Rozdział 7

1.6K 108 8
                                    

KATIE'S POV

Dwa dni później James wmawiał mi, że czuje się lepiej. Niestety musi chodzić do pracy, nie rozumiem dlaczego nie weźmie po prostu zwolnienia. Uważa też, że świetnie sobie radzi sam. Rozmawiałam z nim. Zorientował się, co chciałam mu wcześniej powiedzieć, pożyczył mojego laptopa, znalazł oferty, które przeglądałam. Mówił, że nie powinnam tego odkładać ze względu na niego. Wie, że bardzo chcę zamieszkać sama. Wyprowadzam się niedługo, kończę pakować pudła. Czuję się świetnie, skoro kończę terapię - odstawiam również leki. Wychodzę na prostą. Wspaniałe będzie również to, że będę mogła przyjmować moich klientów we własnym mieszkaniu. Dietetyka zdecydowanie mi się opłaciła. Podałam już nowy adres, gdzie będą odbywały się kolejne spotkania.

Na początek musiałam coś załatwić. W tym momencie powinnam mieć prywatną sesję z Moirą Clay - moją stałą terapeutką. Zapukałam do jej gabinetu.

-Katie, dobrze, że jesteś! Już myślałam, że nie przyjdziesz - odparła Moira.

Miała jak zwykle swoje okulary na nosie, rozpuszczone blond włosy do ramion, lekko pofalowane. Na sobie oczywiście biała koszula i marynarka. Jest bardzo elegancka. Siedziała za biurkiem i zapisywała coś w dokumentach. Usiadłam na kanapie i poprawiłam kurtkę dżinsową.

-Właściwie to chciałam powiedzieć, że rezygnuję z sesji.

Oderwała się od swoich zapisków i spojrzała na mnie, jakby nie dosłyszała.

-Dlaczego?

-Czuję się dobrze i chcę odstawić - nie dokończyłam, gdyż mi przerwała.

-To nie oznacza końca terapii. Dobre samopoczucie to tylko progres. Odstawienie leków nie jest najlepszym pomysłem.

-Ale już zdecydowałam - wtrąciłam.

Wstałam i podeszłam do biurka, byłam gotowa podpisać rezygnację.

-Z grupowej również - dodałam, po czym w biurku poszukała dokumentu.

Zobaczyłam listę osób, które chodzą na terapię grupową. Było tam wiele znajomych mi nazwisk. Podpisałam.

-Jak byś zmieniła zdanie, zawsze tu dla ciebie będę, wiesz, gdzie mnie znaleźć - uśmiechnęła się.

Odwzajemniłam uśmiech i wyszłam. Potrzebowałam teraz małej pomocy przy przeprowadzce. Postanowiłam zadzwonić do mojego przyjaciela Jacksona z baru. Dzisiaj w pracy jest Ernie, Celsey i Hayley. Ja i Jacks mieliśmy wolne.

Przyjechał po mnie i ruszyliśmy do mieszkania, James jeszcze nie wyszedł do pracy. Przywitał się z Jacksonem. Brunet pomógł mi wynieść kilka pudeł do samochodu. Nie chciałam brać teraz wszystkiego, po resztę rzeczy wrócę później. Podałam mu mój nowy adres. Będzie on pierwszą osobą, która zobaczy nowe, moje własne mieszkanie.

-Jesteś szybka w podejmowaniu decyzji - zaśmiał się Jacks, wnosząc trzy pudła po schodach.

-Planowałam to od długiego czasu szczerze mówiąc - uśmiechnęłam się. - Jordan?

Przed drzwiami stał jeden z moich klientów. Byłam zaskoczona.

-Jednak nie będziesz pierwszym, kto zobaczy mieszkanie - powiedziałam w stronę Jacksona i zaśmiałam się.

-Katie, przepraszam, że jestem wcześniej, nie miałem kiedy zadzwonić i - zaczął, ale mu przerwałam.

-Wy pewnie się nie znacie. Jackson, poznaj mojego klienta Jordana, Jordan, poznaj mojego przyjaciela Jacksona - gestykulowałam dłońmi i uśmiechnęłam się.

Porwanie: Odwet (cz. III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz