Rozdział 33

315 22 6
                                    

Padmé POV

— Hej Padmé!

— Cześć Annie! — Na powitanie pocałowałam chłopaka w policzek.

— Proszę cię, nie mów tak.

— Annie, Annie, Annie, Annie!

— Kto wymyślił takie głupie przezwisko?

— Moim zdaniem jest urocze.

— Twoim.

— Czekaj! Wpadłam na genialny pomysł!

— Mam się bać? — zapytał ironicznie.

— Zostaniemy swatkami!!!

— Co?

— Widziałeś jak Lucy patrzy na Colina! Z daleka widać, że jej się podoba!

— Może jeszcze znajdź kogoś dla Windu...

— Dobry pomysł. Tylko z kogo?

Chłopak głęboko westchnął.

— Lepiej zostańmy przy Lucy i Colinie. Masz jakiś plan?

— Jeszcze nie, ale zaraz coś wymyślę.

Minęło jakieś dziesięć minut, a ja dalej nic nie wymyśliłam. Anakim zaczął się lekko denerwować.

— Długo to myślenie będzie trwać, bo trochę mi się nudzi.

—,Już mam! Zrobimy tak. Ja zaproponuje Sarze i Lucy wyjście do tego parku za akademią. Ty powiesz to samo Colinowi. Posiedzimy tak z pół godziny, a potem powiemy, że ja, ty i Sara zapomnieliśmy o tym, że Yoda coś od nas chciał. Zostawimy ich samych i ukryjemy się za jakimś drzewem czy gdzie kolwiek.

— Czyli będziemy ich obserwować?

— Tak!

— Zostanę tajnym agentem! Będę mógł się skradać?

— Nie! To zepsuje cały plan. Ja już idę do dziewczyn.

— Tak w ogóle, to o której idziemy?

— O trzynastej.

— Dobra.

Poszłam do pokoju Sary wyjaśnić jej cały plan. O dziwo brunetka nie stwierdziła, że jest głupi i nierozsądny, tylko go poparła. Stwierdziła, że słodko razem wyglądają i nam pomoże.

Równo o trzynastej stałyśmy przed akademią. Gdzie oni są?! Mam nadzieję, że Anakin wykazał się rozumem i nie zapomniał o tym.

— O patrzcie. Chłopacy idą.

— No nareszcie! Co tak długo? — spytałam.

— Zatrzymał nas Fisto. Szukał Obiego.

— Okey. To co, idziemy?

— Jasne — powiedziała Lucy.

Minęło około dwadzieścia minut. Już nie mogłam wytrzymać dłużej, więc był czas rozpocząć akcję.

— O cholera! Mieliśmy iść do Yody!

— Nie pamiętam, żeby coś od nas chciał — odparł Colin.

— Tylko ode mnie, Anakina i Padmé. Jak chcecie to sobie jeszcze posiedźcie.

— To my spadamy. Cześć! — krzyknął Anakin.

Schowaliśmy się w trójkę za ścianą jakiegoś budynku. Ja na razie idzie wszystko dobrze. Chociaż minęły dopiero trzy minuty.

— Patrzcie usiadli obok fontanny.

— Jak słodko... — powiedział chłopak — długo to jeszcze potrwa, bo mi się nudzi.

— Jaki ty niecierpliwy. Siedź cicho i patrz co się dzieje - uciszyła go Sara.

— O mój Boże! — krzyknęłam.

— Cicho! Co się stało?

— Lucy wpadła do fontanny!

—,Nic jej nie jest? — Zmartwiła się brunetka.

— Colin też tam wpadł!

— Chodźcie idziemy!

— Mieliśmy być u Yody!

— Powiedzmy, że już wróciliśmy.

Szybkim krokiem podeszliśmy do Lucy i Colina.

— Takie pytanie. Czemu siedzicie w fontannie?

— Pływamy sobie wiesz?

Chwilę jeszcze pogadaliśmy i każdy się rozszedł w swoją stronę.

Eh...co mam ze sobą zrobić? Wszyscy są czymś zajęci... nagle dostałam olśnienia. Zawsze się zastanawiałam jak się klonuje klony. A z tego co widziałam, gdzieś jest taka sala z maszyną do klonowania.

Udałam się na najwyższe piętro. Trochę szukałam, ale wreszcie znalazłam te drzwi. Weszłam do środka.

Naszczęście nikogo nie było. Zaczęliby jeszcze mieć problem co ja tu robię... spojrzałam na maszynę. Wyglądała trochę jak "pomieszczenie" co iluzjoniści do niego wchodzą, a potem znikają?

To coś było podobne, tylko że było szklane. No i były dwie "kabiny". Pewnie do pierwszej się wchodziło, a drugą wychodził klon. W środku było parę przycisków.

Podczas podziwiania maszyny, nagle usłyszałam czyjeś kroki i rozmowę Windy z jakąś mistrzynią. Idą tu! Trzeba się schować! Tylko gdzie?

Niewiele myśląc, weszłam do "kabiny", a jako, że miała przyciemniane szyby, to mogłam się tam schować.

Ale niestety uaktywniła się moja strona Maki Paki i potykając się o własne nogi, wcisnęłam jakieś dwa guziki. Boże, żeby to było wyłączone!

Po chwili czekania nic się nie stało, a mistrzowie przeszli obok pokoju i zniknęli z pola widzenia i słyszenia. Wyszłam z "kabiny". Poczułam dziwne uczucie, jakby ktoś jeszcze tu był. Chyba jakaś schizofrenia...no nic, idę poszukać Anniego.

Anakin POV

Właśnie wróciłem z zakupów, przy których towarzyszył mi Colin. Kupiłem sobie nowe wdzianko — które mogę nosić wtedy, kiedy nie trzeba ubierać tych szat Jedi — i kwiaty dla Padmé. Jej ulubione storczyki. Już miałem ją zacząć szukać, kiedy sama wyszła przed Akademię.

— Hej Padmé! Patrz co ci kupiłem! — podeszłem do dziewczyny i chciałem ją pocałować, kiedy ona nagle dała mi z liścia.

— Spadaj oblechu! I co to za chwasty kupiłeś? Gustu nie masz...

— O co ci chodzi? — Nie powiem, byłem mega zdziwiony.

Obdarzyła mnie najpiękniejszymi epitetami jakie znała. Co się z nią stało? Okres ma? Nie chciałem się z nią kłócić, więc starałem się ją uspokoić. I wtedy powiedziała te trzy słowa

— Zrywam z tobą.

-----
Oto nowy rozdział! Jak oceniacie?

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz