-Jesteś okrutna Shiro-chan, przez ciebie musimy zrobić pranie-jęczał Bokuto, ale dostał cios w głowę od Shito która siedziała Kuroo na barana i od przyjazdu uprzykrzała im życie.
-Nie chan'uj mi tu złośliwy puchaczu, przecież doznaliście mojej łaski i wam pomogłam-prychnęła dziewczyna opierając głowę o głowę Kuroo, który robił za jej transport.
-Kto pomógł ten pomógł, ty przeszkadzałaś-mruknął Kuroo przypominając sobie jak kilka razy wywinął orła, bo Shiro namydliła płytki, albo jak musieli ponownie prać ubrania bo dziewczyna podmieniła zwykłe mydło na barwiące.
-Mówiłeś coś?- zaciskając uda na szyi chłopaka podduszając go.
-N-nie, p-prze-p-praszam S-shiro-s-sama- wyjęczał poszkodowany, a Bokuto cicho zachichotał, ale przestał natychmiast gdy wyczuł mrożący krew w żyłach wzrok Shiro na sobie.
-Przynajmniej dzięki mnie ominęła was spartańska rozgrzewka.-odparł od niechcenia Shiro bawiąc się włosami Kuro
-S-s-s-partańska?! [x2]
-No tak, na pierwszy dzień jako prezent powitalny sama ułożyłam plan dla wszystkich.-udzieliła lekkiej odpowiedzi, a w chwili kiedy otworzyli drzwi do hali ujrzeli wszystkich chłopaków albo leżących na ziemi, albo zgiętych w pół, ale wszyscy bez wyjątku dyszeli jak po... sami nie wiedzieli po czym. Pierwszy raz widzieli tak wymęczonych siatkarzy.
W czasie gdy towarzyszący Shiro chłopcy stali zamurowani, dziewczyna zeskoczyła z ramion Kuroo w pięknym stylu robiąc salto. Ruszyła przed siebie nie zwracając uwagi na zmęczony tłum na sali. Podeszła do kosza i wyskoczyła w górę chyba próbując złapać się obręczy, ale tylko musnęła ją palcami, co przy jej wzroście i tak jest wyczynem. Wydała z siebie bliżej nieokreślony głos i podeszła do krzeseł dla trenerów, wzięła jedno i ponownie udała się pod kosz. Stanęła na krzesło i znów podskoczyła, ale przez niestabilne położenie prawie w ogóle nie skoczyła wyżej niż wcześniej i znów tylko musnęła obręcz. Po wylądowaniu wyraziła swoją frustrację warknięciem i udała się do wymęczonego Lev'a. Chwyciła go za nogę przeciągnęła pod kosz do koszykówki. Oparła go o stojące tam krzesło, po czym cofnęła się trochę, wzięła rozbieg i wybiła się na Lev'ie skacząc do góry, chwyciła się obręczy i wykorzystując pęd zrobiła przewrót i wylądowała na koszu, po czym wzięła w dech i krzyknęła
-Witajcie na obozie treningowym! Nazywam się Shiro i jestem odpowiedzialna zza wasz plan treningowy razem z pozostałymi trenerami. Dzisiejszy dzień został w całości zaplanowany przeze mnie.-przedstawiła się i uśmiechnęła się dumna z siebie gdy wszyscy zwrócili na nią swoją uwagę.-I jak wam się podobała spartańska rozgrzewka? -Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.-Następnie macie 40 minut na obiad i odświeżenie się, po czym zbierzecie się przed salą gimnastyczną i albo będziecie mieć normalne treningi od rana do wieczora, albo przyjmiecie wyzwanie i w 3 godziny spróbujecie mnie złapać. Jeśli wam się to uda, będziecie zwolnieni z wieczornych ćwiczeń organizowanych tylko i wyłącznie przeze mnie. To wszystko, czas na obiad.-powiedziała i chciała zeskoczyć, ale coś poszło nie po jej myśli i wpadła w obręcz w taki sposób, że nie mogła wyjść
-KURO! RATUJ! Wyciągnijcie mnie stąd!!!-Wydarła się po kilku próbach samodzielnego wyjścia.
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.