Rozdział 42

219 17 8
                                    

Anakin POV

Po jakimś czasie, w końcu zobaczyłem Mustafar. Szczerze, to trochę się stresowałem, nie na co dzień są takie akcje. Wylądowałem, po czym spojrzałem na mój (nie) zawodny GPS.

Już go nawet ogarnąłem. Więc Padmé powinna być gdzieś...kilometr skąd. No więc poszedłem w tamtą stronę. Ten gościu miał rację. Mega tu gorąco. 

***

Dwa kilometry błądzenia później, zobaczyłem zarys budynku. To tutaj! Tylko jak ja mam ją uwolnić?

Nawet nie wiem gdzie się znajduje. W sumie to najlepiej włamać się w nocy. Więc pozostaje teraz tylko czekać jakieś cztery godziny...super.

***

Operację: upośledzony ninja, czas zacząć! Zacząłem się skradać w stronę pomieszczenia. Przydałaby się jakaś dramatyczna muzyczka w tle.

Okej... gdzie oni mogli ją zamknąć? Pewnie w piwnicy. Tylko gdzie piwnica? Ostrożnie wszedłem do środka. Oczywiście drzwi skrzypiały, jakby zamiast zawiasów były skrzypce. Czekaj, co? Zaczyna mi odwalać.

No nic, wszedłem do środka i rozejrzałem się dookoła. Stare pomieszczenia, nic ciekawego. Jak oni tu żyją?

Na końcu korytarza zobaczyłem schody w dół. To pewnie tu! Zbiegłem z prędkością światła po schodach i znalazłem się przy drzwiach. Zapukałem.

— Padmé? Jesteś tam?

Cisza.

Padmé i ten jej kamienny sen. Na pewno tam jest, innego wejścia nie ma. Wyciągnąłem miecz świetlny i wyciąłem wielką dziurę w drzwiach. Niezbyt zabezpieczone. Ale chyba się nie spodziewają teraz nikogo tu spotkać.

Wycięte koło spadło z hukiem na podłogę. Cholera! Mam nadzieję, że nikogo nie pobudziłem i mają tak samo mocny sen jak Padmé. O wilku mowa. Właśnie się obudziła.

—Padmé!

Dziewczyna, która rzuciła mi się e ramiona. Chciałbym, aby ta chiela trwała wiecznie, ale trzeba było uciec.

Po cichu wyszliśmy na korytarz, a potem w stronę wyjścia. Cóż, poszło łatwiej niż myślałem.

— A gdzie wy się wybieracie? —Usłyszałem niski głos za swoimi plecami. Eh, nie chwal dnia przez zachodem słońca...

— Kim ty w ogóle jesteś? — spytałem. — Tak poza tym, to naucz się sam piec ciasteczka.

Facet spojrzał na mnie z tępą miną, ale zaraz się ogarnął.

— Zabiliście mojego brata, więc zamierzam się zemścić na was obu! — zbulwersował się typek.

Więc te zagadki, to pułapka...a on to prawdopodobnie Sith...nie będzie łatwo. Ale kiedy kogoś zabiliśmy? Ooo, chyba chodzi o tego faceta co walczył z pewną mistrzynią i dobiliśmy biedaka...

Porywacz wyciągnął swój miecz świetlny, co potwierdziło moje przypuszczenia, i nas zaatakował.

Przygotowałem swoją broń, a Padmé przyciągnęła Mocą swój miecz. Gościu był całkiem dobry. Udawało mi się jednak odpychać jego pociski. Słychać było charakterystyczny dźwięk mieczy świetlnych.

Padmé zajęła się jego koleżką. Jej szło nieco gorzej, ale dawała radę.

W którymś momencie przyszła ich banda ziomków do pomocy. Udało mi się zabić jednego z nich, a moja dziewczyna zadała drugiemu śmiertelną ranę.

Wtedy zaatakował ją kolejny gościu. Padmé dalej się broniła. W końcu jej przeciwnik prawie zabił ją pchnięciem. Prawie. Nagle typek spadł martwy, a wtedy zobaczyłem Obi Wana. Zaraz potem mistrzynię Luminarę i Sarę.

Co oni tu robią?! W sumie to potem się nad tym pozastanawiam, bo mnie tu pozabijają! Tak więc tamci wkroczyli do akcji i zabili czterech z nich. Zostało jeszcze dwóch. Zadanie było trudniejsze, bo mieli dwuręczny miecz, którym świetnie się posługiwali.

Ale Obi Wan był lepszy. Zabił pierwszego z nich, a drugim zajęły się Padmé i Sara. Chwilę potem było po wszystkim.

— Teraz wytłumaczcie mi, o co w tym wszystkim chodzi! — powiedział Obi Wan.

— No bo jak ja porwali, to ta zagadka była taka trudna i jeszcze ta Wampa i papier toaletowy...

— Czekaj! — Przerwał mistrz — Powoli i po ludzku wyjaśnij.

Tak więc opowiedzieliśmy im w skrócie całą historię.

— A wy skąd wiedzieliście gdzie jesteśmy?

— Jakoś ostatnio się podejrzanie zachowywałeś, a kiedy zniknąłeś razem ze statkiem, zaufaliśmy Mocy, która nas tu przyprowadziła — wyjaśniła Luminara.

Ale coś tu nie grało. No właśnie, gdzie jest Sara? Obejrzałem się i zobaczyłem przyjaciółkę walczącą z jakimś gościem. Oboje byli już zmęczeni. Pewnie jeden się ukrył, żeby potem zaatakować!

Nagle zobaczyłem tylko machnięcie mieczem i upadającą postać. Pobiegłem dobić padniętego typka. Kiedy było po nim, poszedłem do przyjaciół klęczącą nad nieprzytomną Sarą, którą wtedy ten gościu powalił.

— Co jej jest? Wyjdzie z tego? — spytałem zmartwiony.

Padmé spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

— Sara nie żyje.

------
I kolejny rozdział! Niestety, ale opowieść już dobiega końca. I z góry przepraszamy za uśmiercenie Sary 😢

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz