Rozdział 53

223 18 2
                                    


— ANAKIN?! Co ty ze sobą zrobiłeś? — Chłopak miał kilka tatuaży na rękach, jego włosy były czarno-niebieskie, a warkoczyk zniknął.

— Co? O co ci chodzi? — Anakin lekko się uśmiechnął.

— Jak to o co? Popatrz jak ty wyglądasz?!

— No normalnie wygląda. Czego się czepiasz i kim ty w ogóle jesteś? — powiedział jakiś chłopak, trochę zachrypniętym głosem. Dopiero po tym zauważyłam, ze przy stoliku siedzi jeszcze kilka osób.

— Padmé jestem. Przyjechałam po Anakina.

— Po co? Dobrze mi tu.

— Wszytko się wyjaśniło. Sprawa z Shawn'em się skończyła. Mistrzowie wiedzą już, że to nie ty. Chcą żebyś wrócił.

— O proszę! Fajnie, że gdy mówiłem, że Shawn jest winny, to nikt mnie nie słuchał, a jak sobie pojechałem to wszyscy dostrzegają prawdę!

— Anakin, to nie tak. Naprawdę chcemy, żebyś wrócił do adademii. Jesteś przecież wybrańcem!

— Ej, ktoś wie o czym ona mówi? — wszyscy pokręcili przecząco głową.

— Ile drinków już wypiłaś? — spytała jakaś ruda dziewczyna.

— Proszę, Anakin. Chyba nie chcesz tu zostać. Przecież na Coruscant masz dom, przyjaciół...

— Co mnie mnie to obchodzi! Nie przypominam sobie, żeby którykolwiek z tych przyjaciół stanął w mojej obronie!

— Wiesz, co... Padmé? Lepiej już idź do domu — odezwał się jakiś chłopak z grzywką — Anakin ma teraz nowych kolegów, którymi jesteśmy my.

Zrezygnowana spojrzałam jeszcze raz na Annie'go i wyszłam z baru. Wiedziałam już, że nie łatwo będzie go przekonać, żeby wrócił do akademii. Tylko co mam zrobić? Nawet nie mam gdzie przenocować...Anakin tak szybko nie wybaczy, a ja nie zamierzam bez niego wracać.

Pamiętacie jak mówiłam, że Anakin to ten typ, którego trzeba na kolachach błagać o przebaczenie i składać ofiary? No więc mam przerąbane.

***

Jako, że nie bardzo miałam co ze sobą zrobić, wróciłam do mistrzyni Olgi. Kiedy zobaczyła moją minę, wiedziała już o co chodzi.

— Aż tak źle?

— Masakra... i te tatuaże...jak on ma być z nimi Jedi?

— Nie martw się, nie są prawdziwe. Zrobił je z henny, bo się trochę cykał. Poza tym przejdzie mu. Wiesz, okres buntu. Trochę pobędzie złym chłopcem, emo lub czymkolwiek, ale w końcu mu się znudzi.

— A jeśli nie zgodzi na powrót?

— Nie panikuj, na pewno da się go przekonać.

— Mam nadzieję — Głośno westchnęłam — Może w czymś ci pomóc? Wiesz, nie chcę tu siedzieć i nic nie robić.

— Możesz zrobić mi herbatę.

— Tylko?

— No, możesz też zrobić zakupy. Na stole jest lista rzeczy, które musisz kupić, a tu masz pieniądze — Mistrzyni podała mi kilka banknotów.

— Okey, idę.

Wzięłam kartkę ze stołu i wyszłam z domu. Jednak chwilę potem się wróciłam.

— A gdzie jest ten sklep?

Olga zaśmiała się i powiedziała gdzie mam iść. Oczywiście ja jak to ja, musiałam zrobić coś źle. Pomyliłam ulicę, a do sklepu trafiłam po trzydziestu minutach.

— Dobra. Co mam wziąć? & powiedziałam pod nosem spoglądając na listę.

- 500g mięsa
- syrop klonowy
- czarne oliwki
- śledzie
- kapusta
- czekolada
- ziemniaki
- bita śmietana
- sok bananowy
- karma dla kota
- goździki

— Co? Co ona gotuje? Do czego potrzebne są jej gwoździe?

Z lekkim zwątpieniem poszłam szukać składników. Gdy byłam przy przyprawach znalazłam jakąś saszetkę z napisem goździki. Pewnie o to chodziło mistrzyni, ale na wszelki wypadek wzięłam też gwoździe.

Po jakiejś godzinie wróciłam do domu, jednak chwilę potem znowu wyszłam, żeby skorzystać z ładnej pogody. Jakoś tak się złożyło, że z głównej, tłoczonej drogi zeszłam na jakąś poboczną, na której nikogo nie było.

Nagle zobaczyłam bijących się chłopaków przy starym, rozmawalającym się budynku.

— Hej, co wy robicie? — Jeden z chłopaków odwrócił się.

— Znowu, ty? Nie masz co robić w życiu? Spieprzaj stąd, jeżeli życie ci miłe.

— Anakin, weź ty ją ogarnij. Jak będzie tak za nami krążyć to wpadniemy!

Chłopak podszedł do mnie i pociągnął moją rękę, żeby oddalić nas od reszty.

— Co ty sobie wyobrażasz? Możesz przestać mieszać się w moje sprawy?! Mam teraz inne życie. Tak trudno jest ci to zrozumieć?

— Anakin, ty nie jesteś taki...

— Jaki? No, powiedz to? — Przerwał mi chłopak.

— Wredny, mściwy, arogancki...

— Zawsze taki byłem, jestem i będę.

— Nieprawda. Zmieniłeś się Anakin. Zmieniłeś się, gdy bliżej się poznaliśmy. Chcesz wrócić do wizerunku dawnego egoisty?

— Czy ty jesteś głupia? Mówie ci to ostatni raz! Nie mam zamiaru wracać do akademii, a zmiana mojego wizerunku ci się nie uda!

— ANAKIN, DO CHOLERY! JA CIE KOCHAM. CHCĘ Z TOBĄ SPOKOJNIE ŻYĆ NA CORUSCANT.

— NAGLE SOBIE O TYM PRZYPOMNIAŁAŚ! Wracaj sobie do Shawn'a, a mi nie wchodź więcej w drogę — były Jedi odszedł w stronę swoich kolegów.

Po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Przez całą rozmowę próbowałam je powstrzymać, ale nie wytrzymałam.

— A-Anakin — Chłopak tylko odwrócił się, spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem i odszedł.

Rozpłakałam się na całego. Jedyne co chciałam w tamtym momencie to zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego przez wieczność.

Pobiegłam jak najszybciej do domu.
Gdy weszłam do jadalni, wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Nie wiedziałam, że Olga będzie miała gości... Nie dość, że czułam się jak śmieć, to jeszcze się zbłaźniłam.

Zawstydzona, jak najszybciej poszłam do pokoju. Zakluczyłam drzwi i zawinęłam się w koc. Przez całą noc płakałam.

Nienawiść czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz