Rozdział 25

363 22 6
                                    

Anakin POV

Właśnie skończył się trening z Obim. Po tym, gdy nasze rodziny wyjechały zajęcia są częściej i bardziej wymagające.

— Zaraz padme!

— Co ja?

— Zostałaś zamiennikiem słowa padne.

— Mam ochotę rzucić się na twarz i tak leżeć!

— Przydały by się wakacje — powiedział Colin.

— Fajnie by było.

— Ej słyszycie to? — spytała Sara.

— Tak, co to jest?

— Nie wiem. Chodźmy zobaczyć.

Poszliśmy w stronę hałasu. Po drodze spotkaliśmy Caroline.

— Hej, wiesz co to za hałasy?

— Bal się szykuje — odpowiedziała.

— Co? — zapytaliśmy.

— No bal, wiecie co to jest?

— Skąd w ogóle o tym wiesz? — zapytała Padmé.

— Podsłuchałam rozmowę mistrzów.

— Dzięki za info. Cześć!

— Pa! — Dziewczyna odeszła.

— Bal ... O nie. Nawet o tym nie myślcie —  Sara zwróciła się do przyjaciółek.

— Co?

— One będą mnie torturować!

— Torturować! No co ty! To tylko parę sukienek — odpowiedziała blondynka.

— Parę sukienek, parę fryzur, parę GODZIN!

— Cieszę się, że nie jestem waszą przyjaciółką.

— Ale przyjacielem, więc tortury cię nie ominą.

— W co my się wpakowaliśmy? — szepnąłem do Colina.

— Nie wiem, ale się boje!

— Co tam szepczecie?

— Nieważne...

— Jestem trochę głodny, a wy?

— No. Idziemy coś zjeść.

Gdy siedzieliśmy na stołówce podszedł do nas Obi i powiedział żebym poszedł do niego z Padmé. Gdy zjedliśmy obiad ruszyliśmy do mistrza.

— O już jesteście! Usiądźcie. Mam do was sprawę.

— Jaką? — zapytała dziewczyna.

— Jak wiecie lub nie organizujemy bal i chciałem poprosić was o pewną przysługę.

— Zamieniam się w słuch — powiedziałem.

— Szukamy kogoś kto pomógł by z dekoracjami i myślę, że się do tego nadajecie. Tym bardziej Anakin, bo to taki pracowity człowiek...

— Dzięki mistrzu! Czuję się urażony!

— To co? Zgadzacie się?

— Ja bardzo chętnie.

— Mi się nie chcę. Musisz mnie przekonać.

— Jak to zrobisz to eee ... Mogę wymyślić później?

— Niech będzie.

Mistrz powiedział nam co, jak i gdzie mamy to wszystko zrobić.

— Z jakiej okazji w ogóle jest ten bal? - zapytała dziewczyna.

— Nie wiem, po tych dekoracjach wygląda to trochę jak na sylwestra.

— Na sylwestra? Stary, jest październik.

— To co to może być?

— W sumie to stroimy salę, a nawet nie wiemy z jakiej okazji — Roześmialiśmy się.

Zrobiliśmy z Pad naprawdę dobrą robotę. Super spędza się z nią czas. Ciągle zastanawiam się dlaczego ja jej tak nie lubiłem.

Czasami jak przechodzę obok niej to czuję coś dziwnego. Może motylki w brzuchu? Taa jasne. Nie mogę się zakochać w Padmé ... Chyba.

Zawsze śmiałem się z ludzi, którzy są w friendzone, a chyba sam w nim jestem. Karma wraca? Mam jej powiedzieć o tym co czuję?

— Tak! Powiedz jej to! Może ty jej się podobasz i będziecie razem szczęśliwi!

— No chyba oszalałeś! Uzna cię za jakiegoś wariata i przestanie się do ciebie odzywać.

No super zacząłem rozmawiać sam z sobą. Chyba rozważę tą drugą opcję. Przecież nie podejdę do niej i powiem "Pad podobasz mi się!". Aż tak głupi nie jestem.

— Ej, słyszysz mnie!

— Yyy tak. Co mówiłaś?

— Pytałam się czy idziemy do Obi Wana powiedzieć, że skończyliśmy.

— Ta chodź.

Padmé POV

A to niby ja bujam w obłokach. Zastanawiam się o czym myślał Anakin. Fajnie, że się zakolegowaliśmy. W końcu między miłością a nienawiścią jest cienka granica. Czy ja powiedziałam miłością? Chodziło mi o przyjaźń.

Nieważne. Muszę się wyspać, bo jutro z Sarą i Lucy idziemy po jakieś sukienki na bal. Jestem ciekawa czy ktoś mnie zaprosi.

Po tym jak skończyliśmy dekorować salę mistrz Windu zwołał nas i powiedział, że na balu możemy pojawić się z partnerami, ale nie jest to konieczne.

***

— Sara rusz się! — wrzasnęła Lucy.

— No idę już idę. Co wy się tak spieszycie.

— Im wcześniej wyjdziemy tym więcej czasu będzie na zakupy!

Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy do miasta. Postanowiłyśmy najpierw pójść do sklepu tylko z sukienkami.

— Patrz na tą fioletową z rozcięciem na plecach!

— Zobacz tą niebieską! — powiedziałam.

— Najlepsza jest żółta z falbanami — Pokazała na sukienkę Sara.

— Idziemy przymierzyć? — spytała blondynka.

— Tak, tam są przymierzalnie.

Wszystkie poszłyśmy zobaczyć jak prenzentujemy się w wybranych sukienkach.

— I jak?

— Ja biorę!

— Ja też!

— Czyli sukienki już mamy.

— Teraz buty!

— A juz myślałam, że to koniec — Westchnęła brunetka.

— Nie marudź tylko chodź.

Ja i Sara stwierdziłyśmy, że bierzemy coś z płaską podeszwą. Ja wzięłam baleriny, Sara sandały, a Lucy szpilki. Po skończonych zakupach wróciłyśmy do Akademii.

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz