Dzisiaj daje kolejny rozdział. Jest tego powód. Zajrzałam na okładkę mojej książki i poprostu zgłupiałam!
W tej książce jest aż tyle gwiazdek, odsłon oraz komentarzy! To wiele dla mnie znaczy! Wiem że ktoś czyta moją pracę! Jeszcze raz dziękuję! A teraz nie przedłużając. Oto rozdział.
------------------------------------------{T.I}
Wtedy [I.K] szturchnęła mnie nosem, ja straciłam równowagę i spadłam na Kaprala, wywracając nas do wody. Odrazu wstałam, a tuż po mnie Kapral.
-To mam przesrane.- powiedziałam cicho do siebie.
Levi chciał coś powiedzieć ale się wstrzymywał.
-Kapralu ja przepraszam za nią. Mnie możesz ukarać ale proszę nie nią.- powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Masz w tej chwili wrócić do łóżka.- powiedział i zaczął odchodzić.
-Kapralu proszę.-
-Niech ci bedzie. Bądź co bądź, uratowałaś dobre imię oddziału specjalnego, dlatego nie wyciągnę konsekwencji, ten jeden, jedyny raz, a teraz marsz do namiotu.- powiedział i odszedł.
Wyszłam wraz z [I.K] z wody i przywiązałam ją obok mojego namiotu do którego weszłam. Wytarłam się ręcznikiem i już miałam ubrać bluzkę kiedy do namiotu wbiegła Hange i Petra.
-Boże ale mnie nastraszyłaś! Więcej tak nie rób!- powiedziała Petra a ja zasłoniłam się rękoma.
-Oj przestań! Jesteśmy kobietami po za tym już dwa dni temu cie opatrywałam! Wiesz jakie miałaś szczęście że wbił ci nóż w żebro a nie w serce!- mówiła Hange.
-Ile spałam!? Czekaj. Czekaj. Gdzie jest ten nóż?- zapytałam łapiąc Hange za bluzkę i ciągnąc tak aby na mnie spojrzała.
-Spałaś tydzień. Jest u mnie w gabinecie! Jest taki .... taki niesamowity!-
-Chyba go nie zniszczyłaś?- zapytałam z rządzą mordu w oczach.
-N...Nie.- powiedziała.
-Uf. ...- odedchnełam z ulgą
-... Mogła byś mi go oddać? Jest dla mnie ważny.- zapytałam.-Chodź [T.I] musimy cie opatrzyć.- powiedziała Petra a ja stanęłam na środku namiotu a dziewczyny zaczęły mnie opatrywać.
-Sama bym sobie poradziła, ale dzięki.- powiedziałam.
-Oj tam nie marudź. Dlaczego ten nóż jest dla ciebie ważny?- Zapytała Hange.
-To moja jedyna pamiątka po rodzinie. ...- powiedziałam wesoła a one zamilkł.
-... Dajcie spokój. Kiedy mam go przy sobie to mam wrażenie jak by byli przy mnie, jak by mnie chronili.- powiedziałam z uśmiechem.-A właśnie, jakim cudem nic ci nie jest po porwaniu z namiotu? Opowiedz jak ich pokonałaś.- powiedziała Petra kiedy skończyły mnie opatrywać.
-To było nie dokońca tak...- powiedziałam nerwowo drapiąc się po karku.
Położyłam się na posłaniu, okryłam kocem. Zaczęłam im wszystko opowiadać a dziewczyny patrzyły z niedowierzaniem. Kiedy skończyłam to dostałam opieprz od Petry za oddalanie się od obozu bez ostrzy.
-A tak właściwie to ciekawi mnie czemu krasnal przyszedł do mnie cały mokry?! Przemókł do suchej nitki!- powiedziała Hange się śmiejąc.
-Może go zapytaj?- zapytałam szybko.
-Nie wpadło mi to do głowy. Zamiast to zrobić to się śmiałam.- powiedziała.
-Taaaaaaaaa. Brawo. A co z Eren'em? Nikt po za mną nie jest ranny? Wszyscy zdrowi?- zaczęłam się wypytywać.
-Nikt. Oulo został tylko ranny. Właśnie przez to krzyczenie na ciebie zapomniałam o tym na śmierć. Całe szczęście że nie było Cię wtedy w namiocie.- powiedziała Ral.
-Dlaczego?- zapytałam z niemałym zdziwieniem.
-Użyli bardzo niebezpiecznej trutki która niestety nie działa na tytany. Wiedzieli że Eren'a to nie zabije. Nie wiedzieli za to czy ty też przypadkiem nie jesteś człowiekiem-tytanem dlatego chcieli użyć tego na tobie. Reszty facet nie powiedział, przegryzł jakąś pigułkę która odrazu go zabiła.- powiedziała Zoe a ja otworzyłam szeroko usta i oczy.
Następnie zaczęłam się śmiać.
-Wyobraźcie sobie mnie jako człowieka-Tytana! Miała bym 2 metry wzrostu!- powiedziałam się śmiejąc a one dołączyły.
CZYTASZ
Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnK
FanfictionTytani, Tytani i znowu tytani! Jakże wciągnęła mnie ta seria anime (tak bardzo że jak były wstawiane nowe odcinki to oglądałam na lekcji) niestety nie zbyt dyskretnie przez co musiałam iść do dyrektor/ki. Przez pewne nietypowe okoliczności trafiłam...