JAMES POV
-Jaki jest plan? - Spytałem, kładąc walizkę na podłodze obok łóżka.
Mieszkanie Michaela było...inne niż się spodziewałem. Liczyłem, że na jakąś tajną kryjówkę, gdzie prowadzi obserwacje, tymczasem wykupił dość drogie lokum i muszę przyznać, że nie było to przeciętne mieszkanie. Ściany w ciemniejszych odcieniach, jak i zasłony, czy niektóre meble, ale w pomieszczeniach nie panował mrok ze względu na duże okna.
-Złapiemy ich i zabijemy - wzruszył ramionami.
-Nie, wolałbym inne rozwiązanie.
-O co ci chodzi? Wiem, że chcesz ich śmierci, zasługują na ukaranie za wszystko, co zrobili.
-I zostaną ukarani, ale we właściwy sposób. Poza tym, pamiętaj, że sam z nimi w tym siedziałeś i robiłeś wiele podobnych rzeczy.
-Ale ja nie uprowadziłem twojej siostry ani jej - urwał, gdyż złapałem jego koszulkę i przywarłem do ściany.
-Jej do tego nie mieszaj - powiedziałem wyraźnie przez zaciśnięte zęby. Puściłem go. - Skoro wróciłem do policji, mógłbym ich aresztować - zmieniłem temat.
~*~
Ile mamy ich do zgarnięcia? Tatum, Kas, Wahlberg, Theis i Georger. Tylu zostało. Michael na początku nie chciał zgodzić się na moją propozycję. Chciał załatwić to po swojemu, nie mieszając policji. Bez sensu, bo przecież ja jestem z policji, więc i tak już mnie wmieszał. To go przekonało. Chcieliśmy się dostać do miejsca, gdzie przebywał Wahlberg i Tatum. O dziwo działali nadal razem, mimo, że gang się rozpadł. Nie wiem, czy zmienili tożsamość czy nie, nie pytałem o to Michaela, było to nieistotne. Ważne było dopaść ich.
-Dam ci broń - powiedział, wyciągając spore zaopatrzenie z szafy. Widzę, że nadal miał niezły sprzęt.
-Michael, jak dostaniemy się do tego budynku?
-Matt Clover, nie używaj mojego prawdziwego imienia w LA - wyciągnął kolejną broń i zaczął szukać magazynków. - Musimy zrobić zamieszanie - wyciągnął papierosy. Zapalił jednego i wręczył mi paczkę.
-Nie, dzięki.
-Co z tobą? Wcześniej nie chciałeś też wziąć ode mnie alkoholu.
-Po prostu obiecałem komuś, że już do tego nie wrócę - westchnąłem.
-Ta dziewczyna zawróciła ci w głowie - zaciągnął się. - Za krótko się znacie, nie uważasz?
-Może i krótko, ale między nami nie ma nic szczególnego. Z tego i tak nic nie będzie, więc możemy się lepiej zająć tym, co mamy do zrobienia.
Spojrzał na mnie i wypuścił dym.
-Jeśli zrobimy zamieszanie, ich ochrona się zbierze i tak dalej, będziemy musieli ich wykiwać. Dostaniemy się do budynku.
-Bardzo podobnie do tego, jak próbowałem dostać się do Clintona - powiedziałem bardziej do siebie. - Co powiesz na ustawioną bójkę?
-Lepsze to, niż mój pomysł. Chciałem zaproponować coś z bronią, tylko to byłoby zbyt podejrzane, wsypalibyśmy się.
-Zostańmy przy moim - przerwałem.
Mieliśmy plan. Po całym mordobiciu musimy zająć się ochroną. Michael, to znaczy Matt ma plany budynku. Wahlberg i Tatum prowadzą jakieś czarne interesy. Nie było o nich głośno, jak o Clintonie, sam nie wiedziałem o ich istnieniu dopóki Matt mi nie powiedział. Dlatego mogą oni sobie spokojnie żyć w Los Angeles, nikt o nich nie wie. Z Mattem zakończymy ich sielankę. Zaczynam się przyzwyczajać do jego nowego imienia, dobrze mi idzie.
CZYTASZ
Porwanie: Odwet (cz. III) ✔
Mystery / ThrillerNiektóre sytuacje nie pozwolą Ci normalnie żyć. Co powiesz na odwet? Bo życie nie daje kolejnych szans... KOPIOWANIE CAŁEJ LUB CZĘŚCI TREŚCI ZABRONIONE. PROSZĘ O PRZESTRZEGANIE PRAW AUTORSKICH. PLAGIAT JEST ZABRONIONY. NIE KOPIOWAĆ ~ OPOWIADANIE...