Rozdział 16

1.3K 104 15
                                    

JAMES POV

-Co do cholery ustaliliśmy?! - Wrzasnąłem. - Planowałeś od początku ich zabić, prawda?! Gdyby nie tamta konferencja, to też by byli martwi!

-Nie histeryzuj, to ja mam go na sumieniu. Nie ty - powiedział to tak, jakby nic się nie stało.

-Będę miał na sumieniu, bo gdyby nie ja, nie byłoby nas tutaj - wydukałem przez zaciśnięte zęby.

Wyciągnął z bagażnika ciało Danny'ego. Znajdowaliśmy się w jakiejś dziurze. Nie widziałem żadnej żywej duszy. Chciał tutaj go zakopać. Nie uważam, że tak to powinno wyglądać. Czuję się, jakbym i ja siedział w tym bagnie i był częścią zespołu Clintona.

-Kim była Susan?

-Powiedzmy, że mogę porównać naszą relację, do relacji twojej siostry i Taila.

-I gdzie ona teraz jest?

-Nie żyje - wyciągnął łopatę z samochodu.

-Cholera, przykro mi. Jak się trzymasz?

-Jak widzisz wspaniale. Dawne dzieje, więzienie było moim miejscem przemyśleń - spojrzał na mnie i podniósł kącik ust, zapalając papierosa. - Kochałem ją, a ona odeszła - odparł.

-Uwierz mi, że wiem co czujesz - powiedziałem bardziej do siebie.

Podał mi jedną łopatę. Zabraliśmy się do roboty.

-Dlaczego mam po tobie sprzątać - rzuciłem, kopiąc obok niego.

-Bo wiesz, że ja po tobie też bym posprzątał, wspólniku - podkreślił ostatnie słowo.

~*~

Musieliśmy dorwać Stevena. Matt ma tylko jego lokalizację, Brianem zajmiemy się od razu po nim.

Obiecał mi, że żadnego zabijania. Mam nadzieję, że tym razem dotrzyma słowa. Jednak on wie, że nie zostawię go w tym momencie, będziemy zajmować się dwoma kryminalistami, których chcę znaleźć. Zależy mi, aby ich aresztować, nie pozwolę na to, by tak po prostu sobie żyli jakby nigdy nic się nie wydarzyło w naszej przeszłości. Tak czy inaczej, dla nich to codzienność.

Matt ma miejsce zamieszkania Stevena, oby był w domu, załatwimy to wtedy najłatwiej.

Jego lokum znajdowało się w pustej dzielnicy. Nie było tu bloków, tylko mniejsze domy.

Matt założyliśmy kominiarki. Postanowiliśmy wejść piwnicą. Niestety zrobiliśmy trochę hałasu. Wtargnęliśmy na piętro, wyjrzałem przez okno. Steven wsiadał do swojego samochodu.

-Cholera, chyba się nas spodziewał - powiedział Matt.

Zbiegliśmy do garażu.

-Chodź, Stev ma pełno motorów, co prawda kradzionych i potem je sprzedaje - zaczął. - Nie ważne z resztą! Na pewno go dogonimy! - Krzyknął, podbiegając do jednego z pojazdów.

-Michael, nie wsiądę na motor - zdjąłem kominiarkę.

-James, co ty pieprzysz, pośpiesz się, bo nam ucieknie! Nie umiesz jeździć? To naprawdę nie jest trudne, jestem pewien, że sobie poradzisz.

-Nie. Nie wsiądę na motor - powiedziałem groźnejszym tonem.

Matt otworzył garażowe drzwi.

-Proszę cię, potrafisz się bić, strzelać z broni, łapać kryminalistów, a nie pojedziesz głupim motorem? - Prychnął.

-MICHAEL, KURWA! NIE WSIĄDĘ NA TEN PIEPRZONY MOTOR! - Wyrzuciłem z siebie wszelkie emocje, które były wyczuwalne w moim głosie, wydarłem się.

Porwanie: Odwet (cz. III) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz