Rozdział 5

639 23 0
                                    

Padmé POV

Po bitwie z Anakinem wróciłam do swojego pokoju. Zobaczyłam na szafce jakąś książkę więc postanowiłam ją przeczytać. Gdy byłam na 36 stronie usłyszałam pukanie do drzwi.

— Proszę.

— Witaj padawanko młoda- do pomieszczenia wszedł mistrz Yoda.

— Porozmawiać o bitwie w kuchni przyszedłem. Jak to się zaczęło?

— Na początku normalnie myliśmy naczynia ale Anakin chyba zbyt wielkiego doświadczenia w tym nie ma i cała podłoga była w pianie i wodzie. Gdy szłam odnieść talerz poślizgnęłam się na kafelkach, a ten zaczął się ze mnie śmiać więc ochlapałam go wodą. Wkurzony wysmarował mi twarz gąbką i zaczęła się bitwa.

— Anakin trudny charakter ma wiem to, ale mądrzejsza jesteś i pouczyć go powinnaś.

— Tak wiem. Przepraszam poniosło mnie.

Po tych słowach skrzat wyszedł z mojego pokoju, a ja wróciłam do czytania.

Anakin POV

Zaraz po tym gdy wróciłem do pokoju przyszedł do mnie Obiwan i zaczął przemówienie na temat, jaki jestem nierozsądny i zaczął wypytywać mnie jak to całe zajście się zaczęło, więc opowiedziałem po czym przeprosiłem mistrza. Siedziałem znudzony na łóżku myśląc co mógłbym zrobić.

Wyszedłem na korytarz. Przechadzając się po Akademii zauważyłem coś na parapecie. Podeszłem do okna i zobaczyłem że przedmiot który spostrzegłem to zapalniczka. Zaciekawiony obiektem poszedłem do swojego pokoju.

Gdy dotarłem na miejsce usiadłem na fotelu przy oknie i zacząłem bawić się znaleziskiem. W chwilie nieuwagi przez przypadek podpalilem firankę. Przestraszony, wbiegłem do łazienki i chwyciłem wiaderko, które z nie wiadomego powodu znalazło się koło mojej umywalki i nabrałem wody. Podbiegłam szybko do materiału i wylałem na niego ciecz. Na szczęście udało mi się zgasić firankę. Udając, że nic się nie stało odniosłem zapalniczkę w to samo miejsce.

Padmé POV

Po przeczytaniu książki przeszłam się do ogrodu. Podziwiałam piękne kwiaty, gdy nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna z blond włosami, a ja upadłam.

— Przepraszam! Nic ci się nie stało? — zapytała.

— Nie nic.

— Tak w ogóle to Lucy jestem.

— A ja Padmé.

— Czekaj to nie ty zrobiłaś bitwę w kuchni z nie jakim Skywalkerem?

— Tak, ale czekaj skąd ty to wiesz?

—  Jak to skąd? Cała akademia o was mówi.

— Serio? Nie wiedziałam że tak to się rozniosło.

— Nie martw się, za tydzień góra dwa przestaną o tym mówić, zawsze tak jest.

— Od jakiego czasu tu jesteś? — spytałam zaciekawiona.

— Przyjechałam tutaj jak miałam jakieś sześć lat temu.

— Ja dopiero co tutaj przyleciałam.

— Wiem. Ktoś kto jest tu dłużej nie wchodziłby Skywalkerowi w drogę.

— Dlaczego?

— Gość jest "wybrańcem'' i uważa się za pępek świata.

— To już zdążyłam zauważyć.

— Dobra, przestańmy o nim gadać i pogadajmy o czymś innym — odpowiedziała dziewczyna.

I tak minęły nam cztery godziny. Niestety, nie zdążyłyśmy na obiad, więc musimy czekać na kolację. Przechodząc obok fontanny, oczywiście musiałyśmy spotkać naszego Pana ,,Jestem Najbardziej Zajebistym Stworzeniem W Galaktyce'', i nie odbyło się bez wymiany zdań.

— Teraz będziesz łazić wszędzie z tą przygłupią blondyną — zadrwił z cwanym uśmieszkiem chłopak .

— Jak ty mnie nazwałeś?! — Oburzyła się Lucy.

— A co głucha jesteś? — Zaśmiał się.

Blond włosa dziewczyna zbliżała się do Anakina, lecz w decydującym momencie Padmé wkroczyła do akcji.

— Uspokujcie sie! Mogę jak ty to mówisz ,,łazić'' gdzie chce i z kim chce i nic Ci do tego — dpowiedziałam chłopakowi.

— Pamiętaj, że Cię ostrzegałem.

To co mu powiedziałam w ogóle go nie ruszyło ,ale i tak czułam się usatysfakcjonowana z tego, że mu dogryzłam.

— No dziewczyno, było by to niezłe gdyby go to ruszyło, ale było dobrze!

— Dzięki.

— Jestem strasznie głodna. Nie wytrzymam do kolacji. Chodź, zobaczymy do Sary, mojej koleżanki z pokoju obok. Czasami jak się nie zjawiam na obiedzie, kolacji czy śniadaniu to bierze trochę dla mnie.

I powędrowałyśmy do pokoju sto szesnaście.

— To jest pokój Sary? — spytałam.

— Tak. Zapoznam Cię z nią.

— Cześć Sara! — krzyknęła Lucy — To jest Padmé.

— Hej! — odpowiedziała wesoło brunetka.

— Masz coś dla nas? Jesteśmy strasznie głodne.

— Pewnie że tak! Parówki, ketchup i chleb z masłem.

— Obiad roku! - powiedziała blondynka.

— No co nic innego nie zostało.

— Przynajmniej coś.

— Hej Padmé, a jaki ty masz numer pokoju?

— Sto dwadzieścia trzy, a ty Lucy?

— Sto siedemnaście. Całkiem nie daleko.

Resztę dnia spędziłam miło z dziewczynami śmiejąc się, i gadając o przeróżnych głupotach.

----------------------------------------------
Cześć wszystkim dzisiaj pierwszy rozdział ,który ma więcej niż 300 słów XD. Z opisem równe siedem setek XD.

-

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz