Randka we dwoje ? Chcielibyście...

1.5K 114 5
                                    

-Mi rówież. Jestem Bucky.
- Powiedz..Yyyy po pierwsze mogę się zwracać do ciebie na ty ?
- I tak już to robisz.-zaśmiał się co lekko ździwiło dziewczynę.
-No racja.-rówież się roześmiała - Co lubisz robić ?
-No cóż... - tu Bucky z zakłopotaniem spojrzał na Steve, jak by nie wiedząc co odpowiedzieć.- Nie jest tego dużo. Nie miałem szczególnie czasu przyjemności przez....parę lat.-Klaudii aż cisnęło sie na usta ,,Dlaczego ??" ale powstrzymała się.
-Co lubisz jeść ?
- Uwielbiam śliwki.
-Tylko tyle ? Żyjesz na samych śliwkach? -zaśmiała się patrząc na lekko zakłopotanego mężczyznę.-Wyglądasz za dobrze jak po nich samych.-Z za jego pleców wychylił się, Steve unosząc brew, słysząc ostatnie zdanie.-Znaczy nie, że wygląda dobrze. To znaczy wygląda, ale nie to,  że mi się jakoś podoba...Chociaż..Nie to znaczy..Dobra wiecie, może skończmy temat. -Klaudia podrapała się po karku czując, że się trochę wkopała swoją gadaniną. Mężczyźni spojrzeli na siebie po czym wybuchnęli śmiechem na co ta  odetchnęła z ulgą.
-Mogę teraz ja o coś zapytać ?
-Jasne, chyba, że chodzi o Tonego to nic nie wiem.
-Jaka solidarność.-parsknął ironicznie Steve.
-Wiesz nie znałam cie od tej strony.-zaśmiała się. Mężczyzna poruszył  brwiami co już rozwaliło ją. Bo co innego Steve Rogers ironiczny, a co dopiero prubujący robić dwu znaczne znaki. Usiadła na trawie łapiąc oddech.
-Mogę zadać do pytanie zanim wyzioniesz ducha ?
- Chwila, tylko sprawdzę w grafiku...-wyciągnęła telefon i kilka razy włączyła ustawienia udając, że coś sprawdza.-Wiesz akurat nie mam nic na teraz. Dawaj z tym pytaniem.
-Chyba wolał bym dzienny trening niż godzina z nią.-mruknął w stronę ,,przyjaciela" uśmiechając się jednak.
-A jak przyniosę śliwki ?
-To ci je zabiorę.
-Ha, chciał byś dziadku.
-No dobrze córeczko...
-Chyba wnusiu!-Steve zaraz musiał usiąść obok dziewczyny,bo teraz ten zaczął się śmiać do bólu brzucha. Z resztą nie on jeden. Obydwoje rechotali leżąc na trawie. Bucky oparł rękę na biodrze przyglądając się im wygłupom.
-Dobra, top  model. Szybciej z tym pytaniem,bo nie zdążę się jeszcze z was ponabijać.
-Oh jak mi przykro...
-Pytasz czy nie.
-No dobrze już. Chciałem zapytać...-zaczął, ale zza pleców dziewczyny Steve zatykajac sobie po części usta ,by brzmiąc jak Bucky, przerwał mu się ledwo chamujac smiech.
-..czy za mnie wyjdziesz?
-Steve !-krzyknęła. Obydwoje patrzyli na niego z niedowierzaniem.
-Jasne,zawsze na mnie !
- A kto to niby zrobił ?- zapytała dziewczyna. Blondyn zastanowił się chwilę i wskazał na jezioro,po którym pływała...
-To ta kaczka ! Na waszym miejscu bym na nią uwarzał... Ja to jej nawet na talerzu nie ufam. Skąd wiadomo, że nawet upieczona nie odleci !?-mężczyzna podniósł palec wskazujący do góry robiąc poważną minę. Bucky i Klaudia spojrzeli na siebie po czym wybuchnęli nie kontrolowanym śmiechem tarzajac się po trawie.
- Do - dobra...Bucky, masz...masz u mnie torbę..śliwek. Z wami dwoma nie można się nudzić, ugh...Mój brzuch...
- Zapamiętam te śliwki, heh. A co do mojego pytania...-spojrzał groźnie na Steva, który parodiując strach schował się za dziewczyną,na co ta wywróciła oczami.- Co ci sie stało ?
- Tak w skrócie ? Byłam wściekła wiec wyszłam i skierowałam się do jakieś bocznej uliczki. Po chwili usłyszałam jakiś krzyk wiec podeszłam sprawdzić. Była mała sprzeczka  między mną i dwoma jakimiś typami. Na koniec kiedy chciałam pomóc tej babie rzuciła we mnie puszką trafiając w głowę...-Obydwaj parsknęli śmiechem wiec pokazała im język, lecz kontynuowała.- potem sprawdziłam ich stan, wezwałam pomoc i odeszłam. Idąc przez pasy jakiś kretyn na motorze nie zatrzymał się przed pasami i skoczyłam do przodu, na chodnik by mnie nie rozjechał...Palant.
-Fajny wieczór, co planujesz na jutro ? Skok na bungee do wulkanu czy może walkę z armią Syryjską?
-Wiesz Steve, wolałam cie jako typowego nerda.
-Uuuuuu - Bucky zaczął się śmiać widząc jego minę.
-Ha ha. Zabawne.
-Nawet nie wiesz jak.-dziewczyna Uśmiechnęła się z tryjumfem widząc jak ten mamrocze coś pod nosem.
-Dobra, a powiedz kiedy nam go oficjalnie przedstawiasz ?-wskazała głową bruneta.
-Nie wiem...Czekam na odpowiedni moment...
-Ale wiesz, że mało kiedy ktoś znajduje swój ,,odpowiedni moment"?
-Co proponujesz ?
-Jutro zrobię kolacje. Zaprosimy wszystkich i przedstawisz nam swojego ,,przyjaciela".
-Żeby to było takie proste...
-Mogę zatrudnić orkiestrę. Będzie miał wielkie wejście.
-Wiesz dzięki, ale nie.-zaśmiał się brunet. - Nie ma co tego odwlekać. Jeśli mnie nie zaakceptują to i tak było by to prędzej czy później.
-Spokojnie damy rade!-dziewczyna uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Wiesz Klaudia, że nie wszyscy mają taki sam stosunek do nas jak ty.
-Uwierz mi. Damy, radę. A teraz lecę, bo zaraz wszyscy Avengersi będą mnie szukać...-spojrzała ma stojących obok siebie mężczyzn i uśmiechnęła się. -No,ci którzy nie są na randkach.
-Ha, ha. Dobra, podwiozę cie i powiem że spacerowałaś. Resztę Możesz opowiedzieć, wiesz powiedzieć prawdę..
-Ok. Gdzie masz auto ?
-Przy drugiej bramie.
-Ok ja lece, wy się pożegnajcie gołąbeczki wy moje.
-Spadaj Już - brunet mimo wszytko uśmiechnął się i pomachał jej. Klaudia weszła na ścieżkę i udała,że idzie lecz schowała się za krzakami i wyciągnęła telefon. Przybliżyła obraz i zrobiła im zdjęcie w momencie pocałunku. Zachowa je sobie, może się przydać... Kiedy usłyszała słowa pożegnania, natychmiast wstała i po cichu oddaliła się do samochodu.

Bratanica Stark'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz