Rozdział 5

445 34 3
                                    

{T.I}

Zaczęłam biegać nucąc piosenke [dowolną]. 1 kółko, 2, 3, 4, [...] 30, byłam już trochę zmęczona. 31, 32, 33, 34, [...] 50, jeszcze piętnaście. >Biedna Sasha biegam już 4,5 godziny. Mi zostało mało a jej jeszcze trochę dopóki nie padnie.< [...] 62, 63, 64 i 65. >Skończyłam! 5 godzin biegłam o boże nie myślałam że dam radę! Dlaczego mi się udało?< Kiedy uspokoiłam oddech to podeszłam od tyłu do wszystkich którzy obserwowali jak Sasha biega. Oparłam się o ścianę, zamknęłam oczy nie zwracając na nich uwagi.
-To znaczy że widziałeś tego kolosa?!- Zapytał Conny.
-Tak.-  Eren zmarkotniał.
-To napewno jest dla niego ogromne przeżycie. I napewno wiążące się z tym bolesne.- powiedziałam. Spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
-Tak skończyłam biegać i tak zmęczyłam się.- powiedziałam otwierając jedno oko.
-ŁAŁ. ...- powiedział do mnie Springer
-.... Eren opowiedz nam co było tamtego dnia w Shiganshinie!- prosił dalej Eren'a. Była już kolej kolacji dlatego weszliśmy na stołówkę. Tak się złożyło że siedziałam obok Eren'a. Zaczęłam jeść swoją porcję i zaczęłam rozmyślać czy sobie poradzę w wojsku.
-No przecież mówię wam, że widziałem-
-Poważnie? Jaki wielki jest?- zapytali wszyscy. >Przeżywać to drugi raz tylko że będąc przy tym. Bezbłędne.<
-Jego głowa wystawała ponad mur.-
-Co? Słyszałem, że mógł by przekroczyć mur!- powiedział ktoś z tłumu.
-Ludzie w mojej wiosce też tak gadali!- odezwał się kolejny.
-Nie był aż tak wielki.- powiedział Jeager
-Jak wyglądał?- Zapytała Karolina.
-Praktycznie nie miał skóry, a jego otwór gębowy był ogromny.-
-A Pancernik, który przebił się przez Marie?- dopytywali.
-Wszyscy tak go nazywają, ale moim zdaniem wyglądał jak normalny tytan.-
-Jakie są te normalne?- Zapytał ktoś a Eren wciągnął powietrze.
-Tytan. W starożytności określano człowieka silnego fizycznie, potężnego lub wielkiego duchem. Podejrzewam że tutaj te określenie jest dosłowne.- powiedziałam od niechcenia. >Dobrze że Pani od polskiego tydzień przed trafieniem tutaj kazała wykuć te definicje przez to że oglądałam SnK na jej lekcji.<. Wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Wtedy Eren puścił łyżkę i złapał się za usta.
-Przepraszam Eren.- powiedziałam widząc że przypomniał sobie ten koszmar. Wszyscy zapominając o tym co mówłam patrzyli na Jeager'a
-Nie dręczmy go już pytaniami. Napewno wolał by o tym zapomnieć.- powiedział Marco.
-Przepraszamy za natręctwo!- powiedział Conny ale Eren mu przerwał.
-Nic mi nie jest...-powiedział gryząc chleb.
-... Tytani wcale nie są tacy silni. Nie będą mieli z nami szans kiedy opanujemy manewr 3D. W końcu dostałem szanse na szkolenie się na żołnierza. Trochę mnie poniosło. Mam zamiar dołączyć do Zwiadowców i wybić olbrzymy co do nogi.- dodał.
-Masz coś z głową?...- Jaeger spojrzał w stronę głosu.
-... Naprawdę chcesz dołączyć do Zwiadowców?- Zapytał się Jean.
-Właśnie taki mam zamiar. A ty masz zamiar dołączyć do żandarmeri żeby za bardzo się nie przemeczać?-
-Przynajmniej nie jestem hipokrytą. Nie zamierzam zgrywać bohatera, gdy tak naprawdę trzęsę się ze strachu.- kiedy to powiedział to Eren wstał i prawie wylał na mnie tą papkę. Zaczęła mi pulsować żyłka.
-Mówisz o mnie?!- powiedział brązowowłosy a ktoś ich próbował uspokoić słowami. >Czasami się tak nie da.<
-Nie miałem zamiaru ciebie urazić.- powiedział i podszedł do Eren'a. Patrzyli sobie w oczy z furią. Nagle wszyscy usłyszeli dzwonek i spojrzeli w tamtą stronę. Jean wzioł głęboki oddech.
-Przepraszam za to. Nie neaguje twoich szczytnych celów. Pogódźmy się.- powiedział wystawiając rękę w kierunku Eren'a.
-W porządku, ja też przepraszam.- powiedział przybywając mu piątkę i skierował się do wyjścia. Za nim poszła Mikasa a wtedy Jean się zauroczył. >Czyli moje przybycie nic nie zmieniło.<

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz