Rozdział 83

329 23 4
                                    

Nazwa: Nightcore If I Die Young
--------------------------------------

{T.I}

Latałam na moich czarno-białych skrzydłach i zabijałam tytany jeden po drugim. Po chwili zobaczyłam Kaprala który jedzie na koniu. By po chwili wznieść się na sprzęcie do manewru. Zabił tytana a potem wleciał we mnie. Przytulił mnie i wylądował delikatnie na ziemi. Tulił mnie i nie chciał puścić.

-Kap...kapral...ralu?- Zapytałam a on jeszcze bardziej mnie przytulił.

-Myślałem że Cię stracę.- szepnął mi.

Otworzyłam szeroko oczy ale oddałam uścisk.

-Dlaczego? Dlaczego się o mnie martwisz? Przecież kochałeś Petrę.- zapytałam mimo wszystko.

-Nieprawda, przecież wiesz. To nie temat na teraz. Musimy walczyć.- powiedział odsuwając mnie od siebie i patrząc mi w oczy.

Odwróciłam głowę na bok a moje policzki były czerwone. Puścił mnie i odwrócił się do mnie tyłem. Chciał wystartować ale złapałam go za rękę, powstrzymując go.

-Nie. Ty się chowasz i nie wychylasz. Nie jesteś wstanie walczyć.- powiedziałam z opuszczoną głową.

-Masz mnie nie zatrzymywać. To jest rozkaz. Proszę. Spełnij go.- powiedział i ruszył w wir walki.

Po policzkach spłyneła mi łza. Ruszyłam w wir walki. Moje myśli gryzły się cholernie. Nawet nie jestem w stanie ich opisać. Słowa w mojej głowie na siebie na chodziły. Sama słyszałam bełkot w mojej głowie.

-[T.I]!!!- usłyszałam.

Wróciłam do rzeczywistości. Niestety było za późno. Wleciałam w rękę tytana, trzymał mnie mocno. Zaczęłam walczyć i się szarpać. Złapał za moje białe skrzydło. Poczułam ogromny ból. Zaczęłam krzyczeć na cały głos a z moich oczy spłyneły łzy. Na tym się skończyło. Słyszałam gruchot moich kości a następnie odgłos rwanego mięsa. Tytan urwał mi skrzydło. Wtedy Kapral odciął mu rękę a pieciometrowy olbrzym mnie puścił i spadłam na ziemie. Złapałam się za miejsce gdzie miałam skrzydło. Bardzo ciężko oddychałam i ledwie stałam wycierając łzy. Wtedy Kapral wylądował obok mnie na ziemi i się wywrócił. Chciałam do niego podejść ale jak postawiłam krok to upadłam na ziemię. Kapral odrazu wstał, podrzedł do mnie i przywalił mi w twarz. Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach troskę, złość i .....

>nie to napewno nie to.<

Pomyślałam. Kapral prychnął.

-Dlaczego nie uważałaś? ...Nie waż mi się stąd ruszać.- powiedział i odleciał.

Wszyscy zaczęli walczyć a ja tylko stałam. Czułam się z tym źle. Cholernie źle. Wtedy usłyszałam płacz. Spojrzałam w tamtą stronę. Widziałam Eren'a który płacze. Przed nim stał tytan uśmiechnięty. Chłopak stanął przed Mikasą i machnął ręką. Wtedy tytan stojący za Eren'em skoczył na mordercę Carli Jaeger.  Po chwili wszystkie tytany zaczęły zmierzać w tamtym kierunku. Levi wylądował na ziemi. Niestety nieprzyuwarzyłam, tak jak on, tytana który biegł zza niego. Przypomniałam sobie wizję. Zauważyłam go w ostatniej chwili. Szybko skoczyłam oraz użyłam czarnego skrzydła i popchnęłam czarnowłosego. Odleciał pięć metrów dalej. Spadł na twarz. Poczułam ogromny ból i byłam w powietrzu. Tytan mnie kopnął i pobiegł dalej.

{Levi}

-Co ty do chol......- mówiłem ale kiedy się odwróciłem to straciłem dech w piersiach.

[T.I]. Moja kochana gówniara [T.I]. Leciała w powietrzu a przed nią biegł tytan. Zrozumiałem o co chodzi i odrazu wzleciałem w górę i złapałem [T.I]. W tym czasie Tytany zaatakowały tytana opancerzonego. Wtedy oddaliśmy się z tamtąd do bazy. Na miejscu położyłem ją delikatnie na ziemi. Klęknąłem przy niebieskowłosej. Miała poprzecierany bandaż i była cała we krwi. Pod nią pojawiła się czerwona plama która zabarwiła ziemię. Wszyscy zaczęli zbierać się w koło.

-Kurwa, Hange! Szybko!- krzyknąłem wtedy głos zabrała Mikasa.

-Ona została za murami.- powiedziała.

Widziałem w jej oczach smutek.

-Kurwa! Zróbcie coś!- krzyczałem.

[T.I] zniknęło pozostałe skrzydło, kocie uszy i ogon. Włosy dalej zostały niebieskie.

-To...o nic nie da.... ja już jestem martwa.....- powiedziała a w jej oczach pojawiły się łzy.

-Nie. Przeżyjesz. Nie może być inaczej. Nie mogę......- mówiłem a [T.I] zaczęły świecić się nogi na niebiesko i zaczęły się rozsypywać.

Tak jak wtedy. Jedno jej oko łącznie z białkiem ocznych było niebieskie.

-Wraca do siebie. Dopilnowałam kordynatu i teraz nie jestest wam ona potrzebna....- powiedziała całkiem innym głosem.

Dziewczyna ledwo się ruszając wyciągnęła scyzoryk i wystawiła w moją stronę.

-.... proszę. Zaopiekuj się nim.- powiedziała już normalnie a jej oko wróciło do normalnej barwy.

- powiedziała już normalnie a jej oko wróciło do normalnej barwy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wziołem go do ręki a wtedy ona zniknęła. Ostatnie co usłyszałem to jej szept.

-Kocham cie.... Levi-

-Ja ciebie też. Przyżekam. Znajdę sposób i wejdę do twojego świata. To obietnica. ...- szepnąłem do światła które poleciało w niebo.
-Wracamy.- rozkazałem już normalnym głosem.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz