Rozdział 82

314 21 1
                                    

Nazwa: Nightcore Still I Fly

----------------------------

{Levi}

>...

[...]

-[...] Dusisz w sobie emocje a one rozrywają cię od środka..... musiałeś przejść dużo.... skoro masz perfekcyjną maskę obojętności...- mówiła.

Jednak ja jej przerwałem.

-Zamknij się gówniaro.- warknąłem.

Zgadła. Nic sobie nie zrobiła z mojego rozkazu. Kontynuowała dalej.

-... Mam wrażenie że Twoje życie Nie było kolorowe..... ale i tak powinieneś szukać tych kolorów inaczej będziesz tylko pustą skrupą.... i to dosłownie.- powodziała wstając.

-... może i to nie moja sprawa ale powinieneś się komuś wygadać..... to pomaga. Nie rozumiem tylko jednego...... Dlaczego zachowujesz pozory mam wszystko w dupie chociaż tak nie jest! Prawdziwą siłą nie jest ta fizyczna a psychiczna! Rozwiązaniem aby nie cierpieć nie jest zapominanie o ważnych osobach..... ale pamiętanie o nich. Mimo że to sprawia ból to i tak on czeka na nas wszędzie!- mówiła.

Nie wytrzymałem. Moje ciało zareagowało samo.... działem schematycznie.... żołnierza bez dyscypliny trzeba ukarać. Walnąłem ją w twarz, straciła równowagę i się przewróciła, nic nie mówiłem. Zabolało mnie to co zrobiłem. Cholernie zabolało w środku. Po chwili jednak się odezwałem.

-Nie masz prawa udawać że wszystko wiesz.... Ty Nie powinnaś istnieć, sprawisz same kłopoty. Mówisz że Petra była dla ciebie jak siostra, a tuż po jej śmierci praktycznie normalnie się zachowujesz. Takie wymądrzałe gówniary jak ty niepowinny wogóle istnieć......- powiedziałem znudzonym głosem. Nie panowałem nad wszystkim co mówię. Nie chciałem tego. Chciałem z siebie wszystko wyrzucić.... zginęli moi przyjaciele, ona też mogła... w ostatniej chwili ją wtedy złapałem... A ona zachowywała się normalnie, ale nie chciałem.... aby tak to wyglądało..... Zabolało mnie to jeszcze bardziej. Dopiero zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Uderzyłem ją.

-Nie rozumiem, jak mogłam czuć do ciebie respekt, i nie rozumiem dlaczego chciałam ci zaoferować wsparcie skoro jesteś takim ignorantem. Rozumiem że ją kochałeś...... ale mimo wszystko, nie tylko ty cierpisz. Jesteś pieprzonym narcyzem i .... i....-

Kiedy to mówiła to wstała. Pod koniec wypowiedzi niedała rady i odrazu pobiegła do zejścia na dół, by zniknąć mi z oczu. Czułem się winny... powiedziałem za dużo. W dodatku myśli że kochałem Petrę.

-Kuso.- warknąłem sam do siebie, zaciskając pięść.

Niewiem co mną kierowało ale pobiegłem do zejścia na dół. Po zamku spacerowałem normalnie. Zauważyłem [k] oką, która kiedy mnie zobaczyła wychodzącego zza zakrętu odrazu się schowała. Za mną szła Lenz, więc przeszłem obok łazienki obojętnie i dałem jej tam wejść. Następnie szybko podeszłem do drzwi. Słyszałem wszyściuteńko. Postanowiłem zostawić je same i skierowałem się do gabinetu... i napiłem........... herbaty. <

Kiedy sobie przypomniałem wszystkie chwile.... zdałem sobie sprawę z ważnej rzeczy..... wtedy wyswobodziłem się z więzów. Zdjąłem z ust kawałek materiału i pobiegłem na górę. Podrzednym żołnierzykom kazałem pilnować pastora. Ubrałem się w strój zwiadowczy, wskoczyłem na mojego konia i odjechałem w stronę muru. Miałem złe przeczucia.

{T.I}

Poczułam ogromny smród... otworzyłam oczy i zobaczyłam że jestem w paszczy tytana...

-Oi! Ktoś mnie słyszy!?- krzyczałam.

O zęby potwora przetarłam rzecz krepującą mi ruch i zaczęłam drapać i skakać po podniebieniu.

-Kurwa przydało by mi się coś długiego, mocnego i ostrego.- rzekłam do siebie a wtedy moje pazury się wydłużyły.

Rozciełam policzek olbrzyma a następnie wyskoczyłam ze środka. Zobaczyłam że wskoczyłam z Rainer'a ryja. Skrzydła zaamortyzowały upadek. Wtedy z przodu i tyłu jechali ludzie na koniach i prowadzili w te stronę tytanów. Szybko odbiegłam na bok. Wtedy zaczęła się rzeź. Ludzie walczyli, ginęli, a ja nie miałam jak walczyć.

>Musze walczyć! Musze im pomóc! Mam skrzydła!<

Nastała we mnie nadzieja. Zamknęłam oczy.

>Musze walczyć. Jeżeli to zrobię, uratuje siebie i ludzi.<

Straciłam pod sobą grunt. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że się unoszę. Byłam już kawałek nad ziemią. Uśmiechnęłam się lekko. Następnie odleciałam kawałek..... doskonale panowałam nad skrzydłami. Za pomocą pazurów zaczęłam zabijać tytanów.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz