Moje przewidywania okazały się słuszne. Już następnego dnia leżałam w łóżku rozłożona grypą.
-Nie ma nic gorszego niż grypa w lecia!-Fuknęłam w przestrzeń leżąc pod toną pierzyny na kanapie obsypana oceanem chusteczek. W telewizorze leci jakiś melodramat, na stoliku stoją lekarstwa i niedopita, już zimna herbata, a ja umieram. Z nudów umieram. Dziadka nie ma, nawet kot co przychodził do mnie nie przyszedł. Niby odpisywałam kumplom z drużyny, dlaczego mnie nie ma, ale nikt nie odpisywał nic innego jak ''przykro, mi" lub ''zdrowiej''
*A Kuroo to nawet nie raczył odpisać* Warknęłam w myślach. Wszystko mnie dziś denerwuje, irytuje, a najbardziej irytujący jest dzwonek do drzwi, który właśnie bije na alarm ze ktoś chce się dostać w gości! Wstałam z kanapy i okryłam się puchowymi kołdrami którymi byłam wcześniej okryta. Nie miałam siły myśleć o tym, ze jestem w piżamie, włosy wyglądają jak po przejściu nawałnicy, a oczy są podkrążone i czerwone jak i nos. Poszłam sprawdzić kto się dobija. Uchyliłam drzwi i lekko wyjrzałam na zewnątrz.
(Kuroo)
Po tym jak dostałem esa, że Shiro jest chora postanowiłem urwać się z lekcji i ją troszku poniańczyć. Idąc w stronę jej domu wstąpiłem do sklepu i kupiłem coś smacznego. *Ciekawe czy lubi zupy*przewinęło mi się przez myśl. Zaraz po tym stanąłem osłupiały
-O czym ja myślę?- zdziwiłem się i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi domy dziewczyny. Dość długo nikt nie otwierał więc już chwiałem zacząć nawoływać Shiro, gdy usłyszałem przekręcanie zamka w drzwiach. Drzwi lekko skrzypnęły i uchyliły ukazując jedno podkrążone i zaczerwienione oko.-Aaa!-Krzyknąłem i spadłem na tyłek przestraszony, że przede mną jest jakiś upiór. Po chwili drzwi otworzyły się całe a w nich stanęła Shiro owinięta pościelą jak mumia. Popatrzyła się na mnie i zapytała:
-Czego się drzesz? Nie wiem czy wiesz, ale jestem chora, więc szybko właź, albo odejdź na wieki.-Odetchnąłem z ulgą gdy uświadomiłem sobie, że to upiorne oko należało do dziewczyny. Szybko pozbierałem się z ziemi i wszedłem.
-Wystraszyłaś mnie!-próbowałem powiedzieć oskarżycielskim tonem, niestety nie mogłem powstrzymać uśmiechy cisnącego się na usta. Gdy tylko ją zobaczę, nawet nie uczesaną, czy chorą, uśmiech sam wpełza na moje usta.-A tak w ogóle, to wracaj do łóżka! Musisz wyzdrowieć! Za dwa dni egzaminy i obóz, musisz być zdrowa! Zrobię ci zupy-powiedziałem stanowczo-A przynajmniej spróbuję-dodałem cicho mając nadzieję że nie usłyszy i ruszyłem w stronę kuchni uprzednio sprawdzając czy na pewno położyła się do łóżka.
(Shiro)
Zgodnie z poleceniem Kuroo poszłam się z powrotem położyć na kanapie. Leżałam i czułam takie dziwne coś ni to radość ni smutek, ani nie zmęczenie. Jak zobaczyłam Kuroo przed domem poczułam jak bym zjadła pierze które łaskotało mnie od środka po brzuchu. A teraz nie wiem co czuje, chyba będę rzygać tym pierzem.
Poczułam dziwny zapach, a następnie syknięcie z kuchni. Troszkę zaniepokojona poszłam w tamtą stronę i gdy tylko ujrzałam wnętrze kuchni wybuchłam śmiechem. Kuro starał się pokroić marchewkę, ścierka się przypalała, a woda wygotowywała.
-Kuroo, Jak tyś to zrobił? Jesteś tu dopiero 3 minuty! Umiesz ty w ogóle robić zupę?
(Kuroo)
Spojrzałem na Shiro lekko wystraszony, po czym spuściłem głowę i ze skruchom pokręciłem przecząco głową. W odpowiedzi usłyszałem ciche westchnięcie i już po chwili poczułem dotyk na dłoni. Spojrzałem ta i ujrzałem drobna bladą dłoń na mojej i usłyszałem:
-Chodź nauczę cię kroić tę nieszczęsną marchewkę.-Powiedziała i trzymając dłonie na moich pokazała jak kroić warzywo. Cały czas było mi ciepło i czułem, że się rumienię. Nie chciałem by ta chwila trwała dłużej, jednocześnie marzyłem by trwała wieczność. Shiro opanowała sytuacje i przy jej pomocy wyszedł przepyszny rosołek.
CZYTASZ
Koci Zawodnik
FanfictionOpowieść dziewczyny, która przez swój nietypowy wygląd i charakter zawróciła w głowie kapitanowi męskiej drużyny siatkarskiej liceum Nekoma.