Rozdział 19

395 26 1
                                    

{T.I}

Udało nam się. Tytan zajmował się innymi tytanami. W lecieliśmy przez szyby do środka kwatery.
-Mikasa!?...- krzyknął Jean.
-O mały włos, jest prawie pusty! Ale udało nam się zdążyć!- mówił Conny wskazując na swoją butelkę na gaz.
-...Ty żyjesz!?- spytał. Czarnowłosa spojrzała na niego.
-''Udało nam się! Twój plan zakończył się sukcesem!...- krzyczał Springer klepiąc Arlet'a po plecach.
-... Słuchajcie! Ten tytan kocha zabijać swoich! Nie interesuje się ludźmi! Jeżeli dobrze zagramy to uciekniemy z tąd! - dodał wskazując go.
-Mamy użyć Tytana?-
-Polegać na jego pomocy?-
-Nie kurde. Polegajmy na pomocy smerfów. No kurna skoro walczy z tytanami, uratował Mikase, przed chwilą uratował wam dupy to napewno nas zabije. Przebijmy się może od razu mieczami!- krzyknełam sarkastycznie.
-Co ty taka nerwowa? To do ciebie nie podobne. Dobra cofam to. Masz te swoje kocie chumorki.- stwierdził Jean.
-Tak żartujcie sobie w takiej sytuacji. Gratuluję, a my zostaniemy zjedzeni przez tego dziwaka atakujacego swoich. Zaufajmy jego mocy? To zwykle marzonki- powiedział ktoś z tłumu.
-Mylisz się. Nie obchodzi mnie, czy to odmieniec, czy coś innego. Po prostu niech poszaleje na zewnątrz. On jest naszą szansą na przetrwanie.- powiedziała Mikasa.
-Dobra szukajmy sprzętu który nam się przyda żeby odbić magazyn. Inaczej nawet z pomocą  Er.... Tytana nie uda nam się z tąd wydostać.- rzekłam. Tak zrobiliśmy. Jean znalazł broń żandarmeri. Zaczęliśmy się szykować.
-Wątpię czy trzy naboje wystarczą.- szepnął Kristen.
-Nie przekonasz się puki nie sprawdzisz.- powiedziałam.
-Boże a ty zawsze jesteś w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze.-
-No co? Ja przecież nic nie pamiętam. To przypadek.-
-Ale co nie pamiętasz?- spytał
-No nie pamiętam odcinków an... >Nie mogą wiedzieć że ich życie to w moim świecie anime z którego nic nie pamiętam.< ... odcinku jakiego przeszłam żeby się tu znaleźć. Heheheheh. Dobra nie ważne.  Chyba za mocno się walnełam w głowę. Żarcik! Eh, dobra po prostu to było straszne kiedy widziałam śmierć całego oddziału.- powiedziałam trochę smutno i odeszłam pod ścianę.
-Domyślam się. Czy ta broń jest wogóle zdatna do walki z tytanami?- rzekł i wrócił do przerwanej czynności.
-Leprze to niż nic. Mimo że w magazynie nadal znajduje sie siedmiu 3-4 metrowych tytanów, to powinniśmy być w stanie oślepić ich przez wstrzał. Najpierw głównym szybem spuścimy do magazynu windę z grupą ludzi na pokładzie, którzy w tej samej chwili strzelą prosto w twarz wszystkim olbrzymą, oślepiając je. Kolejny moment będzie decydujący. Siedmiu ludzi ukrytych pod dachem zanurkuje w dół aby trafić oslepionych tytanów w ich słabe punkty. Innymi słowy, powodzenie całej akcji i ocalenie nas wszystkich zależy od tego jednego ataku. Głównym wymogiem jest aby tytani zostali zabici w tym samym momencie. Dlatego pod dachem powinny być osoby najsprawniej poruszające się. Przepraszam że zrzucam na wasze barki życie nas wszystkich.- rzekł Armin zwracając się do Sashy, Mikasy, Rainer'a, Bertholt'a, Annie, Jean'a i Conny'ego.
-Mnie to nie przeszkadza- rzekł Rainer.
-Bez względu na to kto zawiedzie i tak wszyscy będą martwi.- dodała Leonhart.
-Ale czy ten plan to najlepsze wyjście? Nie jestem nikim wyjątkowym.- rzekł Arlet
-Jesteś wyjatkowy. Nie znajdziesz nigdzie nikogo takiego jak ty. To samo tyczy się innych. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób.- powiedziałam z uśmiechem a Armin spojrzał na mnie.
-[T.I] ma rację. Po za tym to nasz jedyny pomysł. Już zapóźno, by myśleć nad inną opcją. Po prostu dajmy z siebie wszystko!- krzyknął Marco.
-Będzie dobrze. Więcej wiary w siebie. Masz talent do wymyślania optymalnych rozwiązań.- dodała Mikasa. Plan wcielono w życie.
-Winda gotowa!- krzyknął Jean.
>No to zaczynamy.<

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz