(Shiro)5:15-Budzik-Drzemka
5:25-Budzik-Drzemka
5:35-Budzik-....Drzemka
5:45-Budzik-....... i dziadek wpada do pokoju.
-Co ty tu jeszcze robisz!? Za piętnaście minut wyjeżdżamy!-Tak zaczęła się sobota, dzień meczu treningowego ze szkołą Toru.
~Pod szkołą~
-Aaaaaa.... Spaaaaaać!-Ziewnęłam przeciągle stojąc koło busa.
-Trenerze, co ci się stało w twarz?-Zapytał Lev, a ja znów ziewnęłam
-Nic. Kot mnie podrapał.-Parsknęłam pod nosem, a Kuroo który stał koło mnie spojrzał na mnie z nieodgadnioną miną
-To ty, co nie? Co ci zrobił nasz biedny trener?
-Ja nic nie zrobiłam.-Powiedziała i zamykając oczy odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Jednak otworzyłam jedno oko, a chłopak patrzył się na mnie z miną:,,Ta jasne"-No doba! Masz mnie! Zwlekł mnie z łóżka o 5:45!
-A o której miałaś zamiar się obudzić?-Zapytał podnosząc jedną brew
-Budzik miałam ustawiony na 5:15-Powiedziałam po chwili zastanowienia
-Bhahahahahha! I ty się wkurzyłaś, że obudził cię pół godziny po twoim budziku? Bhahahha...-przestał na chwile i opatrzył się na mnie .-Błahahahah- znowu wybuchł śmiechem
-Nie śmiej się ze mnie!-Już miałam zamiar walnąć go w brzuch, ale zaczęliśmy wchodzić do autokaru.
Zostałam zmuszona do siedzenia z kapitanem idiotą więc zrobiłam sobie z niego poduszkę.
(Kuroo)
Dojechaliśmy na miejsce. Całą drogę miałem na sobie ciężar w postaci naszej śpiącej menadżerki, ale gdy dojechaliśmy postanowiłem ją obudzić. Moja pierwsza i jedyna próba zakończyła się prawie podrapaną twarzą więc postanowiłem zostawić to reszcie drużyny. Na zewnątrz czekał kapitan gospodarzy. Był to wysoki brunet o takich samych oczach. Wymieniliśmy grzeczności i Oikawa zapytał się:
-A gdzie jest mój znajomy kocur?-Od razu załapałem, że chodzi o Shiro więc wskazałem na bus i powiedziałem:
-Drużyna próbuje ją obudzić-Spojrzeliśmy na wyjście z autobusu i oboje wybuchliśmy śmiechem. Prawie Każdy kto wychodził z autokaru miał jakąś szramę na twarzy.
-Hahahahha! Nic się nie zmieniła. Zostawcie to mi.-Powiedział wypinając dumnie pierś i wszedł do autobusu.
(Shiro)
Poczułam, że coś jest nie tak. Jacyś idioci wcześniej próbowali mnie obudzić, ale to uczucie było inne. Otworzyłam oczy i zdębiałam. Ktoś, i chyba wiem kto, niósł mnie na plecach głową w dół trzymając mnie za nogi.
-OIKAWA! Ty idioto! Ile razy mam ci mówić byś mnie tak nie budził!-Podskoczyłam tak, że teraz siedziałam by na ramionach i zaczęłam rozciągać policzki.
-Pseplasaam. psestań. Plose.-Zaskoczyłam z niego. Był jeszcze wyższy niż ostatnio, co mnie niezmiernie wkurzyło więc znów wskoczyłam mu na ramiona.-Zmieniłam zdanie. Nie chce mi się iść więc mnie zaniesiesz
-Jak sobie księżniczka,życzy-Oberwał w głowę - Ała. a tak w ogóle to co u ciebie? Nie widzieliśmy się kilka miesięcy.
-Nic specjalnego. Pomagałam trochę w Karasuno, Fukurodani, a od początku trzeciej klasy w Nekomie. A u ciebie? dalej prześladują cię zombi-fanki?
-Hahah. Ta. -Weszliśmy do sali, a ja zeszłam na ziemię.- A! Udoskonaliłem mój serw od naszego ostatniego treningu. Dasz rade zagrać choć chwilkę?
-Jak zawsze nic nie da się przed tobą ukryć.Zobaczę co da się zrobić.
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.