Rozdział 4

441 32 3
                                    

{T.I}

-[T.I i nazwisko]!- powiedziałam składając rękę prawą w pięści i przykładając w miejsce serca.
-Hymmm? A rozumiem, czyli to ty...- szepnął sam do siebie.
-... Po coś tu przyszła?!- >Kurwa co ja mam powiedzieć? Chce pomóc aby ludzie z tego świata poznali wszystko co jest za murem ponieważ ja widziałam na Animal planet i na innych kanałach telewizyjnych? Albo że po postu nie mam się gdzie podziać czy coś takiego?<
-Chcę przyczynić się do momentu pokonania tytanów i zobaczyć świat za murami!-
-Z takimi małymi nóżkami to staniesz się mięsem armatnim! Nawet nie utrzymasz równowagi na sprzęcie do manewru.-
-Całkiem możliwe że tak się stanie! Możliwe jest też że zginę podczas treningu!-
-Oh. Dlaczego Kurwa tak uważasz?-
-Ponieważ nigdy nie wiadomo co się wydarzy! Czasami sytuacji które się dzieją nie są naszą winą!-
-Z kąd jesteś!-
-Ze wsi!-
-Położenie!- >To mnie wkopał. Co mam powiedzieć?<. Zacisnęłam pięści.
-Ma pan papiery! Ja nie żyje przeszłością bo jej nie pamiętam!- wydarłam się. >Przynajmniej się staram udawać że nie pamiętam.<
-Waleczna. Ciekawe czy jak będziesz biegać to nadal taka będziesz! Jesteś nic nie wartym gównem!-
-Charakteru nie da się zmienić przez takie coś jak pańskie wyzwiska, Sir!- wykrzyczałam a on spojrzał na mnie dziwnie.
-W takim razie biegniesz 65 kółek w koło całego pola treningowego! Zobaczymy czy dasz rade! Jeżeli zrobisz ponad 50 i dalej nie dasz rady to zostaniesz zawieszona, będziesz miała najgorsze prace i przyznasz mi rację że jesteś nic nie wartym, najgorszym z wszystkich możliwych gówien! A jeżeli po niżej 50 to wracasz na nieużytki!- powiedział odchodząc.
-Tak jest!-
-Kim, kurwa, jesteście!?!-
-Conny Springer z miasteczka Ragako w południowej dzielnicy muru Rose!- powiedział mając lewą rękę na prawej piersi.
-Chyba was popierdoliło Conny Springer. ...- powiedział trener łapiąc go za głowę.
-... Powtarzałem wam kurewską ilość razy, że poprzez salutowanie pokazujemy oddanie całego serca w walce dla ludzkości. ...- >Nie przypominam sobie. Może to przez to ze dopiero przed przedstawieniem się przyszłam?<
-... Macie serce po prawej stronie?!- wykrzyczał Keith i usłyszał chrupanie. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył Sashe jedzącą ziemniaka. Puścił Conny'ego i podszedł do niej.
-Szmato! Co wy odpierdalacie?...- Sasha zaczęła się rozglądać.
-... Mówię do was! Za kogo wy się, kurwa, uważacie?!- krzyknął. Dziewczyna przełknęła kawałek jedzenia i przyłożyła rękę do piersi.
-Sasha Braus z Dauper w południowej części muru Rose!-
-Sasho Braus, co trzymacię w prawej ręce?-
-Gotowanego ziemniaka. Zobaczyłam go w kuchni i nie mogłam się powstrzymać.-
-Podprowadziliście go?! Dlaczego jecie go akurat teraz?!-
-Zdecydowałam się zjeść go teraz, bo zimny nie był by smaczny.-
-To wyjaśnienie do mnie nie dociera. Dlaczego wogóle żrecie tego ziemniaka?-
-Naprawdę dowódca nie wie, po co się je ziemniaki?- Zapytała zdziwiona. Po chwili podzieliła ziemniaka na dwa różne kawałki i ten miejszy wystawiła w stronę trenera.
-Proszę połówkę.-
-Połówkę?- Zapytał Shadis biorąc ją a Sasha się uśmiechnęła.
-Biegasz do upadłego i nie jesz obiadu!- krzyknął Keith a Sasha się wkurzyła.
-Startuj wraz z [Twoje imię] i biegaj a reszta rozejść się!- wykrzyczał a wszyscy zaczęli się rozchodzić.
-Cześć, Sasha jak mnie mam. Jestem [T.I]. Wychodzi na to że musimy biegać. Masz. Tylko zjedz go tak żeby nikt nie widział.- powiedziałam dając jej chleb z kieszeni. Oczy jej się tak delikatnie i nienaturalnie zaświeciły.
-Dziękuję. A ty [T.I]?-
-Nie jestem głodna. Po za tym nie jesz obiadu. Ja idę biegać bo inaczej trener będzie na etapie pt. ,,Zrób najmniejszy błąd a lądujesz na nieużytki''. Tak więc pa!-
-Pa!-

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz