{T.I}
-Przebierz sie tutaj, nie powinnaś tak paradować po obozie.- powiedziała szatynka.
-Arigato.- powiedziałam i nałożyłam na bandaż, i tak zbędny stanik, następnie bluzkę i mundur.
Kiedy spojrzałam na Zoe to już miała papiery w rękach.
-Może ci pomogę?-
-Nie trzeba. Nałóż na siebie sprzęt do manewru, stoi w tamtym rogu...- powiedziała wskazując na miejsce spoczynku mechanizmu.
-... Miecze i gaz masz uzupełnione.- powiedziała kobieta.-Dzięki wielkie Hange.- powiedziałam z uśmiechem i zajęłam się ubieraniem w maszynę, a wtedy brunetka wyszła z namiotu.
Kiedy skończyłam to poszłam śladem kobiety. Wszyscy już zaczęli składać namioty wiec zaczęłam robić to samo z moim. Kiedy skończyłam to osiodłałam [I.K]. Po wykonaniu wszystkich czynności wsiadłam na nią i czekałam na rozkaz do wymarszu. Zaczęłam rozglądać się w koło, widziałam Eren'a z już normalnym, ale lekko czerwonym nosem. Oulo klasycznie zaczął naśladować Kaprala a Petra go uspokajała. Gunther rozmawiał z Eld'em, Hange gadała z Jaeger'em, a Kapral wsiadł właśnie na konia. Tak jak ostatnio powóz ciągnęli Gunther i Eld.
-Wyruszamy.- powiedział Kapral przejeżdżając obok mnie.
Zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, ale jechał dalej. Ruszyliśmy za nim, czułam lekki ucisk na żebrach, ale nic z tego powodu nie zrobiłam. [I.K] mniej więcej wiedziała, na jakie sygnały co robić, więc nie było tak źle. Co prawda z początku było ciężko ale dałyśmy sobie radę. Po jakiejś godzinie wyjechaliśmy z lasu. Jechaliśmy łąka, było tu mnóstwo kwiatów. Zaczęłam podziwiać widoki, wszyscy jechali pomału na koniach a ja zeskoczyłam z [I.K] i zaczęłam biedz a ona za mną. Zaczęła się gonitwa pośród kwiatów, śmiałam się. Takich pięknych kwiatów nie ma w Polsce, zacznijmy od tego że tam nie ma takich łąk. Ta tutaj była cudowna, taka magiczna. Zaczęłam się śmiać jak głupia i chciałam przewrócić [I.K] ale jej rozmiar nieco mi to utrudnił. Ona w ramach zemsty wywróciła mnie. Kiedy wstałam moje ciało przeszedł przeszywający ból klatki piersiowej. Złapałam się za nią.
>Nie. Nie mogę być problemem.<
Wziełam głębszy oddech o wróciłam do zabawy.
{Levi}
Jechaliśmy konno przez łąkę tak jak każdą inną. Nagle usłyszałem śmiech, spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem [T.I] która uciekała przed swoją klaczą, a potem na odwrót. Jej [Kolor i długość]włosy falowały na wietrze. W koło niej latały pojedyncze kwiaty wyrwane przez buty dziewczyny. Słońce padało jej na włosy co dodawało im połysku.
-Boże jak dziecko.-mruknałem ale obok mnie jechała Hange i mnie usłyszała.
-Ale powiec że to urocze.- powiedziała okularnica.
-Znowu zaczynasz?- Zapytałem.
-Tak, patrzyłeś na nią zdecydowanie dłużej, niż na coś nie wartego uwagi.- dodała tytanocholiczka.
-Pilnuje aby się nie zabiła. Nie przejmujesz się że mogą jej się rany otworzyć? Nie to że mnie coś takiego obchodzi ale kto wtedy będzie sprzątać?- Zapytałem.
-Nie martwię się bo jej rany już praktycznie się wyłączyły, tylko dziwne że nie odczuwa bólu.- powiedziała czterooka.
-Przepraszam, ale to nie do końca tak, Hange-san.- powiedział gówniarz.
-Co masz na myśli?- dopytywała czterooka.
-No bo, ona ma tak naprawdę głęboko gdzieś, swój ból. Nie zwraca na to uwagi, nie reaguje.
Waliła wieczorami w drzewa aby zdobyć siłę, katowała się ćwiczeniami a i tak na treningach nie pokazywał na co ją stać. Codziennie wciskała z siebie coraz więcej i na zakwasach ćwiczyła następnego dnia. Wiem to od Mikasy Ackermann, mojej przyrodniej siostry. Kiedy chcieliśmy odwieść [T.I] od tego pomysłu to mówiła coś w stylu ,,Tym razem nie zawiodę a ochronie, całkiem sama.''- powiedział Jaeger.
Okularnicy zaczęły się pojawiać rumieńce i spojrzała na mnie znacząco.
-Nawet o tym nie myśl.- warknąłem.
Wtedy znowu spojrzałem na [T.N], złapała się za klatkę piersiową, wyglądała jak by ją bolało, pochwali wróciła do zabawy.
-Skoro jesteś taki mądry to czemu zachowuje się jak dziecko?-
CZYTASZ
Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnK
FanfictionTytani, Tytani i znowu tytani! Jakże wciągnęła mnie ta seria anime (tak bardzo że jak były wstawiane nowe odcinki to oglądałam na lekcji) niestety nie zbyt dyskretnie przez co musiałam iść do dyrektor/ki. Przez pewne nietypowe okoliczności trafiłam...