Rozdział 8

1.5K 107 17
                                    

KATIE'S POV

Postanowiłam urządzić małe przyjęcie z okazji mojej przeprowadzki. Zaprosiłam Jamesa, Taila i przyjaciół. Przygotowywałam kolację. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Byli to moi znajomi z terapii - Bethany, Alex i Aiden. Zaczęli mi pomagać w przyszykowaniu stołu. 

-Dlaczego zrezygnowałaś? - rzucił Alex.

-Już tego nie potrzebuję. Tylko bardzo was proszę, nie wspominajcie o tym mojemu bratu.

Chciałam oszczędzić sobie zbędnych pytań Jamesa. A Tail? On mnie zaskoczył. Jakiś czas temu żegnaliśmy się na lotnisku, a teraz znowu pojawił się w moich drzwiach.

Nie czekałam długo na resztę. Celsey i Jackson zjawili się lada moment po Jamesie i Tailu. Wszyscy się poznali i zasiedliśmy przy stole. Jacks przyszedł ze swoją dziewczyną Ernie, z którą pracujemy w barze. Szczerze powiedziawszy? Nie znoszę jej. Nie zasługuje na Jacksona, jednak ten nie chce przejrzeć na oczy. Są w tak zwanym toksycznym związku. Nie wiem, po co w ogóle przyprowadził ją do mojego mieszkania.

-Skąd jesteś? - spytała Taila. Siedziała obok niego, a po lewej był Jacks.

-Sydney - uśmiechnął się.

Zaczęliśmy jeść lasagne, którą przygotowałam.

-Czy stamtąd pochodzą wszyscy tak przystojni mężczyźni, czy tylko ty jesteś wyjątkiem? - wpatrywała się w niego, że o mało nie zaczęła się ślinić.

-Znowu zaczynasz? - mruknął Jackson.

Przy stole stała się napięta atmosfera, Tail się zmieszał, poczuł się głupio. Ernie dotknęła "przypadkiem" jego dłoni, gdy sięgała po serwetkę. Jednak Tail się odsunął.

-To jak, czeka na ciebie ktoś w Sydney? - zapytała, popierając podbródek dłonią.

-Właściwie to odnalazłem miłość życia dawno temu, ale nie potrafiłem zatrzymać jej przy sobie - powiedział Tail i zerknął kątem oka na mnie. Siedziałam na przeciwko.

Ernie spojrzała to w moją stronę, to w Taila.

-Wy byliście razem, nieprawdaż? - zadziornie się uśmiechnęła i wskazała na nas palcami. - I zapraszasz swojego ex do nowego mieszkania? - zaśmiała się.

-Ernie, wystarczy! - krzyknął Jackson. Wstał z miejsca. Odparł, że muszą już iść. Przeprosił mnie, pociągnął ją za ramię i wyszedł.

Ten wieczór nie wyglądał tak, jak go zaplanowałam.

~*~

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Tail, to ty. Wejdź.

Wróciłam do swojego zajęcia. Sprzątałam w kuchni.

Zamknął za sobą drzwi.

-Wczoraj było trochę niezręcznie - odparł.

-Taa, też to zauważyłam - wytarłam mokre dłonie. - Ale to już nie ważne, i tak nie znoszę tej dziewczyny. Jackson powinien znaleźć sobie kogoś lepszego. Pomyśl, jak ja muszę z nią w pracy wytrzymywać.

-Może pójdziemy pogadać, coś zjeść. W pobliżu widziałem knajpę. - uśmiechnął się - po przyjacielsku oczywiście.

-Chciałabym, ale właśnie za chwilę - nie dokończyłam, gdyż zadzwonił dzwonek do drzwi - mam spotkanie z klientem. O wilku mowa.

-Całkiem zapomniałem o twojej drugiej pracy.

Otworzyłam drzwi. Jordan wszedł do środka.

Przedstawiłam go Tailowi, krótko po tym brunet wyszedł do baru.

Porwanie: Odwet (cz. III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz