraktowałam go prawym sierpowym, a następnie szybko przebiłam mu serce sztyletem, starając się nie zwracać uwagi na to, że był mniej więcej w wieku Tibby lub Ilizy, a nóż przebił go niczym tort czekoladowy. Odrzuciłam od siebie zwłoki chłopca, czując jak spływa po mnie pot. Włosy lepiły mi się do czoła i karku, ale nie miałam czasu nadal nad tym myśleć, bo rzucił się do mnie kolejny nieumarły, który wgryzł się w moje przedramię. Wrzasnęłam dość głośno, czując zęby przebijające moją cienką skórę, i zaraz kopnęłam bestię w brzuch, odrywając ją od siebie. Krew pociekła z mojej rany, a ja z impetem wbiłam nóż w jego serce, po czym szybko go wyjęłam i odrzuciłam nieumarłego z dala ode mnie.
Wokół mnie inni Żniwiarze walczyli na śmierć i życie z nieumarłymi, mocno od nich obrywając. Ich zęby były dla moich pobratymców śmiertelne. Ja czułam tylko niewielki dyskomfort od nich. Oni umierali.
Rzuciłam się na pomoc kolejnym Żniwiarzom, jakiejś dziewczynie i chłopakowi, którzy niezbyt radzili sobie z grupką nieumarłych, która na nich nacierała. Byli młodzi i niezbyt doświadczeni, a ja w nich rozpoznałam ludzi, z którymi chodziłam do szkoły, a z którymi nie utrzymywałam żadnych kontaktów. Podbiegłam od tyłu do jednego z nieumarłych, który na nich nacierał, i wbiłam mu sztylet w serce. W tym czasie dziewczyna odepchnęła od siebie nieumarłego i zajęła się kolejnym, który już szykował na nią swoje szczęki. Chłopak w tym czasie wyeliminował kolejnego trupa, który zbliżał się do nich od tyłu. Ja i dziewczyna wirowałyśmy w walce z innymi trupami, które starały się do nas dotrzeć. Zapach ich metalicznej, ciemnej i skażonej krwi unosił się w powietrzu tak samo jak woń potu, który z siebie wydzielaliśmy. Wiatr smagał nam twarze, ale ledwo zwracałam na to uwagę.
CZYTASZ
Pieśń Śmierci
ParanormalDrugi tom Śpiewu Śmierci. Rodzinne tajemnice są, moim zdaniem, najgorsze, bo odkrywając je, możesz zranić nie tylko siebie, ale też bliskich. Nazywam się Alice Connor i mam osiemnaście lat. Z pozoru jestem zwyczajną Żniwiarką Śmierci jakich wi...