Rozdział 52

210 21 14
                                    

Padmé POV

Po długim wciskaniu przycisków jak popadnie, w końcu udało mi się namierzyć lokalizację Tatooine.

***

Po długin locie, w końcu zobaczyłam planetę i wylądowałam. Niedaleko powinien być dom Anakina. Tylko gdzie?

Trochę błądziłam, po czym zobaczyłam znajomą ulicę. Gdzieś tu jest sklep tego Watto, a chwilę później, dom Skywalkerów.

Kiedy doszłam do celu, zapukałam w drzwi. Otworzyła kobieta, Shmi. Przez chwilę patrzyła na mnie z tępym wyrazem twarzy, ale zaraz potem ją jakby olśniło.

— Padmé! Kope lat! Jak tam w Akademii? Anakin dobrze się zachowuje? Zjada obiady? Naraził się komuś? — zaczęła wypytywać, po czym uścisnęła mnie przytulasem godnym Wampy.

— Dzień dobry... — Jak ja mam ją nazywać? — W Akademii spoko, Anakin też. Chwila... czyli go tu nie ma?

— Anakina? O czym ty mówisz?

No więc opowiedziałam jej całą historię, no, może bez szczegółów.

— Moje biedne dziecie! Jak on sobie poradzi w tej wielkiej galaktyce! Co za łobuz z tego Shawna! Żeby tak skrzywdzić mojego synka! Pewnie się biedny załamał.

Załamany Anakin? To nie na jego godność. On to raczej strzeli focha niczym urażona damulka, a potem trzeba mu ofiary składać, żeby łaskawie wybaczył.

— No cóż, w takim razie lecę go szukać dalej.

— Nie! Zostań chociaż na jedną noc! Pewnie jesteś zmęczona.

W sumie prawda. Poza tym bardzo polubiłam panią Skywalker.

Shmi poszła zrobić mi coś do jedzenia, a ja w tym czasie zajęłam się oglądaniem salonu. Był skromny, ale przytulny. Wszędzie wisiały zdjęcia Anakina z mamą.

Chwile potem przyszła Shmi z miską jakiegoś jedzenia. Poczęłam je pochłaniać, jakbym nigdy wcześniej nie jadła. Podczas gdy ja się opychałam, gospodyni opowiadała krępujące historie Anakina. Mama miesiąca.

— Kiedy Anakin miał 9 lat, był taką sierotką i wiecznie gdzieć się zaklinował albo wpadł. I pewnego razu idę sobie do sklepu, gdy nagle usłyszałam płacz dochądzący z wysuszonej studni. Patrzę, a w środku z niewiadomych przyczyn siedzi Anakin i woła o pomoc. Albo kiedy zaklinował się w pralce...

Opowiadała jeszcze jakiś czas, aż w końcu poczułam się senna. Shmi przygotowała dla mnie łóżko Anakina. Przebrałam się i położyłam. Chwila... skoro Anakin spał w tym łóżku i ja spałam w tym łóżku...TO JEST MÓJ PIERWSZY, NIEBEZPOŚREDNI...

Padmé, ogarnij się! Ze zmęczenia już ci odwala.

Zamknęłam oczy i w końcu zasnęłam.

***

Następnego dnia postanowiłam jak najszybciej odlecieć i poszukać Anakina. Pożegnałam się z Shmi i ruszyłam w stronę statku.

Chociaż w sumie...gdzie ja mam go szukać? A może jednak tu jest, ale nie dotarł jeszcze do mamy?

Postanowiłam popytać ludzi o niego.

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz