Rozdział 15

1.5K 92 2
                                    

JAMES POV

-Jaki jest plan? - Spytałem, kładąc walizkę na podłodze obok łóżka.

Mieszkanie Michaela było...inne niż się spodziewałem. Liczyłem, że na jakąś tajną kryjówkę, gdzie prowadzi obserwacje, tymczasem wykupił dość drogie lokum i muszę przyznać, że nie było to przeciętne mieszkanie. Ściany w ciemniejszych odcieniach, jak i zasłony, czy niektóre meble, ale w pomieszczeniach nie panował mrok ze względu na duże okna.

-Złapiemy ich i zabijemy - wzruszył ramionami.

-Nie, wolałbym inne rozwiązanie.

-O co ci chodzi? Wiem, że chcesz ich śmierci, zasługują na ukaranie za wszystko, co zrobili.

-I zostaną ukarani, ale we właściwy sposób. Poza tym, pamiętaj, że sam z nimi w tym siedziałeś i robiłeś wiele podobnych rzeczy.

-Ale ja nie uprowadziłem twojej siostry ani jej - urwał, gdyż złapałem jego koszulkę i przywarłem do ściany.

-Jej do tego nie mieszaj - powiedziałem wyraźnie przez zaciśnięte zęby. Puściłem go. - Skoro wróciłem do policji, mógłbym ich aresztować - zmieniłem temat.

~*~

Ile mamy ich do zgarnięcia? Tatum, Kas, Wahlberg, Theis i Georger. Tylu zostało. Michael na początku nie chciał zgodzić się na moją propozycję. Chciał załatwić to po swojemu, nie mieszając policji. Bez sensu, bo przecież ja jestem z policji, więc i tak już mnie wmieszał. To go przekonało. Chcieliśmy się dostać do miejsca, gdzie przebywał Wahlberg i Tatum. O dziwo działali nadal razem, mimo, że gang się rozpadł. Nie wiem, czy zmienili tożsamość czy nie, nie pytałem o to Michaela, było to nieistotne. Ważne było dopaść ich.

-Dam ci broń - powiedział, wyciągając spore zaopatrzenie z szafy. Widzę, że nadal miał niezły sprzęt.

-Michael, jak dostaniemy się do tego budynku?

-Matt Clover, nie używaj mojego prawdziwego imienia w LA - wyciągnął kolejną broń i zaczął szukać magazynków. - Musimy zrobić zamieszanie - wyciągnął papierosy. Zapalił jednego i wręczył mi paczkę.

-Nie, dzięki.

-Co z tobą? Wcześniej nie chciałeś też wziąć ode mnie alkoholu.

-Po prostu obiecałem komuś, że już do tego nie wrócę - westchnąłem.

-Ta dziewczyna zawróciła ci w głowie - zaciągnął się. - Za krótko się znacie, nie uważasz?

-Może i krótko, ale między nami nie ma nic szczególnego. Z tego i tak nic nie będzie, więc możemy się lepiej zająć tym, co mamy do zrobienia.

Spojrzał na mnie i wypuścił dym.

-Jeśli zrobimy zamieszanie, ich ochrona się zbierze i tak dalej, będziemy musieli ich wykiwać. Dostaniemy się do budynku.

-Bardzo podobnie do tego, jak próbowałem dostać się do Clintona - powiedziałem bardziej do siebie. - Co powiesz na ustawioną bójkę?

-Lepsze to, niż mój pomysł. Chciałem zaproponować coś z bronią, tylko to byłoby zbyt podejrzane, wsypalibyśmy się.

-Zostańmy przy moim - przerwałem.

Mieliśmy plan. Po całym mordobiciu musimy zająć się ochroną. Michael, to znaczy Matt ma plany budynku. Wahlberg i Tatum prowadzą jakieś czarne interesy. Nie było o nich głośno, jak o Clintonie, sam nie wiedziałem o ich istnieniu dopóki Matt mi nie powiedział. Dlatego mogą oni sobie spokojnie żyć w Los Angeles, nikt o nich nie wie. Z Mattem zakończymy ich sielankę. Zaczynam się przyzwyczajać do jego nowego imienia, dobrze mi idzie.

Porwanie: Odwet (cz. III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz