{T.I}
-Jeżeli jeszcze raz obrazisz moich przyjaciół to zarżne jak psa!- powiedziałam wściekła. Zaczęły piec mnie policzki tuż pod oczodołami.
-Phi. Eren to twoja dziewczyna że tak za tobą stoi murem?- Zapytał ze śmiechem Jean. Złapałam go za szyję i pociągnęłam w dół żeby patrzyć mu w oczy. Zrobiłam to tak mocno że prawie klęczał na ziemi. Poczułam jak coś wbija mi się w dziąsła.
-Posłuchaj mnie uważnie bo powiem to tylko raz. Zrobię to też powoli bo jesteś bezmuzgiem i jak powiem szybko to nie zrozumiesz. Po pierwsze, Eren jest TYLKO moim przyjacielem. Po drugie, mam przyjaciół w zwiadowcach oraz ''rodzinę''. Po trzecie, nie znasz nie oceniaj. Po czwarte, nawet nie wiesz ile jestem w stanie zaryzykować dla bliskich mi osob i taki tępak jak ty tego nie zrozumie, nie widziałeś mnie w akcji. Współczuję koniom bo widzę że jesteś ich krewnym.- powiedziałam, zobaczyłam przerażenie w jego oczach. Puściłam go i wyszłam. Poczułam że coś ciepłego i mokrego spływa mi po ustach. Miało metaliczny smak. >Skąd krew?! Co!?! Gdzie?!? Jak!?!< Poszłami nad klif. Zaczęłam patrzeć w jezioro. >Jak on mógł! Głupi koń.< Po godzinie poszłam spać na moim łóżku.(Time skip.)
Do końca szkolenia dotrwało 219 uczestników. Ja pracowałam tak aby zdać ale nie pokazać na co mnie stać żeby nie zabrać komuś miejsca w pierwszej dziesiątce. W końcu nie należę do tego świata. W ostatnim czasie zaprzyjaźniłam się z Jean'em. Przeprosił mnie, a ja go, chociaż tego nie chciał. Nadszedł wieczór ogłoszenia wyników.
-Poświęćcie wasze serca!- wykrzyczał trener.
-Tak jest!- krzykneliśmy salutując.
-Wraz z ukończeniem szkolenia otwierają się przed wami trzy ścieżki. Możecie dołączyć do wojsk stacjonarnych, które bronią miast i umacniają mury. Lub też przyłączyć się do oddziału Zwiadowców, by stawiać na szali swoje życie, walcząc z tytanami na ich terytorium. Lub też wstąpić w szeregi służącej królowi żandarmeri wojskowej, zajmującej się kontrolowaniem ludności i utrzymywaniem porządku. Oczywiście do żandarmeri może dołączyć tylko 10 wyczytanych wcześniej najlepszych kadetów.- krzyknął blądyn stojący koło Keith'a
-10. Christa Lenz, 9. Sasha Braus. 8. Conny Springer, 7. Marco Bodt, 6. Jean Kirschtein, 5. Eren Jeager, 4. Annie Leonhart, 3. Bertolt Hoover, 2. Reiner Braun, 1. Mikasa Ackerman.- powiedział prowadzący. Po całej ceremoni wszyscy poszli do baru pić. Ja oczywiście też. Wszyscy byli szczęśliwi z tego że zdali. Najszczesliwsze osoby to były te które były w pierwszej 10. Ja siedziałam sobie w kącie. Siedziałam tak i myślałam o rodzinie. >Uznali mnie za martwą? Zaginioną? A nie ważne. Nie mogę się tym martwić. Weszłam w ten świat i musze dać z siebie wszystko!<
-Nie można ich pokonać! ...- wydarł się Thomas. Wszyscy spojrzeli na niego a ja wróciłam do rzeczywistości.
-... przecież wiesz, jak wielu ludzi pożarły, wiec mamy pewność. Ludzkość nie ma z nimi szans.- dodał już ciszej. Zapadła cisza jak makiem zasiał.
-A dlaczego tak się stało? Ponieważ zawsze pierwsza 10 myślała tak jak wy teraz a jeszcze wcześniej nie było tej wiedzy na temat tytanów. Gdyby najlepsi dołączyli do np. Zwiadowców i by mieli takie informacje jak dzisiaj, to może już byście byli za murami.- powiedziałam pijąc wodę.
-[T.I] ma rację. No i co z tego że twoim zdaniem nie da się ich pokonać? Poddasz się tylko dlatego że tak Ci się wydaje? To prawda, że do tej pory ponosiliśmy same kleski. Trzeba z nimi walczyć sposobem, a nie ilością. Ponieślismy wiele klęsk, jednak wiedza, którą zebraliśmy, da nam nadzieje na kolejnych bojach! Chcesz zmarnować wiedzę taktyczną okupioną setkami tysięcy ofiar, by móc sobie w spokoju dogadzać?! Żartujesz sobie?! Wybije ich co do nogi i uwolnie ludzkość od tych murów! Ludzkość jeszcze nie przegrała!- wykrzyczał. Wszyscy się na niego patrzyli.
CZYTASZ
Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnK
FanfictionTytani, Tytani i znowu tytani! Jakże wciągnęła mnie ta seria anime (tak bardzo że jak były wstawiane nowe odcinki to oglądałam na lekcji) niestety nie zbyt dyskretnie przez co musiałam iść do dyrektor/ki. Przez pewne nietypowe okoliczności trafiłam...