Maraton 2/5
Anakin POV
Mistrz się coś dzisiaj spóźnia. Czekaliśmy wszyscy na Obi wana, ale zamiast niego przyszedł Yoda.
— Witajcie padawani młodzi. Do sali zapraszam was.
— Dlaczego nie ma mistrza Obi wana? — spytała Madie.
— Dziś okazja wyjątkowa jest dlatego ja jestem tu.
— Ale jaka okazja? — zadałem pytanie.
— Świetlne miecze zbudujecie.
W sali zrobiło się głośno. Całe towarzystwo było podekscytowane włącznie ze mną.
— Na Dantooine się wybieramy. Ale nie każdy świetlny miecz swój od razu zbuduje. Nielicznym tylko uda się zbudować go. Budowa potrwać może nawet tygodni kilka. Widzimy przed salą się za minut 15. Teraz do podróży idźcie przygotować się.
— Jak myślicie uda wam się? — spytałem Colina, Padmé, Lucy i Sarę.
— Mam nadzieje, że tak. Tak bardzo już bym chciała mieć swój własny miecz świetlny — powiedziała rozmarzona blondynka.
— Fajnie by było jak by był — odpowiedziała Padmé.
— Myślę tak samo jak Pad.
— Wyobraź sobie jak razem byśmy tak walczyli przeciwko droidom — Colin rozmarzył się tak samo jak Lucy.
Rozeszliśmy się do swoich pokoi aby przygotować się. Wziąłem te najważniejsze rzeczy. Gdy wychodziłem z pomieszczenia spotkałem Pad. Razem poszliśmy na miejsce.
W statku którym lecieliśmy o dziwo były wielkie stoły z krzesłami dla dziesięciu osób. Usiedliśmy w piątke i rozmawialiśmy o tym jaki kolor miecza chcielibyśmy.
— Hej możemy się dosiąść? — spytał Karl.
— Jasne siadajcie — powiedziała Sara.
I tak do naszej paczki dosiadała się następna, w której byli Karl, Madie, Jessie, Lucas i James.
Zobaczyłem jak zbliżamy się do Dantooine. Wszyscy byliśmy tak podekscytowani, że ledwo usiedzieliśmy na miejscach.
— Jesteśmy już padawani młodzi. Gdy na niebie pomarańczową kulę zobaczycie to oznaczać będzie, że koniec czasu jest. Zaczynamy.
Pierwsze co pobiegłem znaleźć kryształ. Yoda coś mówił, że moc nas zaprowadzi do "naszego" kryształu... Potem zajmę się rękojeścią.
Znalazłem się przy jakiejś małej górce ze skał. Zobaczyłem coś delikatnie świecącego się. Odsunąłem kamień i zauważyłem kryształ nie spodziewałem się, że tak szybko go zdobędę.
Zacząłem szukać części do rękojeści. Znalezienie ich zajęło mi trochę czasu. Usiadłem w cichym spokojnym miejscu i próbowałem złączyć mój miecz w całość. Na początku w ogóle mi to nie wychodziło. Coś czułem, że powoli zbliża się koniec czasu.
Zacząłem troszkę odczuwać stres, ale szybko go odgoniłem. Próbowałem i próbowałem, a skutków wciąż nie było, ale nie poddawałem się. Nagle zobaczyłem blask i złożony miecz! Tak udało mi się! Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Gdy już się ogarnąłem, pobiegłem do mistrza Yody.
—Och Anakin! Pierwszy ty jesteś!
— Pierwszy?! Ile czasu jeszcze jest?
— Minut trzydzieści.
Pięć minut później zjawił się Bradley. Był mega szczęśliwy, lecz gdy zobaczył mnie humor coś mu się zepsuł. Chyba chciał być pierwszy. Zupełnie jak dziecko.
CZYTASZ
Nienawiść czy miłość?
FanfictionAnakin Skywalker zaczyna swoją przygodę w Akademii Jedi. Pewnego razu dołącza do niej pewna dziewczyna - Padmé Amidala. Czy nasi bohaterowie się polubią? A może znienawidzą? Dowiecie się tego czytając tą opowiadanie.