~12~

1.5K 163 40
                                    

  - Kłamiesz - szepnęłam ze złością, patrząc na mojego przyjaciela. Dlaczego? O co mu chodziło? Czemu chciał teraz zataić przede mną prawdę, choć jeszcze kilka dni temu zarzekał się, że nigdy w życiu mnie nie okłamie? - I oboje o tym doskonale wiemy. Czemu, Liam? Czego się dowiedziałeś o sędziach i ich układach z Drake'em, co?

  Liam odwrócił wzrok, wyraźnie skruszony. Ja jednak nie zmiękłam pod wpływem jego spojrzenia. Czułam, jak narasta we mnie złość.

  - Wiesz, Lee, nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje.

  - Po prostu wiem, że ten cholerny kretyn, który się tobą zabawia jak jakąś lalką, teraz nas słyszy i nie mam ochoty zdradzać mu sekretów, które jego nie dotyczą - rzucił śmiertelnie poważnym tonem, a ja zmrużyłam oczy. Liam spojrzał mi w twarz. - I wiesz przecież, że nigdy bym cię nie okłamał, gdyby...

  - Liam, ja mu ufam - szepnęłam, mając nadzieję, że ani Blake, ani żaden członek mojej rodziny tego nie usłyszy, choć czułam, że to i tak bezsensowne. - Wiem, że go... no, nie przepadasz za nim...

  - Nie przepadam? Ja go nienawidzę!

  - ...ale na pewno nam pomoże. I dodatkowo umie wybrnąć z trudnych sytuacji i... po prostu wydaje mi się, że powinniśmy z nim współpracować, Lee. Może się nam przydać.

  - Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś w nim zakochana.

  - Być może - powiedziałam zimnym tonem. - Ale przypominam ci, że już kiedyś z nim pracowałam i świetnie się spisywał.

  Liam prychnął.

  - O, tak, szczególnie wtedy, gdy dał ci prawie zginąć od jadu Nieumarłych. Tak, rzeczywiście, świetnie się spisywał.

  - Liam... - mruknęłam ostrzegawczym tonem. - Ta sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, niż mogłoby ci się wydawać. Nie masz prawa wydawać żadnych osądów, dopóki nie dowiesz się całej prawdy. Nie zrzucaj na niego winy, jasne? Równie dobrze możesz powiedzieć, że to moja wina, bo nie przewidziałam, co się wydarzy.

  - Może i nie wiem, jak wtedy było, ale teraz jestem pewny, że tylko się tobą bawi, by...

  - By co? - odezwał się Blake, przechodząc przez kuchenne drzwi na korytarz. - By wyciągnąć od Alice informacje? By się nią zabawić, a później rzucić, kiedy już mi się znudzi? Wykorzystać ją do jakichś swoich własnych celów? No, więc czemu się nią bawię? Jakie masz jeszcze pomysły? - Blake stanął nieopodal mnie, krzyżując ramiona na piersi, i wbił wzrok w Liama. Widziałam w jego oczach kpinę, ale też złość. - Mam wrażenie, że jesteś gotowy wymyślić najbardziej idiotyczną bajeczkę, byle tylko oderwać ode mnie Alice, co nie? Jesteś do tego zdolny, Leo.

  Liam zacisnął pięści, a ja poczułam, że jest bliski tego, by rzucić się na Hallowaya. Nie mogłam na to pozwolić.

  - Przestańcie - warknęłam i spojrzałam to na Blake'a, to na Liama. - To nie jest teraz czas na jakieś idiotyczne spory. Musimy pogadać o ważniejszych sprawach.

  Blake posłał mi spojrzenie z ukosa.

  - To jest chyba najlepszy czas, promyczku.

  - Przestań nazywać ją promyczkiem!

  - Powiedziałam, że macie przestać - syknęłam, a później westchnęłam ciężko. - Nie możemy chwilowo zostawić tego? Nie możemy w spokoju pogadać o Cimeterium i Drake'u? Nie spierajmy się o głupoty!

  - To nie jest głupota - powiedział Blake dziwnie spokojnym tonem. - Zawróciłaś w głowie dwóm facetom, teraz czas to wyjaśnić.

  - Nikomu nie...

Pieśń ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz