Rozdział 13

1.3K 92 4
                                    

JAMES POV

Zacząłem się pakować. Nie planowałem zabrać ze sobą wiele rzeczy, nie sądzę, że będą mi potrzebne. Mam tylko drobne wątpliwości, z Michaelem nie mamy żadnego planu. Lecimy za dwa dni. Zabawne. Współpracuję z gościem z grupy przestępczej, którą próbowałem złapać od długiego czasu, ja i kilka innych komend we Wschodniej Australii. Dopuścili się ogromnych zbrodni, nie wspomnę już o handlu narkotykami.

Od zawsze mnie zastanawiało, czy tacy ludzie jak oni mają wszystko w porządku z psychiką? Czy każdy z nas byłby wstanie zrobić coś strasznego? Do czego zdolny jest człowiek? Pamiętajcie, potwory są w nas.

~*~

KATIE'S POV

Usłyszałam pukanie do drzwi. Niespodziewany gość? Jak najbardziej, była to Heather. Prawdę mówić zdziwiło mnie to.

-Przyszłam, bo muszę z kimś porozmawiać.

-Coś się stało? - Spytałam i udałam się do kuchni. Podążała za mną. Nalałam soku do szklanki.

-Wiem, że to dziwne, że przychodzę z tym do ciebie, ale...zakochałam się. To nie trwa długo, więc to raczej zauroczenie, ale - urwała, poszłyśmy do salonu, wręczyłam jej szklankę. Uśmiechnęłam się.

-Kim jest ten szczęściarz?

-James.

-O rany, gratuluję wam!

-Ale on do mnie chyba nic nie czuje - mruknęła.

-Skąd ta pewność? - Zmarszczyłam brwi.

-Dzień po naszym udanym spotkaniu zaczął się dziwnie zachowywać. Odtrąca mnie, a już byłam pewna, że coś do siebie poczuliśmy - westchnęła.

-To, że nie znacie się jakoś specjalnie długo, nie oznacza, że wasza relacja jest niczym. Trzeba na czymś budować fundamenty. Uwierz mi.

-Może masz rację. Zabawne, że proszę kogoś o radę, mam już dwadzieścia cztery lata, a wciąż nie potrafię ułożyć sobie życia.

-Spokojnie, James ma dwadzieścia osiem i wciąż do tego dochodzi - zaśmiałam się.

~*~

-Katie? Co tu robisz? - Spytał ze zdziwieniem w głosie James.

-Co ty do cholery wyprawiasz? - Rzuciłam oraz weszłam do mieszkania bez zastanowienia.

Zmarszczył brwi.

-Na twojej drodze staje niesamowita kobieta, a ty ją odrzucasz?

-Nikogo nie odrzucam, Katie o czym tym mówisz?

-A Heather?

-Może ty mi powiesz, co ty wyprawiasz? Daj temu spokój, proszę - gestykulował dłonią.

-Chcę ci tylko przemówić do rozsądku.

-Nie, wiesz co? Mam dość. Chcesz mnie pouczać, podczas gdy ja powinienem to robić jako twój starszy brat. O wiele starszy brat. Chociaż raz nie wpieprzaj się w moje życie - powiedział podniesionym głosem. - Idź już, proszę - dodał cichszym tonem.

Machnął ręką i udał się do swojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział.

Odkąd się wyprowadziłam nasz kontakt się pogorszył. Rzadziej rozmawiamy, nie widujemy się zbyt często. Z resztą, czego się spodziewałam? To było do przewidzenia, przecież już z nim nie mieszkam, to wiele zmienia. Jednak to była dobra decyzja. Może i jestem o kilka lat młodsza, ale mimo to w końcu trzeba zacząć żyć samodzielnie. Za niedługo James będzie miał trzydzieści lat. Cholera, właśnie sobie próbowałam to wyobrazić. I nie mogę. Tak czy inaczej. Miłość gdzieś tam na niego czeka. Może to Heather? A może nie. Jednak wiem, że zawsze chciał założyć rodzinę. Jednak pewne wydarzenie z naszej przeszłości zmieniło wszystko. Wszystko.

-Ale ja jeszcze nie skończyłam - poszłam za nim do pomieszczenia. Chyba myślał, że już opuściłam mieszkanie. Co to, to nie. - Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale nie pozwolę, byś tak do mnie mówił - urwałam i stanęłam na środku pokoju.

Zobaczyłam na ścianie dużą tablicę, było na niej pełno zdjęć i artykułów, połączone ze sobą nitkami o kilku kolorach.

-Co to? - podeszłam do Jamesa, który wpatrywał się w przedmiot.

-Prosiłem żebyś wyszła.

Zbliżyłam się do tablicy, śledząc wzrokiem następujące fragmenty tekstów oraz fotografii. Rozpoznałam ich. Brian i Steven. Spostrzegłam jeszcze kilku mężczyzn, ale nie widziałam ich nigdy przedtem.

-Katie, zostaw to - próbował mnie odciągnąć, jednak ja chciałam przeczytać więcej. Dlaczego James to robi? Dlaczego w ogóle do tego wraca?

Na kilku zdjęciach znajdowały się dwie osoby w kominiarkach z bronią w ręku. Po środku nich przyczepiona była kartka "Tail Smith".

-O co tutaj chodzi?! - krzyknęłam.

-Katie, to moja sprawa, nie powinnaś w ogóle - urwał.

-Co nie powinnam?! O co chodzi z Tailem?! - Unosiłam głos. Moje mięśnie z nieznanych przyczyn zaczęły drżeć, łzy cisnęły mi się do oczu, chciałam się rozpłakać.

-Hej, spokojnie - złapał moje ramiona i spojrzał na mnie.

-Powiedz mi, muszę wiedzieć - wyrwałam się z jego uścisku.

Otworzył usta, chciał coś powiedzieć, pokiwał głową, ale nic nie mówił. Wycofał się.

-Chyba już wiem o co w tym wszystkim chodzi - powstrzymywałam łzy, aby nie wybuchnąć emocjonalnie. - Muszę porozmawiać z Tailem. Chcę polecieć z tobą do Sydney.

~*~

hhidden11

Porwanie: Odwet (cz. III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz