Kuroo
Postanowiłem zrobić nam gorącą czekoladę. Już miałem ją zanieść do pokoju i wołać Shiro gdy nagle usłyszałem jak mnie woła. Szybko odwróciłem się i zobaczyłam jak skacze na mnie. Złapałem ją, a ona szczerzyła się jak głupia do sera. Po chwilowym oszołomieniu wpadłem na "genialny" plan.
-A teraz puszczaj-powiedziała próbując się oswobodzić. Ja na to tylko uśmiechnąłem się i powiedziałem:
-Nie mam zamiaru-Popatrzyła się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.-Wiesz... Nocujesz dziś u mnie bo twój dziadek mi ufa, ale mimo wszystko jestem mężczyzną, a ty kobietą. Nie powinnaś się na mnie rzucać, w dodatku bez stanika.-Na moje słowa poczerwieniała na twarzy.-W obecnej sytuacji jesteś bezbronna.-Usłyszawszy ostatnie zdanie poczerwieniała jeszcze bardziej. Niestety nie z zawstydzenie...ale ze złości. Mogłem to wywnioskować po żyłce która pojawiła się jej na skroni i zmarszczonych brwiach.
Nagle odchyliła głowę do tyłu i z całej siły przygrzmociła mi z główki. Pościłem ją i poleciałem do tyłu. Pewnie gdyby nie blat kuchenny poleciał bym na podłogę. Zaćmiło mi na chwile przed oczami, a później spojrzałem na nią. Stała przede mną z rękami założonymi na piersi i wysoko podniesionym podbródkiem.
-Ja? Bezbronna?-spytała i fuknęła jak zezłoszczony kot. Spojrzała na mnie, jej spojrzenie złagodniało i kucnęła przede mną lekko dotykając czoła w które oberwałem.-Ojć, chyba troszku przesadziłam. -Wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła na kanapę. Dalej byłem nieco oszołomiony więc nic nie mówiłem-Gdzie masz apteczkę?-odpowiadałem automatycznie.
Oprzytomniałem dopiero gdy poczułem zimny dotyk lodu na guzie. Mimowolnie syknąłem. Spojrzałem na nią i pobladłem.
-Ej! Nie martw się o mnie spójrz w lustro. Krwawisz. Z jej czoła ciekła krew spływając po obu stronach nosa. Popatrzyła się na mnie po czym przystawiła palce do głowy i spojrzała na nie.
-O! faktycznie! Ale jaja!hehe
-Nie hehuj mi tu!-Poderwałem się z kanapy i usadowiłem Shiro na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu zaczynając opatrywać jej ranę.-Jak to możliwe, że się tak załatwiłaś? Ja mam guza a ty ranę! -Nic nie odpowiedziała tylko się we mnie wpatrywała. W końcu się odezwała.
-Dziwny jesteś.-Powiedziała, a ja przerwałem wcześniej wykonywaną czynność i spojrzałem na nią.-Dopiero co dostałeś z bańki w łeb od dziewczyny, a teraz jej opatrujesz ranę. Nie rozumiem cię. Powinieneś być na mnie zły
-A chciałabyś bym zrobił inaczej i się na ciebie obraził-spytałem na co ona odwróciła głowę w bok i cichutko powiedziała.
-Betsuni(nie bardzo)-I lekko się zarumieniła. Na co ja się trochę zaśmiałem
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.