Po tym jak pomogli Shiro wydostać się z śmiertelnej pułapki, zwanej obręczą kosza, dziewczyna była w iście pochmurnym humorze. Dostała ochrzan od Dziadka, że narobiła kłopotów, a potem zniknęła na całą godzinę, a jako rekompensatę miała pomagać w stołówce.
A musicie wiedzieć, że Shiro poza siedzeniem w miejscu bardziej nie cierpi siedzieć w miejscu nie z własnej woli. Więc teraz stoi za ladą i nakłada porcje ryżu siatkarzom z miną godną mordercy.
/time skip/
Obiad skończył się na tym, że nikt nie odważył się podejść po ryż, przez co Shiro została skrzyczana przez jedną z menadżerek i wysłana na zmywak. Ale, ale! Teraz czas na niesamowitą zabawę... dla niektórych.
Do zbiórki zostało jakieś 5 minut, w czasie obiadu nauczyciele wyznaczyli obszar zabawy, specjalnymi taśmami ostrzegawczymi. Nie był to duży teren, ale bogaty w różnorodne ukształtowanie terenu i miejsc do schowania.Na początku nie wszyscy trenerzy byli skorzy do pomocy, ale gdy Shiro wyjaśniła im prawdziwe znaczenie tej zabawy, nie mieli już nic przeciwko pomocy.
-No, dobra.-zaczęła o wyznaczonej porze.-Prosiłabym stanąć w jakimś tam porządku, a kapitanów żeby sprawdzili obecność swoich drużyn i zgłosili ją do trenerów.-odczekałam chwilę i zaczęłam dalej objaśnianie zasad.-Więc tak... zaczniemy gdy skończę mówić, a skończymy koło 18. Teren zabawy wyznaczają taśmy ostrzegawcze, eee... co tam jeszcze było... Jeżeli złapiecie mnie przed końcem czasu macie normalny trening ze swoimi trenerami, jeśli wam się nie uda jesteście na dwie godziny skazani na mnie.-Uśmiechnęłam się do nich.-Na schowanie się mam 20 minut, w tym czasie menadżerki rozdadzą wam rękawiczki pomalowane farbą. Żeby znalezienie mnie się liczyło trzeba mnie dotknąć i zostawić ślad z farby. Jeżeli to się stanie uruchomię specjalny sygnał dźwiękowy oznaczający zakończenie zabawy i natychmiastowy powrót do szkoły. Ten sam sygnał usłyszycie po upływie czasu. Po pół godzinie od tego sygnału wszyscy mają być w tym miejscu, jeżeli kogoś nie będzie do tego czasu wszyscy ruszamy z latarkami szukać tego delikwenta, jasne? Hmmm... i to by było na tyle. Do zobaczenia za jakiś czas.-I ruszyła biegiem przed siebie w stronę lasu.
Shiro
Biegłem przed siebie ile sił, nie znałam co prawda lasu, ale wiedziałam już, gdzie chce się schować. Drzewo! Idealne miejsce, wysoko, widok na większy obszar i dopóki nie spojrzysz w górę nie zauważysz. Rozglądałam się na boki aż w końcu je zauważyłam, duży, stary dąb, wysoki z potężnymi gałęziami i dużą ilością liści. Dodatkowo 5 minut biegu(slalomem co prawda) od skraju lasku.
Tak, to najlepsze miejsce, oprócz tego, że pierwsza gałąź jest trzy i pół metra nad ziemią. Taaa, nie doskoczę tam, nie ma bata. Zaczęłam obchodzić drzewo dookoła.
Widać dziś mam szczęście. Z tyłu drzewo miało spore pęknięcie po które idealnie dało się wspiąć. Dzięki temu w kilku susach byłam już na górze. Ulokowałam się na gałęzi z której miałam idealny widok, a mnie nie było za bardzo widać. Nie wziąłem tylko pod uwagę mojego lenistwa i po kilko minutach czekania zasnęłam.
/w między czasie u Kuroo/
-Dobra, wszyscy mają wszystko? - spytałem swoją drużynę na wszelki wypadek. Wszyscy przytaknęli, nawet Kenma wykazał minimum zainteresowania tą sprawą.- OK, na początek mam dla was radę. Patrzcie w górę. Shiro uwielbia drzemać na wysokościach, a że jest w lesie to mamy 89% szans, że będzie na jakiejś gałęzi.
-Łatwo ci mówić senpai -zaskomlał Lev-to jak szukanie igły w stogu siana
-Nie, nie, nie, nie, nie, nie mój drogi wielkoludzie. Chyba zapominasz, że nasza kocica ma BIAŁE włosy, a do lasu wbiegł w CZERWONYM dresie. Chyba niema teraz bardziej wyróżniających się kolorów w lesie. No dobra jak wszystko mamy i wiemy to ruszamy! Drużyna Nekomy- wymarsz! Po zwycięstwo!
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.