-Heeeej, znalazłem ich! - Usłyszeli głośny wrzask, a gdy spojrzeli w górę zobaczyli Bokuto. Kuroo w tempie ponaddźwiękowym znalazł się jak najdalej od Shiro i spąsowiał na twarzy gdy uświadomił sobie co chciał zrobić.
-O kurka, ale ten czas szybko leci, jedna opowiastka i mija półtorej godziny. -powiedziała Shiro ni to do siebie ni do towarzysza. Spojrzała w górę, a zobaczywszy, że kapitan dalej tam stoi i im się przypatruje zawyła: - Hej! Tępa sowo pomóż nam wyjść!!
Wyjście z tego dołu było możliwe tylko za pomocą drabiny, którą mały rudzielec z Karasuno zepsuł po drodze. Nie pytajcie jak, nikt tego nie wie. Przez co musieli się wrócić po druga, żeby w końcu wyciągnąć Kuroo, ponieważ Shiro stanęła na ramionach chłopaka i z pomocą Leva wyszła.
/Time skip/
Po powrocie zbadała ich pielęgniarka. Nie mieli poważniejszych urazów, ale dostali zakaz ćwiczenia w następnym dniu. Tak więc podczas późniejszych treningów wszyscy czuli te pełne zazdrości spojrzenia na plecach posyłane przez rekonwalescentów.
Ku uldze wszystkich trenerzy skończyli treningi wcześniej zabierając wszystkich do gorących źródeł, pod pretekstem rozluźnienia mięśni, ale wszyscy wiedzieli, że stare pryki chcą się nachlać mocząc nogi w ciepłej wodzie.
I wszystko było by fajnie i w porządku oprócz jednej rzeczy. Przez cały dzień Kuroo ukrytkiem spoglądał na białowłosą dziewczynę, myśląc, że nikt tego nie widzi. Na jego nieszczęście Wyraźnie widziały to wszystkie dziewczyny obecne na treningach. Oczywiście nie były by sobą gdyby nie podzieliły się tym z bardziej ogarniętymi chłopakami(jeśli w ogóle tacy istnieli), a w ich głowach wszystko się rozjaśniło, co zrodziło iście szatański plan.
/time skip/
/Kuroo/
Gorące źródła, tego mi było trzeba, porządnej dawki relaksu. Tym bardziej, że ostatnio coraz częściej staje się spięty gdy pojawia się w zakresie mojego wzroku pewna białogłowa. Szedłem do pokoju gier, gdzie jak się spodziewałem byli wszyscy. Pograliśmy chwile w ping-ponga, gdy ktoś rzucił plan, żeby zagrać w wyzwania. Wszyscy zadowoleni tym pomysłem zaczęli robić miejsce na dywanie i szukać pustej butelki. Po tym czasie usiedliśmy w okręgu, uzgadniając w międzyczasie karę za niewykonanie wyzwania, która nawiasem mówiąc była niemożliwie upokarzająca.
Zaczęło się standardowo, pocałuj kogoś, ściągnij część garderoby, powiedz coś zbereźnego do kogoś, innymi słowy standard. Ale coś nie pasowało mi w moim zachowaniu. Ilekroć widziałem jak ktoś całował Shiro, siedzącą naprzeciw mnie, Zaciskałem paznokcie na ręce, kilka razy nawet do krwi. Powoli zaczynałem sobie to uświadamiać. Ta mała osóbka nie jest mi obojętna, zaczynam ją, chyba ją koch... moje przełomowe myśli przerwała butelka wskazująca wspaniałego mnie.
Wyzwanie miałem dostać od Bokuto, więc spodziewałem się czegoś głupiego, ku mojemu zaskoczeniu jedna z menadżerek z jego drużyny powiedziała mu coś na uch, na co oboje zachichotali, a w oczach chłopaka dostrzegłem coś niepokojącego
-Noo, Kuro, mój bro! Mam dla ciebie coś specjalnego! Uwaga, za wyzwanie daję ci....-dramatyczna pauza-...masz powiedzieć Shiro...hihhi..chodź tu powiem ci na ucho..
/Shiro wcześniej/
Uwielbia gorące źródła, tym bardziej, że było tylko kilka dziewczyn, a bajorko było oooogromne. Siedziałam spokojnie w wodzie rozkoszując się ciepełkiem nieświadoma jeszcze, że do wody weszły piranie. Z zamkniętymi oczami przysłuchiwałam się rozmową dziewczyn z innych szkół, aż nagle wszystkie przybliżyły się otaczając mnie, na co otworzyłam oczy przypatrując się im w niezrozumieniu.
-No powiedz Shiroś...każda z nas ma kogoś kogo kocha, lub jej się podoba-zaczęła jedna z menadżerek, na co z niewiadomych mi powodów, spięłam się-a ty masz kogoś takiego?
-Nie-odparłam bez zastanowienia
-A Kuroo-senpai?-zapytała młodsza menadżerka Fukurodani
-Co Kuro?-nie rozumiałam pytania
-No przecież-kontynuowała inna-za każdym razem jak się nie patrzył nie mogłaś oderwać od niego wzroku-wszystkie zapiszczały, a ja zaczerwieniłam się
-N-n-nieprawda-oponowałam, ale nieskutecznie
-Ta reakcja wszystko potwierdza nie masz co zaprzeczać-dodała któraś spokojnie-po prostu nie chcesz sama przed sobą przyznać, że zakochałaś się w nim-Nie odpowiedziałam im tylko zanurkowałam zagłębiając się w odmęty mojej świadomości.
~Może faktycznie się zakochałam? Ale nie umiem kochać, nie wiem co to za uczucie. A jeżeli on ...nie? Nie jestem na tyle silna by przeżyć odrzucenie. Może i bym tego nie pokazała, ale od środka pochłonęłaby mnie czerń, a ja po prostu bym egzystowała, tego jestem pewna. Ale może naprawdę to miłość? A jakbym faktycznie to przyznała?~rozmyślałam, a w brzuchu poczułam przyjemne napięcie, a w okolicach serca obezwładniające ciepło.
Niestety nie mogłam długo trwać w tym przyjemnym uniesieniu, bo brak powietrza sprowadził mnie na ziemię, a dziewczyny oznajmiły, że pora wychodzić. Przerwało to moje rozmyślania na dobre, ale postanowiłam dać szansę tej myśli.
W "bawialni" graliśmy w ping-ponga, niektórzy gadali, a ja wydurniałam się z chłopakami. Nawet zrobiłam konkurs skoków z małym rudzielcem, ale skończyło się tym, że oboje przydzwoniliśmy w obniżenie sufitu i kolejne kilkanaście minut skomleliśmy w koncie.
Niedługo później zaczęliśmy grać w wyzwania, zdarzało mi się pocałować kilka razy z jakimś chłopakiem, albo dziewczyną. Niby nic nieznaczący pocałunek z przymusu, ale w moim wnętrzu rosło poczucie winy, zdrady.Pewnie zadręczałabym się tym dalej, ale moje czarne myśli przerwało zdanie Bokuto wypowiedziane w stronę Kuroo
-Noo, Kuro, mój bro! Mam dla ciebie coś specjalnego! Uwaga, za wyzwanie daję ci....-dramatyczna pauza-...masz powiedzieć Shiro...hihhi..chodź tu powiem ci na ucho..
Byłam ciekawa co wymyślił Bokuto, żeby powiedział mi Kuroo. Patrzyłam jak mój kapitan sucha szepczącego Bokuto a następnie cały się zaczerwienił. Ocho, ciekawa jestem co to za wypowiedź.
Cały czerwony Kuro odwrócił się w moją stronę i zaczął:
-Genialna Shiro, uniżenie proszę abyś wsłuchała się w głębię tej wypowiedzi-zaczął speszony, a wszyscy chichotali-Jesteś najlepszą osobą jaką widziałem i chcę, żebyś wiedziała, że ja... że ja cię...ja cię ko...ko..-jąkał się jakby nie mógł czegoś wykrztusić, albo udawał kurę. A mi serce stanęło~może on chce..., może on jednak naprawdę mnie... -ko..ko..KOGUCIAM!-wykrztusił na wydech, a wszyscy na moment zamilkli, a mi minimalnie smutno, po czym wszyscy wybuchli śmiechem zwijając się na podłodze. Ja chwilę milczałam ale obróciłam to w żart, a mój minimalny smutek ukryłam pod maską śmiechu.
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.