Rozdział 72

286 21 3
                                    

{T.I}

-Jezu ty to masz pomysły.- powiedział mój towarzysz.

-Co wy tu robicie?- usłyszałam.

Wraz z chłopakiem się odwróciłam. Zobaczyłam parę wojskowych butów.

-Jaeger w tej chwili wracaj do siebie.- powiedział Kapral.

Szatyn odszedł. Szybko wstałam i chciałam odejść, ale po pięciu krokach stanęłam i odwróciłam się. Kapral stał i patrzył w niebo. Byłam się z myślami.

>Jedno jest pewne. Jeżeli teraz pójdę to oszczędze sobie więcej problemów....<

Mimo wszystko i tak podeszłam do Kaprala i usiadłam obok.

-Ładną mamy dzisiaj noc prawda?- zapytałam.

-Noc jak noc.- powiedział.

-Serio Kapralu? Będziesz tak sobie stał?- zapytałam.

Mówiła to z lekkim uśmiechem.

-Może.-

-Daj spokój Kapralu, dach nie gryzie.- powiedziałam drwiąco.

On nie zwrócił mi uwagi. Westchnęłam głośno.

-Jest ci ciężko..... Nie masz komu się wygadać. ....- mówiłam.

Spoglądałam na niego. Zero reakcji.

-... Dusisz w sobie emocje a one rozrywają cię od środka..... musiałeś przejść dużo.... skoro masz perfekcyjną maskę obojętnością...- mówiłam.

Jednak on mi przerwał.

-Zamknij się gówniaro.- warknął.

Jednak ja kontynuowałam.

-... Mam wrażenie że Twoje życie Nie było kolorowe..... ale i tak powinieneś szukać tych kolorów inaczej będziesz tylko pustą skrupą.... i to dosłownie.- powodziałam wstając.

-... może i to nie moja sprawa ale powinieneś się komuś wygadać..... to pomaga. Nie rozumiem tylko jednego...... Dlaczego zachowujesz pozory mam wszystko w dupie chociaż tak nie jest! Prawdziwą siłą nie jest ta fizyczna a psychiczna! Rozwiązaniem aby nie cierpieć nie jest zapominanie o ważnych osobach..... ale pamiętanie o nich. Mimo że to sprawia ból to i tak on czeka na nas wszędzie!- mówiłam.

On wtedy walnął mnie w twarz, straciłam równowagę i się przewróciłam, on nic nie mówił. Zabolało mnie to co zrobił. Cholernie zabolało w środku. Po chwili jednak się odezwał.

-Nie masz prawa udawać że wszystko wiesz.... Ty Nie powinnaś istnieć, sprawisz same kłopoty. Mówisz że Petra była dla ciebie jak siostra, a tuż po jej śmierci praktycznie normalnie się zachowujesz. Takie wymądrzałe gówniary jak ty niepowinny wogóle istnieć......- usłyszałam znudzony głos Levi'ego. Zabolało mnie to jeszcze bardziej.

-Nie rozumiem, jak mogłam czuć do ciebie respekt, i nie rozumiem dlaczego chciałam ci zaoferować wsparcie skoro jesteś takim ignorantem. Rozumiem że ją kochałeś...... ale mimo wszystko, nie tylko ty cierpisz. Jesteś pieprzonym narcyzem i .... i....-

Kiedy to mówiłam to wstałam. Pod koniec wypowiedzi niedałam rady i odrazu pobiegłam do zejścia na dół a następnie do łazienki. Zatkałam sobie usta dłonią a z moich oczu poleciały łzy, oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół. Nagle usłyszałam chrupanie, jak i kroki. Szybko weszłam do pierwszej lepszej kabiny i przymknęłam drzwi, aby widzieć co się dzieje. Teraz dwoma dłońmi zasłaniałam twarz. Usłyszałam bardzo znane mi głosy......

-Eh dzień ta [T.I] znowu wybyła.-

>Mikasa<

-Pewnie jej ciężko po stracie.-

>Sasha.<
 
Ujrzałam je przy lustrach. Wtedy usłyszałam jak ktoś wbiega do łazienki i szybko zamyka drzwi. Była to Ymir. Szybko domknęłam drzwi.

-Dziewczyny Kapral idzie!- powiedziała brązowowłosa.

-Chowamy się.- powiedziała Mikasa.

Usłyszałam szybkie kroki. Zamknęłam oczy i jeszcze bardziej przycisnęłam ręcę do ust i przy okazji nosa. Usłyszałam otwieranie się drzwi.

-[T.I]!?- usłyszałam.

Otworzyłam oczy. Przedemną stała Sasha. Po chwili obok niej pojawiła się reszta dziewczyn.
Odrazu wstałam zciągając ręcę z twarzy i chciałam odejść, ale za rękę złapała mnie Mikasa.

-Boże co ci się stało w policzek i nos!?- Zapytała Ackermann.

Wtedy dopiero przejrzałam się w lustrze. Policzek miałam cały napuchniety a z nosa leciała mi krew.

-Nieważne.- powiedziałam.

-Jak to nieważne!- krzyknęła Ymir.

-Poprostu to nieważne....... niepowinno mnie tu być!- powiedziałam.

Odeszłam zostawiając dziewczyny w osłupieniu. Jednak kiedy przekroczyłam drzwi to zobaczyłam jak Kapral wychodzi z zakrętu wiec szybko się cofnełam zamykając je.

-Głupi chuj.- powiedziałam na głos.

Z moich oczu ponownie spłyneły łzy. Dziewczyny patrzyły na mnie oszołomione. Poprostu zgłupiały. Najszybciej otrzasnęła się Mikasa.

-Kto?- Zapytała.

Wtedy szybko do łazienki wpadła Christa.

-Boże całe szczęście że mnie nie złapał.-

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz