KATIE'S POV
Jamesa nie ma od kilku dni, nie odbiera moich telefonów. Nie mam nawet pojęcia gdzie jest. Tail przylatuje i mówi mi, że nie ma go w Sydney. Na dodatek prawdą okazuje się być coś, w co nigdy nie chciałam wierzyć. Gdyby tego było mało, mam halucynacje. Nie rozumiem dlaczego tabletki tak bardzo wpływają na mój stan psychiczny. Niestety nie pójdę na terapię, nie pokażę się na oczy Moirze, będzie mi wstyd, że jednak wracam. Teraz moim największym rozczarowaniem jest Tail.
-Tail, mam dość twoich kłamstw.
-Nie zrozumiałabyś, gdybym ci powiedział - wstał z miejsca i podszedł do mnie - proszę, Katie - chciał złapać mnie za rękę, ale nie pozwoliłam na to.
-To był błąd. To był błąd, że po raz kolejny się do siebie zbliżyliśmy, i że chcieliśmy się zejść.
Usiadłam na kanapie i oparłam łokcie o kolana. Po chwili usiadł metr ode mnie. Chciał się zbliżyć, jednak pozostawił dystans.
-To nie był błąd.
-Daj mi już spokój, proszę - rzuciłam, dłonie położyłam na moim czole. Chciał dotknąć mojego ramienia. - Wyjdź - rzuciłam, przerywając jego zamiary.
Milczał. Ja milczałam. Po dopiero kilku minutach wstał z miejsca i wyszedł. Nie miałam wyjścia, to musiało się tak skończyć. Nie wiem, czy jestem wściekła, czy rozczarowana, czy bardziej smutna. Nie wiem co mnie dobija bardziej, fakt, że z nimi współpracował, czy to, że nie powiedział prawdy. Teraz nie żałuję, że nie wyprowadził się z Sydney razem ze mną. Nie wyobrażam sobie być z nim i dowiedzieć się o tym. Albo w ogóle się nie dowiedzieć. Nie ważne, nie chcę już gdybać. Tail powinien wrócić do Sydney i więcej nie przylatywać do Bostonu. Nigdy więcej.
Zaczęłam płakać, położyłam się na kanapie.
~*~
Ze snu wybudził mnie ból głowy. Spojrzałam na telefon, była północ. Wstałam, aby wziąć jakieś proszki i położyć się do łóżka. Musiałam z kimś porozmawiać, zawsze gdy miałam problem, dzwoniłam do Jacksona, ale teraz nie chciałam go budzić. Z nim posiadam najlepszy kontakt. Wiem, że mam jeszcze kilku innych przyjaciół. Bethany, Alex, Aiden i Celsey. To właśnie Jacksona poznałam na samym początku, to on pomógł mi się odnaleźć. Wspierał, gdy zaczęłam chodzić na terapię. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Tęsknię za tym.
Poszłam do kuchni, chciałam poszukać w szafkach czy w ogóle mam jakieś proszki, tabletki lub cokolwiek. Zapaliłam światło, które oświetla blat.
-Ból głowy? - Usłyszałam głos za sobą, podskoczyłam z przerażenia. Gwałtownie odwróciłam się.
Zobaczyłam Briana, który oparty był o wyspę kuchenną, z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
-To znowu ty - warknęłam. Zaczęłam szukać dalej, jakby nic się nie wydarzyło.
-Chyba nie wzięłaś moich słów na poważnie. Wiem co twój brat knuje, nie skończy się to dobrze ani dla niego, ani dla Michaela.
-Kim jest Michael? - Zmarszczyłam brwi i pokiwałam głową, mieszając w szafce.
Rozmawiałam z postacią z moich halucynacji. Powinni mnie zamknąć w wariatkowie.
-Jeszcze go nie znasz, ale z pewnością poznasz.
-To nie ma sensu - powiedziałam, wyjmując szklankę. Nalałam do niej wody i wrzuciłam tabletkę musującą. - Po prostu powiedz mi kim jest, nie widzę problemu - wzruszyłam ramionami, odwróciłam się do niego i oparłam o blat ze szklanką w dłoni.
CZYTASZ
Porwanie: Odwet (cz. III) ✔
Mystery / ThrillerNiektóre sytuacje nie pozwolą Ci normalnie żyć. Co powiesz na odwet? Bo życie nie daje kolejnych szans... KOPIOWANIE CAŁEJ LUB CZĘŚCI TREŚCI ZABRONIONE. PROSZĘ O PRZESTRZEGANIE PRAW AUTORSKICH. PLAGIAT JEST ZABRONIONY. NIE KOPIOWAĆ ~ OPOWIADANIE...