Jak tu nie uwielbiać Tonego Stark'a? cz.1

3.1K 178 15
                                    

Pewnie nie wyszyscy się idealnie uczą, i ja do nich niestety ( Nikogo nie obrażam :) ) należę. Mimo, iż zostało już nie wiele czasu biorę się do roboty. Zamierzam dożo więcej czasu poświęcić nauce(wie ktoś jak się uczyć efektownie ? xd) i wybrać się na dam, dam, dam za parę dobrych lat na studia aktorskie. Zamierzam (jeśli mi się uda...) oczywiście przykładać się wtedy do mojej pracy, lepiej niż do czego kolwiek :D Zamierzam potem wyjechać za granicę i tam grać, ale narazie to tylko marzenia... NARAZIE. Jak sądzicie, kogo z aktorów powinnam poznać jako pierwszego? ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W pewnym pokoju o numerze 25, spała sobie dziewczyna. I spała by sobie dalej gdyby nie pewien genialny lecz niezbyt poważny filantrop, który zafundował jej pobudkę w postaci miski zimnej wody.

-Kurwa !-wrzasnęła i owinięta jeszcze w pościel sturlała się z łóżka. Mężczyzna ściągnął jej kołdrę z głowy i uśmiechnął się szeroko.

-Miło mi, ja Tony.- wywróciła oczami na słowa wujka i w miarę możliwośći szybko wyplątała się z kołdry.

-Nie znajomym nie gotuje się śniadań.-mruknęła, lecz i tym razem nie zmniejszyła jego uśmiechu.

-Tak? Popytaj w moich restauracjach.

-Mówiłam o REALNYM gotowaniu.-mężczyzna rozwarzał jej słowa, by zaraz znów błysnąć białymi zębami.

-Oj tam. Sama będziesz mi gotować, o nawet będziesz chciała mnie karmić za to co mamdla ciebie !-odparł zdumą wypinając pierś.

-Tak? Niech zgadnę, kolejne zakupy?-prychnęła i skierowała się do łazienki. Po chwili wróciła susząc sobie włosy ręcznikiem.

-Tak, z tobą koniecznie.-mruknął po czym puścił do niej oko. -Wracjąc do tematu...-podał jej małą aktówkę. Zaciekawiona usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie. Otworzyła teczkę i zobaczyła kilka kartek oraz kopertę. Wyjęła to pierwsze i przeczytała tytuł. ,,Sztuka Tonego Starka, wśród...-tu jej opadła szczęka- Avengersów". Natychmiast rzuciła się wujkowi na szyję. Było to jednocześnie podziękowanie jak i zemsta. Po wszystkim Tony również miał mokre ubranie co sprawiło, że jej uśmiech stał się jeszcze szerszy-o ile to wogóle możliwe. Przerzuciła ,,sceariusz"przeglądając go pobierznie. Nie było kwestii tylko informacje o ubiorze, o Avengersach i tym czym potencjalnie się zajmuje.

-Naucz się tego tak byś mogła normalnie porozmawiać. Potem pojedziesz do makijarzystki i kupić sobie... Nie patrz tak na mnie ! Musisz mieć służbowe ciuchy.-wywróciła oczami, ale nie przerywała mu- A i pojedziesz do fryzjera!

-Po co? Nie mogę się normalnie uczesać?

-Uczesać to jak dla ciebie za mocne słowo... Ała!-spojrzał na nią z wyrzutem kiedy wylądował na podłodze. Patrzyła na mężczyznę ze złośliwym uśmieszkiem, lecz odwróciła od niego wzrok. Sięgnęła po czerwoną kopretę. W środku były bilety na... Broadway!

- Omg...-przyglądała się biletom by po chwili znów rzucić się na wujka i zgnieść go w morderczym uścisku.

-Kobieto, dusisz !-na te słowa zaśmiała się po czym znów szeroko uśmiechnęła.

-Dobra nie przesadzaj. Ale teraz sio ! Muszę sie przebrać, posprzątać i jeszcze się tego nauczyć!

-Dobra szefowo !-zasalutował i wyszedł. Dziewczyna szybko ogarnęła siebię i pokój by paść na pościelone łóżko i zagłębić się w ,,scenariuszu". Po około godzinie wykuta na pamięć zeszła do kuchni, gdzie znalazła miliardera kończącego 1/5 ich sporego tortu. Spojrzała na niego z niedowierzaniem i ledwo powstrzymała wybuch śmiechu, gdy ten mając pełną buzię zobaczył ją i autentycznie na chwilę się wystraszył. Wywracając oczami podeszła do blatu i wzięła sobie jedno jabłko po czym przysiadła się do wujka.

-Smacznego-rzuciła w jego kierunku. Jako, że jeszcze nie zdążył wszystkiego połknąć kiwną tylko entuzjastycznie głową, na co dziewczyna parsknęła śmiechem. Widząc jak mężczyźnie smakują jej ,,dania" wpadła na pewnien pomysł. Spojrzała na niego udając zamyślenie.

-Wiesz co? Mógł byś znaleźć mi w jakimś sklepie dobry strój? I przy okazji jakąś dobrą makijarzystkę.

-Jarvis...

-Ale wiesz, że jeśli sam wszystko załatwisz to tym bardziej się postarasz, prawda?-dodała robiąc niwinną minę patrząc w jabłko.

-Hmmm jeśli tak... To ok.-powiedział i wstał.-Wracam za jakieś... No do dwóch godzin. Nie zepsuj niczego pod moją nie obecność.-kiwnął palcem.

-No, ewentualnie wezmę to pod uwagę.-zaśmiała się i odprowadziła go wzrokiem pod drzwi. Odmachała mu po czym zajęła się swoim jabłkiem. Chwilę później wyjrzała przez okno.

-Jarvis? Mój wujek już pojechał?

-Potwierdzam. Planujesz coś?

-A być może.-rzuciła i skierowała się do kuchni. Komuś obiecała spagetti...

Półtorej godziny później.

-------------------------------------------------------

Kiedy wszystkie przygotowane przez nią ,,potrawy" zostały skończone musiała przyznać, że czas na kąpiel.

-Jarvis, poproś ekipę sprzątającą do tej kuchni, dobrze?

-Oczywiśćie.-powiedział, a Klaudia uśmiechnęła się i ostatni raz spojrzała na swoje ,,dzięło". Spagetti, rogaliki, ciasteczka waniliowe, babka piaskowa i jeszcze dwa dania leżały sobie na blacie zajmując całe wolne miejsce. Wyglądały bardzo dobrze, a pozapachu można było bez wachania powiedzieć, że w smaku też takie będą. Miała jeszcze około, pół godziny więc poszła się wykąpać. W końcu wstała wcześnie, więc nie było pewnie jeszcze nawet połódnia. W drodze do windy spojrzała na zegarek. Dziewiąta trzydzieści. Teraz tylko czekać na Tonego i jego rzeczy. I oczywiście minę kiedy zobaczy nagrodę za poznanie jej z Avengersami. Wchodząc do łazienki wpadła jej dość logiczna myśl. Mysi umyć włosy, bo jakie kolwiek były zasady w firmie to chyba pracownice nie przychodzą do firmy z mąka we włosach.

Bratanica Stark'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz