Rozdział 31

361 26 8
                                    

{T.I}

>Erwin. Co ty, do kurwy nędzy, wymyśliłeś?!<
-Rozumiem. A właśnie, Erwin, z kąd zamierzasz rozpocząć swoją kolejną misję rozpoznawczą? Jestem przekonany, że Pixys już obmurował dzielnicę Trost, racja?-
-Dokładnie ... nigdy więcej nie będzie można jej otworzyć.- odpowiedział Dot.
-Tym razem wyruszymy z dzielnicy Karanes i spróbujemy znaleźć drogę do Shiganshiny.-
-Chwila! Czy tym razem nie powinniśmy zamórować wszystkie bramy!? Tytan kolosalny umie niszczyć tylko nie! Jeżeli to zrobimy to pozbędziemy się słabych punktów i będziemy bezpieczni! Chyba że obchodzi was tylko zdobywanie nowych ziem niż nasz los!! Jedyne co robicie to siejecie zamęt tymi swoimi ideami które niedługo doprowadzą do wyginięcia ludzkości!! Nie macie prawa nazywać się bohaterami, wy samobójcy myślący tylko o sobie! To zachowanie jest godne śmieci, a nie żołnierzy!- wykrzyczał jakiś koleś stojący po stronie żandarmeri. Już szykowałam się do pokazania mu mojej idei po przez ''przytulas'' mojej pięści ale Armin złapał mnie za ramię i posłał mi karcące spojrzenie. Postanowiłam mu zaufać.
-Odważne słowa jak na świnię. Skąd masz pewność że tytani będą czekać aż skończymy zawalać bramy? Powtarzasz tylko ''My'', ''Nas'' ... dzięki ''Nam''. Pewnie masz na myśli moich przyjaciół którzy ryzykują życie abyś ty mógł sobie spokojnie żyć, co? Niektórzy głodują przez utratę ziem ale tego nie odczuwanie, wy tłuste świnie.- powiedział Kapral patrząc na faceta który wyzywał Zwiadowców.
-J..ja tylko powiedziałem, że będziemy bezpieczni, jak zasypiemy wszystkie bramy.- powiedział już bardziej nieśmiało grubasek.
-Mam dość tych bluźnierstw, gnido! Bóg dał nam mur Rose! Nie mamy prawa go niszczyć ponieważ spodka nas gniew boży! Widzieliście świadectwo boskiej dobroci i wciąż nie rozumiecie!?- Wykrzyczał Pastor.
-Wróćmy do sprawy. Eren mam do ciebie pytanie....- powiedział Darius.
-Tak jest.-
-Masz szansę zostać wcielony do Zwiadowców jednak ... uważasz że dał byś rade użyć mocy tytana w dobrej sprawie?...-
-T...Tak, Sir!-
-... Oh. ...- westchnął Zackly a Eren nie wiedział o co chodzi.
-... Z drugiej strony w raporcie z misji odzyskania Trostu jest napisane:

Po przemianie w tytana, trzykrotnie zaatakował Mikase Ackermann.

Czy Mikasa Ackermann jest na sali?- Zapytał sędzia. Z miny Eren'a mogłam stwierdzić że niewie on nic na ten temat. Że nic nie pamięta.
-Tak, Sir ... jestem.- powiedziała a ja spojrzałam na nią.
-Czy to prawda że Eren cie zaatakował?-
-Pamiętaj, kłamstwem mu nie pomożesz.- szepnęła do Mikasy Riko Brzenska. Eren patrzał na Mikase i na odwrót. Dziewczyna opuściła głowę.
-Tak... to prawda. Jednakże Eren jako tytana dwa razy uratował mi życie. Po raz pierwszy, kiedy miałam się stać obiadem tytana a drugi, gdy obronił mnie i Armin'a  przed pociskiem z wyrzutni. Prosiła bym to, o wzięcie pod uwagę.-
-Nie był bym taki szybki na twoim miejscu. Te wydarzenia zostały zapisane w twoim raporcie, ale... są zbyt stronnicze aby brać je pod uwagę. Dodatkowo, wiem czemu pomagasz Eren'owi. Przeglądając akta natknąłem się na sprawę sprzed 6 lat. Brzmi to niewiarygodnie ale mając po 9 lat zadźgali na śmierć trójkę dorosłych porywaczy. Co prawda była to samoobrona ale to pokazuje nam prawdziwe oblicze Eren'a. Pytaniem jest: czy powinniśmy zawieżać mu nasze jednostki?- Zapytał dowódc Żandarmeri a wszyscy stojący po ich stronie zaczęli się wyrażać na ten temat. Zaczęli podejrzewać też Mikase o to że nie jest człowiekiem. Zaczęłam wbijać sobie paznokcie w rękę i gryźć policzek od środka. Zaczęła mi po ręcę spływać krew.
-Nie! Może i jestem potworem... ale Mikasa nie ma z tym nic wspólnego! Ta sprawa jej nie dotyczy. Wszystko co do tej pory powiedzieliście jest tylko przekręceniem informacji na to jak wam pasuje przez co nigdy nie dotrzecie do prawdy. ...- mówił Eren a w tym czasie zaczęły się szepty.
-... A poza tym czego się boicie skoro nigdy nie ujrzeliście tytana? Co zrobicie jeżeli silniejsi od was przestaną walczyć!? Jeżeli aż tak boicie się walczyć to wspomórzcie tych co to robią! Cholerni tchurze bez honoru, zamknijcie się i zostawcie to mnie!!!- wykrzyczał a obok niego powietrze przybrało na sile by po chwili się uspokoić. Wtedy żandarmeria chciała go odrazu zastrzelić. Wtedy podbiegł do niego Kapral Levi i kopnął z całej siły w twarz. Gdyby nie łańcuch to by odleciał kawałek, tak jak jego ząb. Dostał jeszcze raz i następny centralnie w nos tak, że Kapral miał swoją stopę na jego twarzy. Mikasa chciała zareagować ale powstrzymał ją Armin.
-Mikasa. Zaufaj mu, Erwin wie co robi, tak jak Kapral.- szepnęłam żeby usłyszała i chwile na mnie popatrzyła z rządzą mordu ale została na miejscu.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz