Rozdział 67

312 22 9
                                    

Nazwa: Nighctore Another Empty Bottle
--------------------------------

{Levi}

Kiedy [T.N] straciła przytomność to szybko podałem Ackermann Jaeger'a i poleciałem po [K]włosą, w ostatniej chwili ratując ją przed upadkiem.

-Ackerman, ani słowa nikomu na ten temat.- powiedziałem wskazując na [K]oką, a czarnowłosa pokiwała głową, że rozumie.

Wróciliśmy na miejsce zbiórki, Jaeger'a jak i [T.N] położyliśmy na oddzielnych wozach.

[T.I]

Kiedy otworzyłam oczy czując ból głowy, zobaczyłam za nami biegnących tytanów.

-Porzucić zwłoki!- krzyknął Kapral a ja nie słuchałam niczego i stanęłam na wóz.

Zachwiałam się, ale odrazu poleciałam zabijać tytanów.

-Nawet się nie waż!- krzyknełam w ostatniej chwili unikając dłoni olbrzyma i podcinając mu kark, skierowałam się do kolejnego.

Kierowała mną rządza mordu. Kiedy zabiłam wszystkich to wylądowałam na ziemi i patrzyłam w ziemię z opuszczoną głową. Miałam wszystko gdzieś, nagle za ramię złapała mnie pewna osoba i wrzuciła mnie na swojego konia. Siedziałam przed nią a jego dłonie trzymały lejce.

-Jesteś nieodpowiedzialna.- Warknął Kapral a ja zaczęłam najprościej w świecie płakać.

Potrzebowałam oparcia, ale nigdzie go nie miałam.

-Wiem.... właśnie dlatego oni nie żyją. To moja wina. ....- powiedziałam z opuszczoną głową.
-... Dlaczego mnie kurwa nie zostawiłeś! Mnie niepowinno tu być!- krzyknełam odwracając się w jego strone.

Zaczęłam bić pięściami jego klatkę piersiową.

-Powinnam być z wami w drużynie a nie! Może bym to powstrzymała! Dlaczego zawsze ....!- krzyczałam ale już nie wytrzymałam napięcia.

Cała wyprawa odbiła na mnie swoje piętno. Stało się jednak coś czego bym się nie spodziewała. Kapral mnie przytulił.

-Eh. Już wolę jak zachowujesz się jak nieświadoma zagrożenia gówniara.- powiedział a mi lekko uniosły się kąciki ust i też go przytuliłam.

-Tak. Ja też to wolę... Dziekuje.- powiedziałam z leciutkim uśmiechem.

Zagwizdałam a po chwili przybiegła [I.K].

-Musimy dać z siebie wszystko, prawda Kapralu? ....- zapytałam wskakujac na moją klacz.
-... A i obiecuje ci..... niezałamię się, wiec ty też tego nie rób.- powiedziałam i popedziłam bardziej do przodu, tak jak Kapral.

Dogoniliśmy wszystkich przy murze. Otworzono bramy a my wjechaliśmy do dzielnicy Karanes. Wtedy zaczęły się szepty.... bardzo nieprzyjemne szepty a ja patrzyłam przed siebie, nie okazując emocji. Jechałam niedaleko Kaprala, kiedy zaczepił go pewien człowiek.

-Kapralu Levi! Dziękuję, że opiekujesz się moja córka! Jestem ojcem Petry! Pomyślałem że pogadam najpierw z tobą, a potem jej poszukam! Napisała do mnie list gdzie pisze o tobie same dobre rzeczy i że zrobi wszystko aby nie zawieść.... co może zmartwić rodzica. Jako jej ojciec, uważam że... za wcześnie jest ją namawiać do małżeństwa.... w końcu ma przed sobą jeszcze całe życie.-mówił ojciec Ral a atmosfera obok Kaprala zgęstniała.
-...Pisała też o dziewczynie która jest dla niej jak siostra. Chciałbym ją poznać.- powiedział mężczyzna Nie zwracając uwagi na reakcję Kaprala a ja tam podjechałam.

-To ja proszę pana....- powiedziałam a on spojrzał na mnie.

-Miło mi cię poznać osobiście. Chociaż wolałbym aby Petra nas sobie zapoznała... matko co za kobieta. Ale za to ją kocham- powiedział Ojciec a mi zaszkliły się oczy.

Przeznaczenie biało-czarnego skrzydła. SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz