B-f-f Avengersa, czyli podobni wariaci

3.2K 174 12
                                    

Każdy czegoś nie lubi. Klaudia, nie była wybredna. Wiadomo, nie mogła, ale teraz zauwarzyła, że jest coś czego nie znosi. A mianowicie światło słoneczne z samego rana świecące ci prosto w twarz. Kiedy tak rozmyślała o zgaszeniu słońca wpadła jej do głowy dziwna i niepokojąca myśl. W jej pokoju światło nie padało na jej twarz... Szybko otworzyła oczy co zaoferowało ciągłym mruganiem by przyzwyczaić się do takiej ilości światła. Rozejrzała się i po chwili przypomniała sobie. Wczoraj... Ba, do dzisiaj do prawie trzeceij rano razem z Clintem urządzili sobie maraton  filmowy, a jeśli dobrze pamięta sporą bitwę na poduszki. W około było kilka paczek po ciastach, chyba dwie po cipsach i butelki po napojach gazowanych. Wyciągnęła się na kanapie lecz słysząc nie zadowolony jęk natychmiast znieruchomiała. Spojrzała przed siebie i nie wiedziała czy wypada się zaśmiać czy może lepiej nie. Łucznik leżał na drugim końcu kanapy mając w ręku pusty papierwoy kubek. Otworzył powoli oczy również nie będąc za bardzo zadowolonym z ilości światła w pokoju. O przybyciu gościa nie wspominając.

-O, nasze królewny się obudziły ! Jak miło, Klaudia czas na śniadanie.

-Zrobiłeś mi śniadanie?-zapytała z nidowierzaniem.

-Nie, ale czas byś je w końcu zrobiła-odparł uśmiechnięty miliader.- Oj Clint tyle czasu z nią spędziłeś i ci nawet buziaka nie dała... Ale słabo...

-Zamknij się Stark.-mruknął w odpowiedzi. Dziewczyna wywróciła oczami i wstała.

-Tony zanim co kolwiek zrobię chciała bym się przebrać w zwykłe ciuchy i zmyć ten bezsensowny makijarz-przeciągnęła się po czym spojrzała z wyczekiwaniem na wujka. Ten kiwnął głową i wyjął telefon. Usłyszała tylko ,,Jarvis, przyślij tu kogoś z...", bo poszła do łazienki. O dziwo znalazła w szafce płyn micelarny-Natasha, no jasne- i zmyła makijarz. Rozczesała sobie włosy i umyła buzię. Wyszła i od razu zostały jej wciśnięte w ręce ciuchy.

-No, szybki jesteś-zaśmiała się patrząc na wujka. Wróciła do łazienki i uśmiechnęła się szeroko. Miała przed sobą bordowe trampki, czarne skarpetki, jeansowe spodenki 3/4 i swoją ulubioną biało czarną bluzkę z logo AC/DC. Ubrała się szybko i wyszła kierując się do kuchni. Postanowiła zrobić naleśniki czekoladowo waniliowe, ale co. Potrzebne były składniki i akurat chciała rozprostować kości więc dobrze się składa.

-Idę po składniki na śniadanie, idzie ktoś ze mną?-zapytała. Tony słysząc śniadanie, bez namysłu wręczył jej dwieście pięćdziesiąt euro na ,,najpotrzebniejsze rzeczy".

-Ja idę! -rzucił łucznik i wziął z miski dwa jabłka, dając jedno dziewczynie.-Smacznego.

-Oj, nie podlizuj się tak.-zaśmiał się Tony, przez co dostał dwa złe spojrzenia. Kiedy byli już na zewnątrz dziewczyna zamyśliła sie na chwilę myśląc co jej będzie potrzebne.

-Clint będziesz mnie prowadził po mieście. -powiedziała układając sobie w głowie listę składników.

-Jasne, żaden problem-wyrzczerzył się mężczyzna. Najpierw skierowali się do super marketu. Kupili jajka, mąkę, mleko, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, kakao i kilka innych potrzebnych rzeczy. Potem-kiedy zakupy już były zrobione-poszli do sklepu z magicznymi gadżetami. Po kilku śmieszych do bólu sesjach, kupili dla niego cylinder z wyskakującym na czas małym królikiem z odziwo różową marchewką, a jej pelerynę i różdżkę, z której lała się woda. Szybko wrócili do ,,salonu" śmiejąc się i drocząc po drodze. Weszli do kuchni kładąc torby na blacie. Załorzyli swoje-kupione w super markecie-fartuszki z głupimi tekstami i zabrali się za gotowanie. To znaczy Klaudia gotowała, a Clint robił to na co mu pozoliła. Kiedy tak kszątali się po kuchni weszli Avengersi zwabieni zapachem naleśników.

Bratanica Stark'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz